Author | |
Genre | fantasy / SF |
Form | prose |
Date added | 2022-02-28 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 674 |
Człowiek tak się ma do swojego ciała jak gwiazda, co taka malutka się wydaje, ale powszechnie wiadomoże jest większa niż się wydaje. Coś tam jednak spamiętałem z owego przejścia w sakrum. I to życie, co takie cenne, wcale nie jest takie zmulone jak nam się wydaje.
Nie jestem wielkim omegą, czy jakąś filozoficzną mimozą. Nie umiem wyrażać takich subtelnych, co to jest subtelnych to można sobie wyczytać we słowniku, spraw. Jedno wiem na pewno. Jak mi ktoś prawi, że boli, ze zgrozą czytam. Bo jest nic co nic nie boli. A te ciuły, co zarabiają na inszych strachu to są takie same filemony, co ten szmaciany król, wbity w ziemię. Co odstrasza wróble. Wiatr go targa, gamoń jeden, a nie wie i nie widzi. Tylko udaje. Co wróbelek może i się nabiera na jego że tak powiem, królowanie. Ale wróbelek też nie głupi. Raz za razem dziabnie go i już wie, ten strach jest tylko na pokaz.
Jak już prawiłem, ocknąłem się w łóżku. Znowu mnie chcieli nafaszerować. Ale ja już wiem, że tutej się robi eksperymenta na ludziach. I te kule, co ludzi połykają, są gorsze niż atrament wypity w Przemyślu. Na udawaniu się oparło całe moja edukacja, więc ja już tych kul nie połykam. A pielęgniarka, co tu do mnie przychodzi, ma ze mnie większy pożytek, i wcale jej się nie chce wracać po szychcie do domu. Kawę mi nawet przynosi, dobre i kawa. Bo alkochola, mówi, nie dam. Z roboty by ja wyleciała. Akceptuję - to też je we słowniku.
Już mnie nawet chcieli przenieść normalnie na oddział. Ale gacie se wkładam na głowę, tak żeby zakryły uszy i wołam - Ajej! Nie chcem ja alkochola!