Go to commentsCafe UFO 75
Text 176 of 255 from volume: Arcydzieło
Author
Genrefantasy / SF
Formprose
Date added2022-04-10
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views624

Potem zachciało mi się płakać. Pochlipałem trochę. Do wielkiego ryku jeszcze mi brakowało. Nie miałem dziewczyny. A ta, co ją za mną wysłano, została przeze mnie kompletnie zbagatelizowana. Ale to jeszcze nic. Nagle poczułem że nie mam sensu życia. Że sens mi umknął. A ja, goniąc go, pogubiłem się jak facet co szuka agencji reklamowej, a znajduje pracę przy cyklinowaniu parkietów. Może i praca przy cyklinowaniu nie jest taka zła, ale to jest takie głupie, kiedy sam siebie pytasz - Gdzie jest cel?

Rechot żab.

Ale to nie żaby tak rechoczą. To ten Ufok tak się niby uśmiecha.

- Czekaj. Dam ci mapę - Coś namalował palcem po szybie.

Zorientowałem się, gdzie jestem. I jaki mam przyjąć azymut.

Kupę mi się zachciało. Rozejrzałem się. - Tam, gdzie stoi ten bankomat - Zadecydowałem.

Podszedłem i przykucnąłem. Nawet nie chciało mi się tworzyć. co wyjdzie, to wyjdzie... Ale czymś się trzeba podetrzeć.

Zrobiło się romantycznie. Jakby z Sonaty Księżycowej. Wiatr przywiał banknot. Tak czasami jest, jak się siedzi pod bankiem. I oto jest wyzwanie. Na ten moment największe wyzwanie. Czy podjąć go? Bo to było 500 złotych? Czy się nim podetrzeć?

Zaprawdę, powiadam wam. Nie miałem jeszcze w życiu podobnego dylematu. Nawet jak strzelałem w kamieniołomach. Wziąłęm banknot, trochę mu się przyglądałem. Schowałem do kieszeni. Przecież nie odejdę pomazany kupą? Kucałem dalej. Żeby jakieś UFO nalatywało, to bym chyba poprosił o to, żeby mnie zabrali. Ale znowusz. Jak oni mnie zabiorą, to po co  mi 500 złotych? Nie wiem jak oni w kosmosie się rozliczają, jednak doszedłem do wniosku że na pewno nie w złotówkach. Mam tak czekać do rana?

- Nie - Obwieścił Ufok. Teraz już dochodził do formy. Znaczy się do formy, w której rozpoznawałem samego siebie.

Przyjdą tutaj ludzie. Z teczkami - Ze skóry wielbłąda. W płaszczach w paski. Z zebry. Z torebkami od Armaniego. Barboliny. Nie mogę tu być.

Wstałem. Popukałem w bankomat. Ale nic z niego nie wypadło. I jakoś tak zapomniałem, że się nie wytarłem. I tak to już chyba się zapisało w ogólnej świadomości. Że ten, co ma, ale nie doszedł tego ciężką pracą, ma zawsze na dupie kleks. Może to jest opowieść biblijna? Może tak się tworzą historie, w które potem człowiek wierzy przez całe tysiąclecia? Żebym to ja się wyparł owej plamy, ale ja o niej po prostu zapomniałem.

  Contents of volume
Comments (2)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
HOMO HOMINIS, CO CIĘ OBSERWUJE, TO ZAZWYCZAJ JEST CHUJ. TAKI CO UDAJE KARTEZJUSZA. MYŚLI, ŻE JEST WIĘCEJ. I CIĘ OBSERWUJE, ŻEBY TO ZAZNACZYĆ, BO ZAZNACZANIE OWO JEST JEDYNĄ DOMENĄ KTÓRA POTWIERDZA. A WYSPECJALIZOWAŁ SIĘ W TAKIM TO OBSERWOWANIU, ŻEBY NIE BYŁO WIDAĆ. OBSERWUJE UKRADKIEM. W PŁASKIM JEGO OZNACZANIU ŚWIATA, NIE TYLKO JEST ON. ALE ON MUSI STAĆ NA PIEDESTALE. TAKIE CHODZĄCE POMNIKOTWORY. I NADZIEJ SIĘ NA TAKIEGO, JAK TY PO DYKCIE JESTEŚ. NA SZCZĘŚCIE, JA NIE BYŁEM NA WYLOCIE, JAK ÓW, CO GO ZABRALI KOSMITY. BO GDYBYM MIAŁ ZABRAĆ ZE SOBĄ OBRAZ, TAKI OSTATNI, TO WOLAŁBYM NIEBO Z CHMURAMI. A NIE TAKIE BEBIDŁO. PAMIĘĆ, POWTARZAM, JEST ZASADNICZĄ DOMENĄ, Z KTÓREJ CZERPIE WIEDZĘ ÓW OBYWATEL. I WŁADZĘ, KTÓRA, JAK MU SIĘ ZDAJE, ZALEŻY TYLKO OD NIEGO I OD TEGO CO PRZYJĄŁ ZA WIEDZĘ. OSTATECZNIE NICZEGO NIE ROZUMIE. JEST TĘPY JAK PODMURÓWEK. TAKIM TO PODMURÓWKIEM, Z KOPYTAMI TWARDEGO KWARCY, Z KTÓREGO ULEPIONA BYŁĄ OWA LEBIODA - DROGA, WZDŁÓŻ ONEGO, SIĘ PRZEMIESZCZAŁEM. WEDŁUG PLANU MUSIAŁEM DOJŚĆ DO SKRZYDŁA ALOESU, TAM GDZIE FONTANNA, PRZEJŚCIEM PODZIEMNYM. POD DWORCEM. NA SZCZĘŚCIE ŻADNEGO CHUJA NIE BYŁO. ANI PATROLU. ANI INNEJ RZECZY, KTÓRA CHUJNIĄ JEST.
STAŁ TAM TAKI OBYWATEL, W PRZEJŚCIU PODZIEMNYM, LECZ MI WYGLĄDAŁ BARDZIEJ NA ARTYSTĘ. TYLKO ON I PUSTE PRZEJŚCIE. SZEROKIE, WYDYMANE, ŚLISKIE OD TEGO, CO WIESZ - CZYŚCI, A JEŁOP SIEDZI NA MASZYNIE I NIĄ STERUJE. CO MA TAKIE ŚMIGŁA.
i OWY, W KAPELUSZU. A NIE ZAPOMINAJMY, ŻE MIAŁ TAKŻE BUTY - NIEPASUJĄCE, STARE, JAKBY Z OBRAZKA NA KTÓRYM WYWRACA SIĘ CHARLIE CHAPLIN, NO... TAKIE STARE DYRDYMAŁY. I SPODNIE. Z SZELKAMI. BUFONIASTE. KOSZULA W PASKI. WŁOSY JAK DRUT. TROCHĘ MI PRZYPOMINAŁ KNURA, CO OD ONEGO ODRÓŻNIAŁO GO TO, ŻE GRAŁ NA BAŁĄŁAJKIE. I JAK ON, ARTYSTA, MNIE OBEJŻAŁ, TO ZACZĄŁ GRAĆ.
avatar
NIE MAM JA ŻADNYCH UPRZEDZEŃ KLASOWYCH. OWSZEM. UWAŻAM ŻE KULTURA I SZTUKA JEST POTRZEBNA. I CHOCIAŻ NIE JESTEM ŻADNYM ZNAWCĄ, TO CHOCIAŻ WYJMĘ Z KIESZENI PIENIĄDZ, I RZUCĘ GO TAM. AKURAT MONETĘ OBEJRZAŁEM, BO CZASEM NA NIEJ WYBIJAJĄ ŁĄDNE OBRAZY, NA PRZYKŁAD VENUS BOTICZELLEGO, ALE TYLKO NA EURO, O PROSZĘ, AKURAT BYŁO Z VENUS. I TAKI KRÓTKI IMPULS. COŚ JAK PRZEŻYWANIE. ALE JA MAM TEN IMPULS. A JAK SIĘ KTO KROCHMALI I OD TEGO ROBI FILOZOFIĘ, ZAKŁĄDA Z GÓRY ŻE WSZYSTKO CO JEST BRUDNE, JEST ZŁE - TO GO ODSYŁĄM DO KLOZETU - GDZIE JEST NAPISANE. JEZUS CHRYSTUS KOCHA WSZYSTKICH. A NIE TYLKO, JAK SIĘ DOMYŚLAM PO PRZEMYŚLENIU - TYLKO TYCH WYKROCHMALONYCH.
© 2010-2016 by Creative Media