Author | |
Genre | fantasy / SF |
Form | prose |
Date added | 2022-06-09 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 527 |
Przygładziła mokre włosa. Zadarła nosa na bar.
- Też bym się czegoś napiła.
- Do wyboru, do koloru - Odpowiedziałem elokwentnie. Spojrzała na mnie, takie spojrzenie może uruchomić tylko dziewczyna po studiach. Jakby ujrzała ser.
Barman się szybko uwinął z mopem i znowu się znalazł tam, gdzie powinien.
- Rum z colą.
Nalał, zamieszał, dodał kostek lodu.
- To jak ci w końcu na imię?
- Malina. Tak możesz do mnie mówić.
Miała na sobie koszulę męską, z wykrochmalonym kołnierzem. Ubrana skromnie, bardziej jak urzędnik państwowy, taka mimoza z Urzędu Pracy, co, jak jej mówisz budowlanka, to ci pokazuje ofertę w Domu Starców. Minę miała zafrasowaną, niby sum wyciągnięty z wody. Z biżuterii tylko pierścionek. Świecidełko do odstraszania. Cętki parkietu pełzały do niej, toteż błyskotka zajaśniała.
- Napijesz się? - Jeszcze nie gulnęła, wyczekiwała co zrobię.
- Ano, tak - Powiedziałem. Bo co innego miałem powiedzieć?
- To samo? - Nachylił się barman. Przez chwilę pomyślałem, że są w zmowie. Zawsze tak jest, jak cię kto robi w bambuko i potem się pilnujesz. Wydaje ci się że wszyscy są w zmowie. Z resztą, może faktycznie tak jest.
- Colę, ale wolę coś konkretnego. Dolej pan czystej. Po rumie to mi się chce śpiewać szanty.
Moje sugestie przemieniły się w rzeczywistość.