Text 246 of 255 from volume: Arcydzieło
Author | |
Genre | fantasy / SF |
Form | prose |
Date added | 2022-06-14 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 488 |
No i uniosłem się. Z góry zobaczyłem gdzie mam auto zaparkowane. Światła Sosnowca, bar. Wokulski chyba nie przewidział że tak się wysoko uniosę. Może sam miałby ochotę, niestety ściągała go panna Izabella.
Skafander pulsował jak głos Możesza. - Dokąd że idziesz, maligmo? - Jakbym usłyszał. W dole ryk samochodów. A wyżej cisza.
Ujrzałem swoje dłonie w lśniących, błyskających jak wiosenna burza rękawicach. Zaufanie - jest to coś bez czego nie sposób się podnieść. Ktoś przecież wysłał do mnie skafander. A wybór należał do mnie. Nie mogłem zatem powiedzieć, że ktoś mnie porwał. Niósł mnie w objęcia nocy, rozwijając się niczym ogrodowy wąż.