Przejdź do komentarzyUFO idzie...
Tekst 246 z 255 ze zbioru: Arcydzieło
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaproza
Data dodania2022-06-14
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń487

No i uniosłem się. Z góry zobaczyłem gdzie mam auto zaparkowane. Światła Sosnowca, bar. Wokulski chyba nie przewidział że tak się wysoko uniosę. Może sam miałby ochotę, niestety ściągała go panna Izabella.

Skafander pulsował jak głos Możesza. - Dokąd że idziesz, maligmo? - Jakbym usłyszał. W dole ryk samochodów. A wyżej cisza.

Ujrzałem swoje dłonie w lśniących, błyskających jak wiosenna burza rękawicach. Zaufanie - jest to coś bez czego nie sposób się podnieść. Ktoś przecież wysłał do mnie skafander. A wybór należał do mnie. Nie mogłem zatem powiedzieć, że ktoś mnie porwał. Niósł mnie w objęcia nocy, rozwijając się niczym ogrodowy wąż.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×