Author | |
Genre | nonfiction |
Form | prose |
Date added | 2023-06-27 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 337 |
Urzędnik jest inną kategorią człowieka: jak mawiają po wariatkowach, ma „zachowaną świadomość emocjonalną”, wścieka się według instrukcji, bulwersuje zgodnie z wytycznymi, przeraża go wyłącznie to, co powinno i narzeka, jak Bóg przykazał. To w pracy. Natomiast w domu zachodzi w nim dokumentna metamorfoza: po godzinach opędzania się przed klientelą, zmachany od wyrażania współczucia, pozbawiony służbowego grymasu zatroskania, wachlując się gazetą z krwawymi tytułami, co sekundę oburza się na ludzi z pierwszych stron.
Czyta o machlojkach na świeczniku, o powszechnej znieczulicy, sądnych dniach i czarnych godzinach, oraz o jatkach z rozlewem krwi i fruwającymi zębami w tle; co szpalta, to przekręt, wybuch, masakra. Czuje się osobliwie, nie na miejscu, jakby żył na obcej planecie, w otoczeniu nieczystych sił, z armatą wycelowaną w osobistą pierś.
Lęka się zajrzeć do kuchni, skąd docierają podejrzane szmery, obawia się wyjść za próg bezpiecznej sypialni, słania się ze strachu przed fałszywym listonoszem z fałszywą torbą, który chce go napaść i pozbawić ulubionych siekaczy. Zatem wchodzi pod łóżko i marzy tylko o tym, by pójść do pracy, gdzie czeka go bezpieczny fotelik i ukochane rozporządzenia.
*
Dokładnie nie wiadomo, czy to na widok pieczątki, dziurkacza czy biurka z telefonem, zwykły i w zasadzie wrażliwy poczciwiec spod miotły, przekształca się w złośliwą bestię z gałami jak paragrafy, przepisy i martwe litery prawa. I nie wiadomo, czy zdaje sobie sprawę, że wobec innego urzędnika z innego urzędu, z nieczułej bestii przemienia się w klęczącego petenta obserwującego smętnym wzrokiem, jak suplika, z którą przyszedł, drwiąco osiada w koszu na odpowiedzi.