Go to commentsSzoszoni
Text 20 of 24 from volume: brutalna biblioteka
Author
Genrenonfiction
Formarticle / essay
Date added2024-03-03
Linguistic correctness
Text quality
Views475

SZOSZONI

Tak, wiem, to pejoratywne miano Ukraińców funkcjonujące w powszechnym obiegu. Są brzydsze – świadczące o wrogim, nie lekceważącym stosunku – jak na przykład Ukry.

Są z nami i nie znikną, trzeba nauczyć się z tym żyć. Negatywny stosunek, jaki wielu z nas ma do nich ma swe korzenie w historii, ale trudno nie zauważyć, że władze polskie mocno się napracowały – świadomie, celowo, czy nie – by go spotęgować. Pomoc uchodźcom? Czy nie przesadzili, przesłodzili? Ja uważam, że tak.

[ Dwie historie.

Pierwsza. Ukraiński lekarz, który z rodziną wylądował w Kielcach. Sąsiedzi pomogli w nostryfikacji dyplomu i znalazł pracę we Włoszczowie, i mieszkanie tam, komunalne. Przez kilka pierwszych miesięcy – może ktoś mu o tym mówił, a on to wyparł, a może nie – gratis, czyli urząd miasta albo szpital finansowali je, czas aklimatyzacji. A potem: czas płacić rachunki za nie. Jego reakcja? – Jak to ja mam płacić, przecież jestem Ukraińcem!

Druga jest z dworca, na który przybywają uchodźcy. Tam funkcjonuje punkt info, a tam, między innymi darmowa woda, bo środek lata. Podchodzi spragniony Polak. Nie, woda jest tylko dla Ukraińców.]

Takich sytuacji było wiele. Tak wiele, by miejscowi poczuli się ludźmi gorszej kategorii w sytuacji, gdy faworyzuje się Ukraińców. Dostęp do opieki medycznej. Obsługa w urzędach. Aż po takie duperele jak serwis kulturalny info w kieleckiej telewizji, o koncertach, wystawach i innych takich, gdzie dodano dubbing ukraiński dość skutecznie zagłuszający to, co prezenterka mówiła po polsku. No i wszędzie ukraińskie barwy narodowe. Na więzieniu, które Antoni Heda rozbił w 1946, by uwolnić więzionych przez komunę, a obecnie zamienionym w miejsce pamięci, ukraińska flaga była absolutnie z dupy.

Przesłodzili.

Ale bywały też kuriozalne sytuacje. Albo wręcz KURIOZALNE. Dwie znalazłem w książce „Wolność albo śmierć”, zapisie panelu dyskusyjnego, sygnowanej przez Manufakturę Inny Świat, ACK Galicja i Wydawnictwo Czarny Kruk. Po lutym 2022 pojawiło się u nas wielu wrażliwców społecznych z zachodniej Europy, by pomagać. Jeden z wolontariuszy przybył, by pomagać uchodźcom w obozach. Na miejscu dostarczył wiele radości tubylcom: jakich obozach? To wiele mówi o myśleniu o takich sytuacjach ludzi stamtąd – oni zamykają uchodźców w obozach, by im pomagać. Inny wolontariusz stamtąd chciał wynająć kwaterę – ale wszystkie są zajęte przez uchodźców. Kto patrzy realnie na świat wie, że tacy pomagacze pomagają, bo w ten sposób prostują swoje życie, ale per saldo dla wszystkich wychodzi to na plus.


Razi, gdy Ukrainiec gorąco wyraża swój patriotyzm tu, wobec nas. Sytuacja, gdy siedzimy z nimi na ławce przed blokiem – Czarnów, Kielce – przychodzi mój kolega i usiłuje się z nimi dogadywać w łamanym ukraińsko rosyjskim, a oni reagują agresją: nie mów do mnie po rusku! Kontrowersyjne jest w tej sytuacji to, że przybysze mówią nam jakim językiem mamy się u nas posługiwać.

Ja w pracy to widzę i budzi to mój absmak. Na parkingu przed firmą wypasione furki z ukraińskimi proporczykami. Tryzuby tu i tam ( a ja akurat rozumiem kontekst – co to znaczy dla nas, a co dla nich) – szablon! Odbity na kasku! No i konflikty mające swe źródło w ich stosunku do porządku wokół siebie ( syf w szatni po ich śniadaniu).

Razi ten patriotyzm wyrażany tu, a nie tam, gdy ukraińskie ministerstwo obrony narzeka na brak rekrutów. Ale. Przegadałem ten temat z wieloma znajomymi. Ten szok jest tylko na pierwszy kontakt, gdy się jednak przyjrzeć mu bliżej, wszystko staje się jasne. Zrozumiałe. Bo tam zrobiono wiele, by zbrzydzić obywatela do państwa. Nawet już w czasie konfliktu na wielką skalę dochodziły wieści o tym, że kradnie się pomoc, ona nie dociera, choć była wysłana. Wielu tam doskonale zarabia na wojnie i ludzkim nieszczęściu. Im dłużej ono będzie trwać, tym więcej zysków. Korupcja mająca tam długie tradycje. Pamiętam niechęć do wódki „Wołodymyr”, która mimo, że smaczna, to raziła miejscowych nazwą. Tam wielu nie identyfikuje się z państwem – dla nich państwem oligarchów. Porównajmy się. Dziś wielu to mówi: ta wojna może i do nas zawitać. Więc porównajmy się z Ukraińcami i zastanówmy się, jak my zachowalibyśmy się w na ich miejscu. Jedną z dróg znajdujemy w książce „Wolność albo śmierć”, fakt jakoś dziwnie niemedialny. Inna historia jest nam znana. Obie to uznanie konieczności walki z najeźdźcą, ale wobec braku poparcia dla bronionego państwa. Prawicowy pułk Azow to nie była jednostka wojskowa, ale milicyjna, ochotnicza. I o niej słyszeliśmy. A batalion Wołat? Międzynarodowy Legion Obrony Terytorialnej Ukrainy? A Mobilna grupa ds. remontu broni strzeleckiej im. N. I. Machny? Nie, nie piszą o nich w tej książce, ale wieńczy ją album ze zdjęciami tych jednostek. Nie w obronie tego państwa, ale przeciw temu samemu wrogowi. To jedna z dróg, jedna z reakcji na taką sytuację. Skłaniam się ku niej.

Wybranie drugiej opcji deklarują młodsi ode mnie koledzy. To druzgocąca recenzja dla elit politycznych naszego państwa. Oni mówią: nie będziemy walczyć za Tuska, Kaczyńskiego, Morawieckiego, Czarzastego, Hołownię, Kosiniaka Kamysza. Uciekniemy , tak jak Ukraińcy. Nie oddamy życia dla ich majątków i władzy.

Ukraińcy mnie też wielokrotnie irytują swym zachowaniem w przestrzeni publicznej. Ale rozumiem dlaczego tu są.


  Contents of volume
Comments (16)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Nie da się nic mądrego powiedzieć na ten temat bez podkreślenia podstawowej informacji, że ci nasi w Polsce Ukraińcy to w siedemdziesięciu procentach kobiety - matki z dziećmi. Mężczyźni wśród uchodźców stamtąd stanowią znikomy odsetek.
avatar
Ogromna większość kobiet z Ukrainy już w pierwszych tygodniach swojego pobytu w Polsce podjęła pracę zarobkową. Dodajmy: najczęściej gorzej płatną i poniżej swoich kwalifikacji zawodowych.

Co do tytułu

U W A G A

Szoszoni - to jedno z wymierających plemion Ameryki Północnej.

Narracja "lepszy - gorszy" podsyca szowinistyczne nastroje i opiera się wyłącznie na insynuacjach
avatar
Żeby zrozumieć zachowanie Ukraińców, trzeba poznać ich mentalność, a ta jest przeważnie nie do pojęcia dla przeciętnego Polaka. Pomagamy matkom z dziećmi, pomagamy tym, którzy potrzebują pracy i spodziewamy się wzajemności, a to nic bardziej mylnego. Historia pokazuje, że interesy mieliśmy prawie zawsze sprzeczne.Kto się nie uczył historii albo myślał, że przecież to nie ci sami Ukraińcy, którzy mordowali kiedyś Polaków, może się mocno zawieść.
Nie mam nic do tej nacji,zaznaczam. Jak pisała Pani Emilia często podejmują się prac nisko płatnych, lecz nie do końca tak jest. Oni chętnie i szybko się uczą, w tej chwili chcą mieć już swoje szkoły i ośrodki kultury. A niedawno myśleliśmy, że będą na chwilę i pojadą dalej na Zachód. Wszystkim życzę jak najlepiej i mam nadzieję, że oni nam też.
avatar
Na tle zachodniej Europy przez lata pozostawaliśmy ksenofobicznym zaściankiem i może być trudne lub wręcz niemożliwe do zaakceptowania dla "patriotów", którzy mentalnie pozostali w XX wieku albo i wcześniej, że polski obywatel nie musi być etnicznym Polakiem. Mniejszość ukraińska jest faktem. A tak nawiasem, jak MY się upominamy o polskie szkoły na terenie Litwy albo Białorusi to dobrze, jak odwrotnie to oznacza panoszenie się Obcych. Tymczasem: "Dziecko urodzone z rodziców, z których co najmniej jedno posiada obywatelstwo polskie, nabywa z mocy prawa obywatelstwo polskie bez względu na miejsce urodzenia dziecka (w Polsce lub za granicą)." I tak już będzie. Jeszcze dwie sprawy. Z drugiej strony lustra inaczej wygląda Piłsudski i inaczej Bandera. A tak poza tym, Szoszoni - często określani przez Czarne Stopy i Kruków jako "brzydcy ludzie" – ponoć zarówno mężczyźni jak i kobiety byli niscy, okrągłogłowi i mieszkali w chatach z trawy. Chochły?
avatar
Nie zgadzam się z tym, że byliśmy ksenofobicznym zaściankiem. Na studia od lat przyjeżdżali cudzoziemcy, a niektórzy tu znaleźli pracę. Zanim rozpoczęła się inwazja, byli Ukraińcy.
A mniejszość niemiecka? Nikt nie zabrania szkół obcojęzycznych, ale też jest tendencja do uczenia języka polskiego jako obcego.
Szoszoni znaczy obcy, przynajmniej ja tak rozumiem.
avatar
Wiesz co? - Jak masz jakiegoś znajomego Murzyna, to wmieszaj się w grupę klientów sklepu na jakimś podwarszawskim Zacepiu, namów go, żeby przejechał przez wieś na rowerze i posłuchaj komentarzy. - A warto? - Przecież doskonale znasz wynik takiego eksperymentu. Ja też znam, bo Polska to nie tylko warszawska Starówka, Uniwersytet czy Akademia Medyczna. Namawiam też do przeglądu polskiej kinematografii. Wśród innych przykładów "dzieło" poświęcone amerykańskiemu koszykarzowi w tak otwartym przecież na świat Lublinie. Ależ skąd, Polska nie była i nie jest ksenofobicznym zaściankiem. A cytując Ciebie: kto się nie uczył historii (...),- szczególnie kto się nie uczył historii okresu międzywojennego. Ci sami? - Mieliby dobrze ponad sto lat. A co do Szoszonów (inaczej Węży, ponieważ je ponoć jedli, można o nich wiedzieć z westernów albo z poważniejszych źródeł.
avatar
Leo, nie mam wśród znajomych czarnoskórego. Poczytaj sondaże i przekonasz się, że od czasów prezydenta Obamy, trochę się zmieniło.
A byłeś w Luksemburgu? Wiesz,co się działo we Francji?

Co do historii, to kołem się toczy, i można zaobserwować pewną powtarzalność. Jeśli uważasz, że Polska jest zaściankiem,to, żeby nim nie była, powinno być tak, że zobaczą jakiegokolwiek przedstawiciela innej nacji, muszą go powitać z otwartymi ramionami, bo inaczej są ksenofobami?
avatar
Byłem we Francji, w Luksemburgu też byłem (przejazdem). Nie byłem tylko w Rio i nie byłem w Bayo, nie miałem też biletu na Hawajo. Ale to wszystko ....
avatar
Leo, no, wiesz! ;) Moja ksenofobia się źle poczuła :D
avatar
Szoszoni - tu akurat nie ma to nic wspólnego z "indianami", czyli Pierwszymi Narodami. Szoszon to ten, który w odpowiedzi na zadane pytanie dopytuje: szo? szo?
Tam, gdzie pracuję jest ich wielu - facetów. Chyba 6 firm zewnętrznych wstawia tu swych pracowników i większość z nich to Ukraińcy. Inne podejście do pracy - oni chcą pracować jak najdłużej, by zdobyć jak najwięcej nadgodzin, dlatego inaczej organizują swą pracę, bo Polacy robią wszystko, by zmieścić się w 8 godzinach.
Te kłótnie/ konflikty zostały rozwiązane przez dyrekcję w ten sposób, że w jednym z kluczowych miejsc utworzono brygadę jednorodnie ukraińską. Dziś rozciągnęli swą pracę na 12 godzin, zamiast 8. Mieszane brygady: Polacy chcą szybko skończyć, by wrócić do domu, Ukraińcy chcą "tłuc" godziny.
Są sprzątaczki, więc - odmiennie niż Polacy - Ukraińcy pozostawiają po sobie w szatni syf po przerwie śniadaniowej. Inne przyzwyczajenia, a może bardziej patrialchalny model wychowania, gdzie mamusia sprząta po swoich dorosłych synach i mężach.
No i Polacy, niechętnie, ale mając świadomość tego, że są skazani na współpracę i współistnienie, tłumaczą i starają się pomagać. Ta wyciągnięta ręka nie zawsze zostaje przyjęta. Takie mam wrażenia.
avatar
Pod adresem firmy, w której pracuję, mieszczą się jeszcze 2 firmy. W jednej z nich pracuje kolega z osiedla. A razem z nim George - ciemnoskóry, jak zamknie oczy i usta wieczorem, to go nie widać. George mówi, że wcześniej pracował w Polsce na budowach, ale na budowach w Polsce jest bardzo zimno, więc znalazł pracę "pod dachem". Kielce to może Polska C, ale są tu Hindusi ( całe stada), kobiety w burkach, Murzyni ( na pewno nie są to Afroamerykanie), Ormianie, no i Ukraińcy. Chinki i Japończycy. No i Romowie.
Nieco dziwi mnie to, że uwaga wszystkich skupiła się relacjach autochtoni/ szoszoni, a nie sensowi tekstu. Więc: kiedy przyjdzie Putin, uciekniesz, dasz się zmobilizować, czy przyłączysz się do kolumny Duruttiego? 3 podstawowe opcje.
avatar
W ramach NFZ od wielu już miesięcy leczy mnie mój lekarz rodzinny, młoda piękna lekareczka z Ukrainy, p. Oksana S. W odróżnieniu od rodzimych lekarzy nie ogranicza się tylko do wywiadu, ale kieruje nas-pacjentów na badania specjalistyczne, badania laboratoryjne, RTG, USG, osłuchuje płuca, robi wymaz z nosa, bada saturację, zagląda do gardła, mierzy ciśnienie, temparaturę, kieruje do specjalistów,

słowem działa aktywnie, diagnozuje w oparciu o maksymalnie nowoczesny, szeroki wachlarz badań technicznych.

Mamy nareszcie poczucie, że jesteśmy w dobrych fachowych rękach, że ktoś naprawdę chce nam pomóc, jest uważny i dociekliwy i w swej pracy maksymalnie staranny.

Polska opieka medyczna w ramach NFZ ma opinię zasłużenie fatalną właśnie dlatego, że jest ona "bezpłatna", najtańsza ergo żadna.

Wizyta trwa góra 5 minut, dostajesz receptę na kolejne nieskuteczne leki

i

następny proszę
avatar
"Te kłótnie/ konflikty zostały rozwiązane przez dyrekcję w ten sposób, że w jednym z kluczowych miejsc utworzono brygadę jednorodnie ukraińską. Dziś rozciągnęli swą pracę na 12 godzin, zamiast 8. Mieszane brygady: Polacy chcą szybko skończyć, by wrócić do domu, Ukraińcy chcą "tłuc" godziny.
Są sprzątaczki, więc - odmiennie niż Polacy - Ukraińcy pozostawiają po sobie w szatni syf po przerwie śniadaniowej. Inne przyzwyczajenia, a może bardziej patriarchalny model wychowania, gdzie mamusia sprząta po swoich dorosłych synach i mężach.
No i Polacy, niechętnie, ale mając świadomość tego, że są skazani na współpracę i współistnienie, tłumaczą i starają się pomagać. Ta wyciągnięta ręka nie zawsze zostaje przyjęta. Takie mam wrażenia."
Współczuć tylko.A o tym syfie to krążą legendy, nawet do mnie dotarło :) Dlaczego uwaga nie skupiła się na sensie tego artykułu? Bo to temat nieznany wcześniej i nie wiadomo, jak reagować.Czekam na więcej.
avatar
Dziękuję autorowi za wyjaśnienie tytułowego słowa w kontekście felietonu.
avatar
Mój kolega mówi, że szoszoni w szapoczkach dojdą na koniec świata. Tłumacząc na nasze: Ukraińcy w klapkach - to przerażające popularne u nich obuwie - są nie do zatrzymania.
avatar
Zadanie domowe:

Która z /nieznanych Polakom/ współczesnych ukraińskich noblistek powiedziała niedawno, że

"darmowa szkoła plus 10 gatunków sera i kiełbasy w sklepie, to większości ludzi znakomicie wystarcza"

?
© 2010-2016 by Creative Media