Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2024-12-06 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 50 |
feerie zimowe dobiegają końca. zły blask
wytraca się, rzednie, niczym mina człowieka,
który spodziewał się, że zostanie oszukany
– i pomylił się, wszystko, co mu ziszczono
zgadza się co do kropelki, jest we właściwym
kształcie, smakuje zgodnie z zapowiedzią.
wraz z nastaniem nowej, dzikszej atmosfery
kończy się pewien rodzaj pustki, niechciana
pora roku. nasze latarnie świecą tylko w dzień,
by przepełnić bure, wczesnowiosenne światło
wyraźniejszym, choć bardziej zdrożnym blaskiem.
niestety, zdarza się jeszcze, że moje serducho
to kanał oczystkowy
gdzie wcieka brzydkie. ze mnie samego.
leczę się jednak z pesymizmu, okręcam pikawę
rozgrzaną do czerwoności spiralą z farelki
(jestem szczęśliwy – więc gdzie mi tu się pcha,
czarnowidztwo przebrzydłe!).
skupiam się na tym, co ma cechy zwierzęce,
co cieknie strużkami, naciera, impuls za impulsem,
wprost z moich kamiennych zarośli,
przez palce – z ostrężyn,
co wystawia język spod igliwia.