Author | |
Genre | biography & memoirs |
Form | prose |
Date added | 2012-10-30 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2931 |
Chodzi o to, żeby wartościowa książka trafiła do wartościowego czytelnika. Przeszkodą może być wydawca, który czasem zachowuje się jakby stał na bramce przed dyskoteką, kiedy my próbujemy przemycić ducha w piersiówce. Dodatkowo wypomina nam nasze obuwie, że jest wojskowe, albo sportowe.
No to nie idziemy na dyskotekę, ale nadal idziemy chociażby dlatego, żeby nie stać w miejscu. Stąpamy po wybielonych śniegiem zakamarkach tam, gdzie nas zaprowadzą nasze nogi. Na wojnę, albo na salę gimnastyczną, żeby ogrzać nie w transowej chuci, ale w sportowym ferworze nasze zimne serca. W oddali słyszymy salwę ofiarnego kozłowania, co utwierdza nas w nadziei, że zagramy m e c z a. Idziemy...
Ze skrzącym się w świetle latarni płatkiem śniegu, co nam wpadł do oka. Z palcami przymarzniętymi do ucha reklamówki z piłką. Z ustami, które nie mają nic do powiedzenia poza liczbą określającą wynik.
Jesteśmy na miejscu. Rozgrywamy i rzucamy... trochę komediowo romantycznie, trochę też fantastycznie...
SUFLER w ODDALI
Człowiek sparaliżowany, który dysponuje pewnym zapleczem finansowym, postanowił wyjść poza obręb swojego mieszkania. Nie miał jednak na myśli przejażdżek wózkiem elektrycznym. Był sparaliżowany od pasa w dół. Przed podróżami specjalnym wózkiem inwalidzkim, poza uciekającymi spojrzeniami przechodniów, najbardziej zrażało go manipulowanie mięśniami języka obślinioną gałką, co służyć by mu miała za ster.
Zdecydowany na opuszczenie nie tylko swojego mieszkania, ale też i jakby ciała, wybrał opcję dużo bardziej nowatorską od samobójstwa. Postanowił patrzeć na świat oczami czyimiś, oczami wypożyczonymi, gotowymi w swoim wypożyczeniu spoglądać tam, gdzie on chciał. Wynajął pewną młodą dziewczyną, która przy pomocy miniaturowej kamery z mikrofonem, zainstalowanej w okularach transmitowała na żywo wszystkie swoje codzienne perypetie. Dzięki
zamontowanym w klipsie głośniku, nie tylko przekazywała mu swoją perspektywę, ale też odbierała jego sugestie, wskazówki, a z czasem najzwyczajniejsze polecenia. W umowie znalazł się ustęp zabraniający telespektorce wyjawienie komukolwiek jakichkolwiek informacji na temat swojego pracodawcy. Jego tożsamość nie była ujawniana. Dla telespektorki był „Molierem”. Nie znała jego prawdziwego imienia i nazwiska. Nie mogła też nikomu mówić o samym fakcie interaktywnej transmisji.
Relacja między nim, a telespektorką, wobec rodzącej się w niej frustracji związanej ograbieniem jej z prywatności, stawała się coraz bardziej toksyczna. W pewnym momencie dziewczyna zastrzegła sobie, że do dyspozycji Moliera może być tylko przez sześć godzin dziennie. Wcześniej dzieliła się z nim swoim życiem przez godzin dwanaście. Zgodził się choć niechętnie. Czas swobody telespektorki szybko wypełnił transmisją od nowo-wynajętego telespektora.
Z czasem ujawniły się w nim skłonności do czegoś, co sam w myślach nazywał „wielką manipulacją”. Postanowił zabawić się w kupidyna i kierując na przemiennie raz nią, raz nim krzyżował drogi dwójki telespektorów, prowokując narodziny pożądania, miłości, zazdrości,
nienawiści.
Pudło. Piłka odbiła się od obręczy.
ratings: very good / very good
ratings: perfect / excellent
"Sufler w oddali" - to rzecz o szkicowo nakreślonym kalece na wózku inwalidzkim z ksywą Molier, który wynajmuje dwoje młodych telespektorów po to, by z pomocą kamery transmitowali mu on line "wszystkie swoje codzienne perypetie" włącznie z rodzącym się ich wzajemnym uczuciem itd.
Tytułowym suflerem nie jest jednak ani sam inwalida Molier, ani telespektatorzy. To ktoś spoza narracji.
To, co spaja obie te historie - to fraza końcowa: "Pudło. Piłka odbiła się od obręczy."
Świetna, finezyjnie podana proza.