Author | |
Genre | biography & memoirs |
Form | prose |
Date added | 2012-11-30 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2357 |
Siedzę i płaczę. Mój Boże, jak mi smutno. Niebawem święta, a my wciąż nie doczekaliśmy się dziecka. Codziennie spoglądam na twarze dzieci, tak blisko, że mogę je dotknąć. Styczność z nimi uświadamia mi, jak bardzo jestem żałosna. Sytuację pogarsza świadomość, że niektórzy współpracownicy spekulują na temat mojej bezpłodności. Pozostali wypytują o maleństwo, zapewniając mnie, że powinnam zostać matką. Nie zdają sobie sprawy, ile mnie to kosztuje. Dlatego, co jakiś czas płaczę w samotności pod wpływem skumulowanych emocji. Rozdzieram szaty z bólu i bezsilności. Zadręczam Boga problemem, by niebawem popaść w stan apatii. Niełatwo po czymś takim dojść do siebie. Czasem mam ochotę zapić się na śmierć. Niestety alkohol nie zagłusza głębokich uczuć, wręcz je wyolbrzymia, dlatego na ogól z niego rezygnuję rzucając się w wir obowiązków domowych. Dzisiaj znowu pękłam. Pozwalam sobie, by ten stan trwał, bo wierzę, że mnie oczyszcza. Do następnego razu łkań i narzekań na los, który pozbawił mnie przywileju zostania mamą. W tej chwili czuję się jak dziecko, nie kobieta. Kulę się w sobie, mogę zniknąć, chcę tego, moje życie jest bezowocne, więc po co je ciągnąć. Ten stan trwa jeszcze jakiś czas, dopóki nie połknę żalu z powrotem. Będzie rósł w siłę, aż mnie strawi, ale jeszcze nie teraz. Ocieram łzy. Pora jeszcze raz podjąć grę zwaną życiem, oczywiście z dobrą, `przyszywaną` miną.
ratings: good / excellent