Text 10 of 28 from volume: Niepotrzebne tyrady aniołów
Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2013-01-08 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2684 |
Oddech młodego szaleńca na krok przed młockarnią
Przeklinam pamięć.
Zna wszystko,
tym rozrywa na wylot.
Przeklinam jedno po drugim,
wszystkie do powtórzenia,
które zanoszą się od zmarłych
i tych, którym się jeszcze żyć
wydaje.
Przeklinam utraconą aureolę,
euforyczne słońce
tuż przed pójściem na zachód –
( czerwień bała się panicznie ).
Przeklinam tą ucztę;
na pożarcie rzuca się marnotrawnych synów
by dziko głodną ziemię nakarmić
jeszcze jednym ciałem
( zawsze na smyczy, od piekła do nieba, dla utrzymania symetrii
tylko dwie monety w każdym oku ).
Przeklinam ucztę,
jej symboliczną scenerię
i wymuszony spektakl twarzy
tuż przed tą włączoną młockarnią.
ratings: very good / excellent
ratings: very good / excellent
ratings: perfect / excellent
(patrz 1. wers)
To ona jest twoją Ananke
I Temidą w jednej osobie.
- utraconą aureolę;
- euforyczne słońce;
- tę ucztę;
itd., itd.
(vide kolejne strofy)
Niestety, niestety, każde nasze przekleństwo do nas wraca.
I zwielokrotnionym bumerangiem ścina mózg.
A już 100 lat z kawałem temu Poeta przestrzegał:
Daremne żale, próżny trud,
Bezsilne złorzeczenia!
Przeżytych kształtów żaden cud
Nie wróci do istnienia.
Nie wróci - i nie naprawi tego, co tak z kretesem spartoliłeś