Author | |
Genre | philosophy |
Form | prose |
Date added | 2013-03-07 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2140 |
Moje serce. Zużyty kapeć. Cytryna, z której nie da się więcej wycisnąć. Niebo bez słońca. I tylko czasem łza się w oku kręci. Bo nic mnie nie czeka. Bo życie płynie beze mnie. Namalowałam marzenia, oprawiłam w ramkę i powiesiłam na białej ścianie, pośród białych ścian. Przestałam malować grafitti, egzystuję, patrzę na obraz. Oczy są zwierciadłem duszy. Odkąd przybiłam je gwożdziem do ściany, nie muszę się wpatrywać. Wystarczy, że spojrzę na uzewnętrzniony chaos, bym mogła odejść.
Nie pozwalam nikomu tu zaglądać. Obraz hipnotyzuje, odbiera poczucie czasu. Ostatecznie pozostawia otwarte przesłanie. No i ma mroczną moc. Podobnie, jak upiorne dzieła w mrocznych zamczyskach. Czasami kolory zachodzą na siebie, rozmywają się, tworząc niewyraźnie kontury. Dzieje się tak wtedy, gdy płaczę zamknięta w pokoju.
Obraz wisi nad łóżkiem. Przed zaśnięciem miewam wizje. Rzucam się z wieżowca. Spadam. Zapiera mi dech w piersiach. Mam napięte nerwy. Ważkie ciało drży, jak porażone prądem. Powietrze niemal przez nie przepływa. W momencie zderzenia z ziemią, dotyka mnie silny wstrząs. Obraz spada. Życie odchodzi. Trwa to sekundę, może dwie.
Zauważam, że słońce wzeszło, cóż z tego, skoro reszta to proza życia. Codzienna dawka twardej jak stal lekcji, jak obrywać po głowie, by wybić z niej wszelkie złudzenia.
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Oczywiście, bycie Artystą też kosztuje. Każda profesja okupiona jest jakimiś łzami :(
Coś - za coś. Można się taplać, jak żaba, jak ta czapla - ale też można szczytować nad Olimpem.