Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2014-08-16 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 2536 |
Kraj, taki jest mój kraj. Bardzo drogie papierosy i wóda, słabe sanitariaty. I jak tu nie „wylać się” pod krzaczkiem, ryzykując kilkuset złotymi ? Kraj milionerów i dzieci, którymi, będąc na granicy nędzy, wymusza się na skrzyżowaniu parę groszy, dokładając do tego obrazka straszliwie wychudzonego psa. Społeczeństwo kraju z udającymi praworządność i uczciwość służbami i urzędnikami, morderców z telefonami komórkowymi, gospodarczych zbrodniarzy i wykorzystujących masy pracodawców, którym bezkarnie uchodzi nie płacenie pensji przez trzy czy cztery miesiące. Ostatnie słowo jednak wszak należy do nas, ale ono jeszcze długo nie padnie. Słowo, które powoduje nierównowagę wewnętrzną, bowiem sam już nie wiem, czy teraz mam być bardziej rodzinny czy tez ojczyźniany. (No, chyba, że uporczywie polują już na mnie odpowiednie służby) !
Wcale też nie chodzi o ciągłe mieszanie przeszłości z przyszłością, a raczej o układ zdarzeń. W związku z niezapowiedzianymi odwiedzinami nowoczesności największą uwagę przykuwa, dość kontrowersyjne zresztą, pole do popisu dla krzykliwego skandowania wytartych już haseł w zupełnie nowych opakowaniach. I to w pełnym znaczeniu słowa „hasło”. ( Odczytuj: własne ambicje. I nie chodzi mi absolutnie o wirtuozerię w żonglerce zdaniami czy wręcz chorobliwą, a wyuczoną na specjalnych kursach oryginalność. Jej pasuje bogata w nastroje i jednocześnie wyjątkowo manieryczna interpretacja ). Przeszłość, przyszłość – o niebo (albo piekło), mniej przekonujące, perfekcyjne wykrzyczenie kiełbasianych sloganów, objawiające się od dawna we wszystkich wymiarach. A o coś takiego, jak wszyscy wiemy, jest coraz łatwiej. Nie ulega jednak żadnej wątpliwości, że najważniejsze dla naszej nacji jest żartobliwe nawiązanie w każdej rozmowie do etykiet popularnej (czytaj: najtańszej) wódki, dostępnej aktualnie na rynku. Jest mało wyszukana smakowo, ogólnie rzecz ujmując wręcz ohydna, ale chyba nikt nie spodziewał się więcej od garstki staruchów z forsą, którzy w chwilach wolnych od wrzeszczących bachorów i kłótliwych żon - matron, postanawiają programowo truć naiwny naród, żeby przez przypadek znowu nie zasłaniał się wiatrem historii. Spity do nieprzytomności z pewnością nie będzie zakładał jakiś nowych stowarzyszeń Filomatów czy Filaretów. Ani mnie to nie zaskakuje ani niczego nie odkrywam. Tylko ciarki chodzą po plecach. Coś pięknego, kiedy słucha się dialogów o smakowicie podanym, zawiesistym, gęstym i ciężkim płynie powyżej stopnia wytrzymałości i o setkach tysięcy zwolenników tego tematu. Oni już niekoniecznie szukają jakichkolwiek niespodzianek, ciekawostek, nowinek, artystycznych wzlotów na wyżyny, czy jak tam to gówno inaczej nazwać. Liczy się już tylko kac !
cdn...