Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2014-11-23 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2495 |
Takie rodziny jak moja, znawcy tematu nazywają nuklearnymi*
W kontekście mojej rodziny, słowo nuklearny nabrało innego znaczenia
Wybuchowego
Słuchaj!
Teraz to powiem, bez emocji:
Jestem Wiktoria mam 10 lat i moja matka została mi ukradziona
Ale nie tak, jak kradnie się żelki w supermarkecie
Ta kradzież dokonała się w bardzo wyrafinowany sposób
Dotyczyła duszy
Kiedy jesteś dzieckiem, świat wydaje ci się niezniszczalny
Twój ojciec bierze za rękę matkę i całuje ją w parku
Karmicie łabędzie
I nawet kiedy jest ci dziwnie wstyd
Patrzysz z bijącym sercem
Wierzysz, że to jest prawdziwe
Że nic, ani nikt tego nie zmieni
Moim światem rządziło jedno prawo
Prawo gilgotania i bycia gilgotanym
Moment zbliżających się rąk ojca był wystarczający
By drżeć z podniecenia, piszczeć z ekscytacji
Czuć to namacalnie w powietrzu – smak miłości
I znów to powiem, tym razem z żalem:
Mój ojciec został mi ukradziony
Nadeszły dni powolnego wyjadania
Wyobraź sobie, że człowiek jest dużym słoikiem z czymś bardzo pysznym
Może gdyby to coś było niedobre?
Moment znikania zawartości, nie został przez nikogo zauważony
To było bardzo przebiegłe stworzenie
Nikt go nigdy nie widział
Przychodził nie wiedzieć kiedy i znikał
Z zawartością
Teraz powiem to ze złością:
Ukradłeś ich!
Problem był skomplikowany
Nikt fizycznie nie zabrał słoików
Ojciec był pusty
Matka była pusta
My tego nie rozumieliśmy z bratem
Wiedzieliśmy jedno
Zmieniło się prawo
Było inne
Prawo wybuchu
____________
* Rodzina nuklearna (rodzina mała) –rodzina dwupokoleniowa składająca się z rodziców (zwykle małżonków) i ich dzieci. źr. Wikipedia)
Olej na płótnie. A.O
Jeśli miałby to być wiersz, potrzeba jeszcze środków poetyckich. A może ustalić, że są to krótkie sceny, pisane prozą? Ustalić jakąś klamrę, która te teksty wiąże, na przykład "Sceny dziecięce"?
oceny: bezbłędne / znakomite
Zachwycona jestem :-)))
Serdecznie :-)))
Lilką Kossak muszę się zainteresować (jakkolwiek akwarele rzadko mi się podobają)... ale, ale lubię drapieżnie i złowieszczo, więc nie mam wyjścia:D
Dzięki.
Moim skromnym zdaniem, to Pani Lilka Kossak - przypuszczalnie z racji nazwiska i rodzinnych uwarunkowań - w całej swej plastycznej profesji - była po trosze "nieukończona": niby secesja, niby Art Deco, a tak naprawdę wszystko oraz nic, czyli miękko-kanciaste machanie kreską na tę samą modłę babo-motyli, zębatych czarownic, wynaturzonych ciem i innych koszmarnych snów upojonego bimbrem Kopciuszka podczas wybierania z popiołu ziarenek maku ;-)))
Z pogodnym podziwem :)))