Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2015-07-16 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2325 |
Stoisz w kuchni zajęta tworzeniem smaku
i możliwe, że przesadzisz z pieprzem.
Twoje pośladki magnesują moje dłonie.
Już jestem głodny i nie skończę na zupie.
Mięso uwielbiam, zwłaszcza w sosie.
Udko, pierś czy schab równie mocno.
Ubranie z surówek wzmaga apetyt.
Mam wielką ochotę naprawdę na deser.
Wyliżę cię wolno i dokładnie jak loda
spragniony chłodu w upalny dzień.
Podgryzę delikatnie jak truskawki
topiąc w puszystej bitej śmietanie.
Będę ssał jak landrynkę obsesyjnie.
Za mało. Chcę mieć usta pełne ciebie,
aż rozkosz będzie spływać mi po brodzie.
Palce obliżę i wciąż będę prosił o jeszcze...
Nauczę się na pamięć nut twoich dreszczy,
gdy z ust je wypuścisz nasycając noc.
Cytować je będę językiem na skórze
ustami podkreślając jak mi smakujesz.
Chcę mieszać z tobą zmysły nawzajem:
dotyk niech niesie woń słodkich konwalii,
smak niech drga dźwiękiem świerszczy,
węch niech będzie mleczno-czekoladowy,
wzrok niech dreszczem dotyka głęboko
i niech słyszę zapach twoich soków na sobie.
Zawiążmy czas na supeł - niech się zapętli,
byśmy mogli najeść się wreszcie do syta.
2015.06.20/28
oceny: bezbłędne / znakomite
Drogi pstro,
takich wierszy się nie pisze. Takie wiersze się rodzą. Nie dla panienek, ale dla tej, na dobre i na złe. Jeśli ma na imię "żona", jesteś uprzywilejowanym poetą.
Wydaje mi się, że żona czasem lubi być traktowana jak panienka, czyli lubi być adorowana nie z "urzędu", rutynowo, a tak szaleńczo, spontanicznie, tak jak się podrywa panienkę. Wszystkie żony kiedyś były panienkami, niektóre za tym tęsknią.
Od jakiegoś czasu nie jestem uprzywilejowany, mam odwieczną narzeczoną, bo narzeczona to brzmi tak "świeżo", nie to co żona.
Pozdrawiam smakowicie :)
W piątej strofie 2xje*
mi* zbędne
w szóstej 3xniech* i w siódmej 3x
słyszę zapach*? nie kumam
Poza tym, w kuchni może być smacznie.
Miło mi pstro, że oceniasz go wysoko,
ale nie jest on z tej samej półki,
co "50 twarzy Grey`a":)
Martin ma rację, że nie napisałem go ot tak.
Impuls chwili z małymi poprawkami później.
Zresztą rzadko piszę coś po prostu,
musi być jakaś przyczyna i impuls...
Adresatka jest konkretna:P
Parę tygodni zastanawiałem się, czy go tutaj umieścić.
Postcriptum: proszę wskaż mi miejsca, gdzie brakuje znaków przestankowych. Kilka razy przeglądałem tekst, żeby się ustrzec przed tym:)
Fakt, "je" mógłbym zastąpić, bo trochę razi.
Anafora "niech" może nie potrzebna, ale jakoś tak sobie ubzdurałem.
"Słyszę zapach" - cały fragment zaczyna się od "chcę mieszać (...) zmysły", więc może to wystarczająca odpowiedź:)
topiąc w puszystej bitej śmietanie."
"Nauczę się na pamięć nut twoich dreszczy,
gdy z ust je wypuścisz(,) nasycając noc.
Cytować je będę językiem na skórze(,)
ustami podkreślając jak mi smakujesz."
Przecinek oddziela, orzeczenie od imiesłowowego równoważnika zdania.
Niech się zatem mieszają...
Pozdrawiam
Spieszyłem się, czytając, żeby "donieść" bez ubytków pod wiersz swój pomysł na komentarz. Czasem dodatkowo treść utworu odwraca uwagę od interpunkcji. Ta na domiar złego w poezji potrafi być nietypowa, a jednak "poprawna". Tylko, że nie w tym przypadku.
oceny: bezbłędne / znakomite
Tylko taką ścieżką podążając, zbierzesz owoce, jakich nawet we śnie-ś nie widział
Jeszcze i jeszcze
W końcu nareszcie.