Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2017-03-17 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2555 |
Witam. Jeśli ktokolwiek się dziwi (na minę się wpierdoliłem i mnie rozerwało, nic nie zostało po mnie), to ja w piątki zmartwychwstaję i przygotowuję się do postu. Nie pisałem o tym wcześniej, ale jeszcze o wielu rzeczach nie pisałem. Najciekawiej jest wówczas, kiedy nie zna się faktów i nie można przewidzieć co dalej, prawda?
Prawie siedem lat już, w piątki, wstaję lewą nogą. W kwietniu będzie kolejna rocznica. Toaleta, normalnie - jak w inne dni, ale potem śniadanie: ozory w galarecie z pietruszką. Na obiad piję krew. Kaczą krew. Oczywiście ugotowaną, bo się boję otrucia. Chociaż to staropolski napój, wychwalany przez Mickiewicza w „Panu Tadeuszu”, to może nie wszyscy znają? – nazywa się to czarna polewka. Bo ugotowana kacza krew, czernieje. Kiedy się już opiję tej czerniny, wówczas konsumuję kaczkę. Osmaloną taką. Upieczoną na wolnym ogniu. Żebym się nie zatknął samym kaczym mięsem, popijam Lechem. Oczywiście zimnym Lechem, bo nigdy nie lubiłem ciepłego. Opycham się do niemożliwości, aż czasem zdarzy mi się puścić pawia. Wówczas kaczka i zimny Lech nie muszą przeprawiać się przez mój przewód pokarmowy, lecz od razu lądują w kanalizacji. Czyli tam, gdzie i tak prędzej czy później skończą. W każdym razie zawsze bekam. Kaczką mi się odbija, a nawet zdarza się, że sam coś kwaknę. Kiedy mi się uda wstać od stołu, i ustać na nogach, wtedy idę na korytarz bo tam jest krzyż. Wisi na ścianie. Bez figury Jezusa, bo on jeden nie zasłużył, żebym go tutaj umieszczał. Jak stanę przed tym krzyżem, to się żegnam – na lepsze trawienie i idę się uwalić.
Czasem włączę sobie jakieś ostre porno. Zwykle sado – maso. Nie podam szczegółów, bo lubię ostro, i nie wszyscy daliby radę przeczytać do końca. No nic. Przysypiam przy tym. Niekiedy wiedźma przyleci, wyłączy, a częściej samo się wyłączy – gdy się skończy. Czarownica mnie budzi na kolację. Myślę sobie: dopiero kurwa, obiad się skończył i już kolacja? Dżuma czy cholera? Znowu przespałem. Wychodzę na dwór.
Oddycham tymi hektarami powalonych drzew i wreszcie patrzę po horyzont. Kominy widzę, dym - prawie jak w piekle. Wreszcie czuję się jak u siebie. Kiedy się już napatrzę i nawdycham czystego powietrza z kominów, to idę na tę kolację. A tam: spirytus, śledzie, ser kozi i bania – taka co się ją stawia w oknach, na Halloween, ale u mnie ona całym rokiem stoi i straszy. W piątki, na stole. No. I tak mnie się piątki kończą – na śledziach i spirytusie – czyli na ścisłym poście. Sam nie poszczę, zawsze jakieś upiorne towarzystwo mam. W nocy z koszmarów się zrywam i wtedy idę do lodówki. Czuję jak mnie pali w środku, ale jak chlasnę zimnego Lecha, od razu przechodzi. Nie ma to, jak zdrowo beknąć Leszkiem!
W następnym Głosie Legionów będę rzucał klątwę. Nie będzie szyderstwa, ale rzetelnie i naukowo wyjaśnię na czym rzecz polega, a następnie rzucę klątwę personalną. Proszę się nie martwić na zapas – na nikogo z portalu, no chyba że sam się podepnie. Nie będę uprzedzał faktów - tyle wystarczy żeby podgrzać pod kotłem, prawda?
Chwała Legionom!
(odpowiedź: Chwała Legionom!)
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bardzo dobre / znakomite
Ale co do tej kaczyzny,są kaczki mrożone w Oszą,nie wiem jak się pisze poprawnie,i czasem kupię aby zjeść,tylko,że muszą być dobrze uzmażone albo ugotowane,bo tak to kaczki mają takie mięso twarde.Nie to co kurczaki albo inne kury.W każdym bądź razie kaczki,czy jakies gęsi to też są tak jakby ptaki.Ale żeby krew pić-to ja nie wierzę,tobie się legionw głowie popieprzyło.
Bogacz i familijant, miał jedyne dziecię,
Córkę piękną jak anioł [...]
I już miał się oświadczać, lecz pomiarkowano
I czarną polewkę do stołu podano".
Kaczą krew piją Polacy od wieków i jeden drugiemu ochoczo do stołu podaje! Zaś lacką krew piją Żydzi, masoni i moi czytelnicy!
Drugie dno jest takie, że nauka na dobre nie wychodzi, czego ja jestem żywym przykładem. A sztuka jest jeszcze gorsza. Nie od dziś wiadomo: NAUKA I SZTUKA JUDZĄ, WIARĘ KALECZĄ. Oraz czynią niepokornymi wobec karłów! Nie jestem odosobniony, a wręcz normą niepokorności jestem - co widać, słychać i czuć w całym kraju. Na pohybel lalkarzom i marionetkom!