Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | proza |
Data dodania | 2017-03-22 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2174 |
MAPA ZAGROŻEŃ
Policja sporządziła mapę zagrożeń, która generalnie opisuje miejsca, gdzie często dochodzi do interwencji. A oznaczenia kolorystyczne mówią, czy interwencje te są w trakcie, czy jest już po wszystkim i czy są częste. W komentarzu do miasta Kielce policjanci żalą się, że są też takie interwencje, których nie zamierzają realizować. Oto bowiem jest w Kielcach pewien zbulwersowany obywatel, który już kilkakrotnie zgłaszał, że w jednym z kościołów co niedziela w czasie mszy spożywany jest alkohol. No cóż, to część liturgii katolickiej, a ja nie wiem, a nawet wątpię w to, czy kościół to miejsce jest publiczne ( czy „spełnia” definicję takiego miejsca) mimo gromadzenia się w nim. Co więcej: nie wiem, czy szczególnie popularne msze gromadzące tłumy podlegają rygorom ustawy o zgromadzeniach publicznych, a w związku z tym, czy musi tam być profesjonalna ochrona i karetka pogotowia. Jak mówię, nie wiem, czy kościół jest miejscem publicznym, bo w Polsce nikt nas nie szkoli w zakresie znajomości prawa, choć mamy obowiązek jego przestrzegania. Ale dobrze, taka mapa zagrożeń nie jest złym pomysłem, chociaż mam wrażenie, że policja patrzy na ten temat inaczej niż ja. Dla mnie te zagrożenia są trochę inne.
Dziś wracając do domu i paląc papierosa, gdy zbliżyłem się do ustnika zacząłem się nerwowo rozglądać. Bo koszy na jednej z głównych ulic Kielc nie ma zbyt wielu. Więc wyrzucam kiepa na miejski ( nie wspólnoty mieszkaniowej) teren – trawnik, albo chodnik. A rozglądam się przy tym, bo czuję zagrożenie. Otrzymaniem mandatu. Gdyby był kosz, wyrzuciłbym do niego. Ale koszy nie ma. Kilka lat temu władze miasta przeprowadziły bohaterską akcję plakatową. Wszędzie pojawiły się plakaty ze zdjęciem kiepa na chodniku i informacją, że takie śmiecenie zagrożone jest mandatem od 50 zł wzwyż. Te plakaty były wszędzie w okolicy. Równocześnie z mojej najbliższej okolicy zniknęły dwa kosze na śmieci. Nie zakładam wyrachowania szczególnego władz miasta, ale fakty, fakty! Dziś i wczoraj, przedwczoraj, czuję się zagrożony. Ale nie zgłoszę tego zagrożenia policji.
Wszystko co w tej sytuacji może zrobić policja czy straż miejska, to dać mandat mnie. Oni nie spowodują , by zainstalowano więcej koszy. A ostatnio, przy okazji przebudowy skrzyżowania ze światłami na rondo, z okolic tego skrzyżowania znów zniknęły dwa kosze.
I co najbardziej mnie razi: nie mogę się napić z sąsiadem piwa przed blokiem, a wiosna, wiosna! I w innych podobnych lokalizacjach. Gdzie wcześniej było fajnie, a teraz się nie da. Wieczorem wypić piwo z sąsiadem, tak by nie widziały nas żony. Bez ryków, demolki, po cichutku wypić piwko i odłożyć butelki do kosza. A za to grozi mandat.
Są i inne straszne miejsca. Owszem.
Te mapy nie pokazują miejsc, gdzie można sobie spokojnie wypić piwo. Tak, żeby trzeźwi nie przeszkadzali o sam fakt. Gdzie jest miło i bezpiecznie, jeśli tylko nie śmiecisz. Te miejsca, w których można wykrzyczeć słowo „gówno” i nic. No i skoro na trasie nie ma szaletów publicznych, to spodziewanym chyba zjawiskiem będzie siuranie gdzieś po drzewach i żywopłotach. W stanowiskach na całej trasie. No wiem, że to zakazane. I picie piwa i sikanie. Ale kto próbował, ten wie, że na współczesnym podwórku wiele innych jeszcze aktywności jest tępionych, a zarazem powszechnie stosowanych. I nikomu nie przeszkadzają, poza służbami.
Ale spójrzmy na mapę z innej perspektywy. Widząc te zagęszczenia interwencji i szukając miejsca od nich odległego już jest kilka lokalizacji do rozpatrzenia. Żeby zamieszkać. I widać te puste pola, bez zdarzeń. Więc tam można rozpalić grilla/ognisko, wypić piwo. No i to nie ja, ale inni ludzie wcześniej już to przetestowali.
Te mapy nie pokazują stref bezpiecznych, ale zarazem pokazują strefy najmniej niebezpieczne. Tą samą mapę można przeczytać na różne sposoby.
Zarazem jednak tam gdzie nie ma interwencji może być tożsame z: tam się mordują bez opamiętania, ale nikt o tym nie informuje policji. Po prostu nie wiemy, co się tam u nich dzieje.
Ta mapa, na której ja idę i na której chciałbym wyrzucić kiepa do kosza nawet jeśli o tym temacie wspomina, to skupia się na czymś innym.
Nie dowiem się gdzie naprawdę jest najbliższy kosz na śmieci albo siuralnia. I dopóki tego nie wiem to nawet najbezpieczniejsza mapa zagrożeń nie obejmuje kilku strasznych zagrożeń. Pomyłek. Przekroczenia uprawnień. Dramatów towarzyskich i służbowych. Takich wydarzeń się boję. Niestety, to co policja postrzega jako zagrożenia niekoniecznie nimi dla mnie jest.
oceny: bezbłędne / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite
Pies z kulawą nogą - że o policji nie wspomnę - tutaj nawet przez pomyłkę nie zagląda, i osiedlowe dzieciaczki, matki z wózkami, kaleki i niedołężne dziadki żyją w permanentnym zagrożeniu.
To na co komu taka mapa??
Na Majorkę??
O rzeczywistej kondycji państwa świadczy poczucie bezpieczeństwa średniego Kowalskiego, Smitha czy Szmidta.
U nas w naszym k/raju po zmroku żadna trzeźwa kobieta sama nigdzie z domu nie wyjdzie, bo by chyba głupia była.
Stopień naszego zdziczenia zatrważa