Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | proza |
Data dodania | 2017-03-31 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2317 |
OLDIES BUT GOLDIES, CZYLI PUŁAPKI PAMIĘCI
Paweł Kukiz od niedawna jest wciąż obecny w mediach. P. Varga w zbiorze felietonów „Setka” przypomniał mi o jego pierwszym zespole - HAK. Trzy dekady z okładem temu byłem nim zachwycony. Varga pisze o tej kapeli, że to nijaki pop rock. Znalazłem go w sieci. Varga niestety miał rację, dziś miałkie to i nijakie, a wtedy niewiele było lepsze na tle innych. Zweryfikowałem więc zapis w swej pamięci.
Dziś podróż nostalgiczną w lata ’70 i ’80 oferuje nam wiele stacji radiowych, podróż do krainy naszej ( a mojej wczesnej) młodości. Wiele z tych hiciaków z tamtych lat wciąż chodzi w normalnym czasie antenowym, skutecznie konkurując z najnowszymi szlagierami. Maanam, Perfekt, Lady Pank, Papa Dance, Bajm – wiele hitów, które słyszeliśmy na żywo, zanim znalazły się na płycie. Dziś to klasyki, które się nuci, znane przez starych i młodych. Kombi, Kobranocka – oj, długo by wymieniać. Tak, te kawałki wpadają w ucho, siedzą w głowie, są niezapomniane.
W połowie lat ’80 ktoś przywiózł do Kielc nagrania Dr. Hackenbush. Grali same covery, polskie wersje, same hity. Po kilku miesiącach ich kawałki znali wszyscy moi znajomi. Na kopiowanych wciąż i wciąż kasetach coraz mniej wyraźnie było słychać co i jak grają, ale teksty i tak wszyscy znali na pamięć. Przerobili Eagles, Beatles, Kinks, Sex Pistols i nie pamiętam co jeszcze. Dziś w radiu wciąż można usłyszeć „Malinowego króla” Urszuli z tych lat, mimo, że to też kryptocover. Dr. Hackenbush i ich szlagiery nie był puszczany w radiu wtedy, nie jest puszczany też dziś. W latach ’90 wydali płytę, ale nie narobiła już takiego szumu jak ich pierwszy repertuar. A 30 lat temu wystarczyło jedno wino na twarz, albo ze trzy piwa, i jeśli było nas kilku, to wśród śpiewanych radośnie pieśni królował właśnie Doktor. Aż się wprost prosił o takie spontaniczne, chóralne wykonania. Melodyjne kawałki z chwytliwymi tekstami. No i ta legenda, jaka za nimi szła: że to gity stworzyły kapelę dla siebie, jako przeciwwagę dla punk i pop rocka. I że za koncerty spadły na nich represje.
Od jakiegoś czasu pytam w pracy kolegów podobnych wiekowo, czy pamiętają te hity? Nikt nie pamięta, pierwszy raz słyszą nazwę i tytuły. Wtedy miałem wrażenie, że większość moich znajomych, nawet jeśli nie przepadała za tego rodzaju twórczością, to ją znała. Dziś Dr. Hackenbusha kojarzy jedynie kilku moich znajomych. Wydawało mi się, że byli wielcy - i w niektórych środowiskach pewnie byli – ale dziś są zupełnie zapomniani. Kolejna pułapka pamięci.
oceny: bezbłędne / znakomite
Wszystko płynie...
/Heraklit/