Przejdź do komentarzyRozdział 30
Tekst 30 z 30 ze zbioru: Na samo dno
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2017-07-17
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń1579

Właściwie można było powiedzieć, że tak zakończył się związek Daniela Hintza i Karoliny Kowalskiej. Taki nieformalny finisz, bo oficjalna kłótnia odbyła się kilka dni po majówce. Daniel, bardzo niezapowiedzianie, praktycznie wparował wściekle do mieszkania Karoliny.

– Coś ty, kurwa, nagadała Bożenie? – Wykrzyknął.

Aha, więc Karolina wiedziała przynajmniej, komu ma podziękować.

– Martyna to mój wróg. To suka, która chce mnie zniszczyć. A ty się z nią kumasz? – Wykrzykiwał nabuzowany mężczyzna. – Naopowiadała ci bzdur, oczerniła mnie, a ty to powtarzasz? Dlaczego to robisz? Co ty masz w głowie? To jakaś zemsta?

– To prawda, co mówi twoja żona – powiedziała cicho Karolina, ku swojemu zdziwieniu zachowując stoicki spokój wobec takiego zachowania Daniela.

– Słyszysz siebie? Jesteś normalna w ogóle?

Bolał ją jego krzyk, jego obelgi, jego błyszczące ze złości oczy. Wiedziała, że miała rację, a on próbuje ją tylko zbić z pantałyku. Tak bardzo chciała się do niego przytulić, pocałować w skroń, obiecać, ze wszystko będzie dobrze i będzie po jego stronie, pomoże mu wyjść ze wszystkich tarapatów, w które się wpakował. Danielowi nie odpowiadało takie rozwiązanie. To nie jego bajka. W jego świecie liczyły się pieniądze. Te które może wyłudzić od różnych ludzi. Jak mówiła stara piosenka krakowskiej grupy hip hopowej „Miłość to bzdura, istnieje w filmach i tanich lekturach”. Karolina była bliska płaczu.

– Kiedy zaczniesz spłacać kredyt? – Spytała walcząc ze sobą. Podniosła wzrok, wysunęła podbródek i stanowczo spojrzała mu w oczy. 

Co przeraziło ją jeszcze bardziej, Daniel był naprawdę wytrawnym kłamcą. Nie uciekł spojrzeniem, tylko nieugięcie wpatrywał się w rozmawiającą z nim twardo młodą kobietą.

– Niedługo – wycedził, po chwili jednak spuścił z tonu. – Domyśl się, jak w tym biznesie jest. Dopóki towar nie będzie po polskiej stronie, nie mamy szans na forsę.

Wyczuł powątpiewanie ze strony Karoliny. Przewrócił oczami ze zniecierpliwieniem.

– Chcesz dowód? Proszę bardzo. – Wyciągnął swojego Sony Ericssona k800i. – Przy tobie zadzwonię do odpowiedzialnego za dostawy gościa.

Wystukał jakiś numer i odczekał chwilę.

– Tak, to ja. – Zaczął rozmowę. – Zgadnij, po co dzwonię.

Chwila przerwy.

– Co to znaczy rutynowa kontrola?

Znów słuchał, co rozmówca miał do powiedzenia.

– Siedemdziesiąt dwie godziny. Potem pewnie kilka dni… Cztery dni, czyli umawiamy się za tydzień… Tak, dzięki, na razie.

Rozłączył się i spojrzał na Karolinę.

– Słyszałaś – powiedział do niej sucho. – Jesteśmy umówieni za tydzień. Towar jest na granicy, przechodzi wyrywkową, rutynową kontrolę, która ma potrwać trzy dni.

Dziewczyna milczała, zastanawiając się, na ile mu wierzyć. Po wszystkich z nim przejściach i rewelacjach od jego żony poddawała w wątpliwość każde wypowiedziane przezeń słowo. Szczerze? Nawet ta rozmowa telefoniczna była jak dla niej naciągana. Przecież ona też mogła udawać wykonanie połączenia. To nie jest problem, tym bardziej, jeśli ktoś jest tak znakomitym aktorem, jak Daniel. A jeśli ta rozmowa odbyła się naprawdę? Za tydzień będzie miała swoje pieniądze, może wtedy i między nimi wszystko się jakoś poukłada. Musiała czekać. Może to wcale nie jest kłamstwo...

– Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. – Podniósł dłoń do góry. – Przyjaciel mojego wroga to też mój wróg. Spłacam cię, a potem koniec z nami, nie kontaktuj się ze mną, bo sobie tego nie życzę.

Gdy tylko zamknął za sobą drzwi z drugiej strony, Karolina padła na łóżko i płakała żałośnie. Ton głosu i słowa Daniela sprawiały jej tak wiele przykrości. Aż trudno było w tym momencie wyobrazić sobie, że ten sam mężczyzna jeszcze całkiem niedawno wyznawał swojej kobiecie wielką miłość i obiecywał, że nigdy jej nie zostawi. Kowalska cały czas wypluwała sobie, że zawierzyła temu, co zdradziła jej o nim Martyna, tym bardziej, iż wiadome było, że chce zniszczyć ten związek.


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×