Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2017-09-02 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2254 |
Lemingi, psia ich mać!
Zanim nastała dobra zmiana topowym określeniem w słowniczku przyszłych jej beneficjentów był leming. W dużym uproszczeniu dotyczyło ono beztroskich młodych i pięknych Polaków, lecz nie myślących trzeźwo, nie myślących w kategoriach ojczyzny, patriotyzmu i zadłużonych po uszy. Czyli ludzi, którym się połowicznie powiodło i dlatego oni byli za Platformą, a przeciwko PiS, który był im parszywym. Lemingoza zaczęła się bodajże na warszawski Wilanowie i stamtąd rozlała po kraju. Wyborcy PiSu nie mogli na lemingów patrzeć, bo to takie beztroskie stworzenia pławiące się w luksusowych apartamentach, które przecież nigdy nie były ich. To majątek Sorosa. Niestety pan Kaczyński lemingów przelicytował. Gorszym sortem, animalnymi, nosicielami genu zdrady i inną padliną społeczną. O lemingach słuch zaginął. Dlatego, ja tę ranę na powrót rozdrapię, bo przecież w rozdrapywaniu ran znajduję upojenie.
Otóż lemingi nie wyginęły. Żyją sobie świetnie i beztrosko, a ja mogę o tym napisać, ponieważ wciąż mam z nimi do czynienia, mimo że sam jestem dziadem, a nie lemingiem. A nawet mam takich w rodzinie (lemingów)! Dlatego temat lemingozy znam z autopsji i napiszę to, com widział i z lemingami używał! Pominę tylko personalia.
Warsiawa, drodzy państwo. A jak! Na zamkniętym osiedlu mieszka prawie trzy tysiące lemingów. Patriota z ulicy tam nie wlezie, budki strażnicze, przepustki, klawisze patrolują wyłożone kostką uliczki i alejki. Ja mam stałkę, więc mogę wjechać swoich autem. Trochę mi wstyd w moim gównianym Volvo, bo tam proszę państwa auta pierwsza klasa! No, pierwszy sort. Najwięcej terenówek. Nie rozumiem dlaczego, bo przecież tam uliczki proste jak stół. Może dlatego, że lemingów stać na auta, które palą dwadzieścia litrów w benzynie? Z drugiej strony Prosiaki, Chevrolety, ba! Nawet Bugatti! I gdzie tym jeździć? Tylko wyjechać z osiedla i Polska w ruinie! Taka prawda. Kontrast proszę państwa, kontrast. Aż wali po gałach. Szczęściem patriotów nie, bo żaden tam nie wlezie. A proszę państwa i fakty są takie, że żaden z lemingów patriotą nie jest. Mój brat gada, że nie wie, gdzie żyje elektorat PiS, ale chyba nie w Polsce, bo on żadnego na oczy nie widział. W całej Warsiawie! A poza Warsiawę, to on jeździ do Chorwacji, na Majorkę i takie tam wioski. Tam, też pisowca nie widział. On nie może uwierzyć w rzeczywistość. Ale proszę państwa, kiedy jestem w Lemingowie, to tyż nie wierzę mediom. Żadnym mediom. Ale po kolei…
Sklep proszę państwa osiedlowy, a w nim wszystko co chcesz, ale parę groszy więcej, niż w Biedronce. Pod sklepem nie uświadczy patrioty zbierającego po pięćdziesiąt groszy na napoje rozgrzewające. Jak nigdzie! Nikt z kontenerów nie wybiera, a tam proszę państwa rzeczy lepsze jak na ludzkich stołach! Cholera jasna! Lemingoza, psia ją mać! Wszystkie lemingi uśmiechnięte. Zagadują o byle co. Wszystkie chcą pomagać. Ale żadnych gadek o polityce. Nic. Zero. Jak zacząłem coś o panu Kaczyńskim, to miałem wrażenie, że o takim nie słyszeli. Normalny człowiek nie pogada z lemingiem, bo i nie ma o czym. Ale ja pogadam, przecież normalny nie jestem.
Otóż w oparach Whiskey, Bacardi i Chopina, że nie będę się wdawał w szczegóły, lemingi dyskutują jak wypierdolić pierwszy milion. No tak. Ludzie gadają, że pieniądze leżą na drodze, ale nie milion, na Boga! Jego trzeba wypierdolić i to wie każdy Polak. Ale to jeszcze nic, wielu dyskutuje jak wypierdolić któryś z rzędu milion, w dodatku oni liczą miliony w euro, bo gadają, że są Europejczykami! Psia ich mać, a nie Polska, prawda? Oni są jak Bieńkowska razy dwa, bo żaden nie będzie robił za dziesięć polskich tysięcy. To marne dwa i pół tysiąca euro. Jak dla robola w Europie, a lemingi sobie pazurów nie brudzą, o nie! Większość z nich ma zawód dyrektor, a niektóre robią w mendiach. Wielu gra na giełdzie. Wymieniają info, ale dużo jest fejków i to dosyć ryzykowna gra, ale lemingi mają wyjątkowe szczęście. Człowiek mógłby pomyśleć, że Bóg im sprzyja, ale gdzie tam! To robota Szatana!
Otóż lemingi niechętnie się rozmnażają tradycyjną metodą, co mogłoby dawać nadzieję na ich wyginięcie w przyszłości, ale proszę państwa, lemingiem można łatwo zostać! Normalnie, ktoś jest dziadem, nagle przychodzi olśnienie i zostaje lemingiem! Za darmo uchylę rąbka tajemnicy, jak najprościej i najczęściej ludzie stają się lemingami.
Zacznę od tego, że lemingów dotyczy pewna prawidłowość, a mianowicie pozytywne nastawienie i podporządkowanie osiąganiu celów. To klucz do zrozumienia, bowiem wielu ludzi nie jest w stanie tego ogarnąć. Zatem leming nie prze ku konfrontacji, a próbuje ugrać na tym co jest. Jeśli mamy już to pierwszorzędne zrozumienie rzeczywistości, wówczas przystępujemy do pisania CV. I tutaj trzeba pokonać pewną barierę mentalną, bowiem CV nie jest rodzajem spowiedzi, a kluczem dla pozyskania upatrzonego stanowiska. Zatem w CV nie opisujemy swoich doświadczeń zawodowych, osiągnięć i tym podobnych faktów, które nikogo nie interesują, lecz staramy się zrozumieć wymagania kompetencyjne wiążące się ze stanowiskiem na jakim nam zależy. Dlatego uprzednio każdy profesjonalista przeprowadzi wywiad i podejmie konkretne czynności środowiskowe. Tym samym zbuduje profil pożądanego kandydata i na jego podstawie sporządzi własne CV. Dla kandydatów na leminga, którzy są nygusami i ich iloraz pozostawia wiele do życzenia najprostszą metodą będzie masówka, czyli masowe i uporczywe wysyłanie aplikacji do upatrzonych firm. Pierwsze zaczepienie jest najważniejsze, potem już idzie lżej. Kandydat na leminga musi zrozumieć, że jego doświadczenie zawodowe, motywacja i inne przymioty nie mają żadnego znaczenia. Inaczej dupa z wysiłków. Najlepszą metodą będzie jednak stała współpraca z Headhunterem pracującym dla agencji executive search. Leming, który wejdzie w symbiozę z łowcą, nigdy nie będzie musiał się martwić o stołek. Zdradzam państwu cenną rzecz, nawet nie wszystkie lemingi wiedzą, że tak się da. Symbioza z łowcą jest jak niewysychające koryto.
Sam lemingiem nigdy nie zostanę, ponieważ śmieszą mnie ciągłe estymacje, czytanie irytujących emaili i odpowiadanie na nie w ilościach przekraczających moją wytrzymałość, ale przyznam się, że samo obcowanie z lemingami mi odpowiada. Mają luz, a to lubię, mimo że normalni ludzie myślą, że jest inaczej.
Wyżej podałem sposób doraźny, ale jest szansa, że dobra zmiana wypleni lemingów w systemie ratalnym, poprzez powrót do korzeni, czyli nacjonalizację wszystkiego i obsadzenie dyrektorskich stołków swoimi matołami, którzy nie będą musieli potrafić niczego, prócz klęczenia. A wkrótce potem wszystko będzie na kartki i talony. Forsa to będzie drobiazg poboczny, jak dawniej.
oceny: bardzo dobre / znakomite
oceny: bezbłędne / znakomite