Przejdź do komentarzyTen jedyny
Tekst 1 z 1 ze zbioru: Powiastka nr 7
Autor
Gatunekromans
Formaartykuł / esej
Data dodania2018-02-05
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń1494

- Wakacje. Czas słodkiego lenistwa. Nareszcie!

Wykrzyknęła Tatiana, blond włosa, niebieskooka, szczupła dwudziestolatka, która nie jest zachwycona ze swojego wyglądu; nosi ona aparat na zębach i okropne okulary – za co przeklina los.

- Tatiana! Słonko! Zejdź na dół proszę. Śniadanie czeka!

Usłyszała wołanie.

- Już schodzę mamo!

Po chwili zbiegła po schodach do kuchni głośno tupocząc.

- Co jest na śniadanko... Oooo.... naleśniki z truskawkami. Super!

- Kochanie co zamierzasz robić dzisiejszego dnia? To znaczy po śniadaniu....

- A co?

- Bardzo chciałabym, abyś pojechała do sklepu. Wiem, że jest gorąco, ale potrzeba mi kilka rzeczy do obiadu. Pojedziesz?

- Jasne mamuś.

Wracając ze sklepu mijała mały przydrożny bar o nazwie „Patio”. W jednej chwili zagłębiła się w myślach.- Ach jak ja bym chciała mieć przyjaciół, chłopaka... Psss – kto by chciał taką ropuchę jak ja! Droczyła się ze sobą. Rozżalona spojrzała w stronę baru na grupkę młodzieży, która śmiała się z czegoś. Nagle poczuła, że ktoś z tej grupy przygląda się jej uważnie. Był to chłopak, raczej starszy od niej. Miał niebieskie oczy, ciemne blond włosy, opalony, postawny także – stwierdziła Tatiana. Serce załomotało mocniej w piersi. Zawstydzona odwróciła wzrok, nacisnęła pedał roweru i jak najszybciej odjechała z tamtego miejsca. Do domu wpadła niczym burza.

- Tati co się stało? - zaniepokoiła się matka.

- Eee.. cheee...a...a nic. Proszę to twoje zakupy. Idę przejść się nad morze, muszę coś przemyśleć.

- Ale dopiero co przyszłaś....

Nie słuchała już mamy, wzięła koc w rękę i zapytała.

- Mamo, gdzie Pinki?

- Chyba z tyłu za domem. Masz dobry pomysł, zabierz te leniwe psisko, aby trochę się poruszał. Bo patrze, że robi się taki jak ty – tylko siedzi całymi dniami w domu. Tak nie można.

- Och, mamo!! - rzekła rozgoryczona. - To ja idę. Pinki chodź, idziemy na spacer.

Pies radośnie zamachał ogonem i pobiegł za swą panią. Na plaży było sporo turystów, a w szczególności młodzieży. Tati położyła się na kocyku w szkocką kratę tuż pod ogromnym drzewem. To znakomite miejsce, by schować się przed żarem słonecznym, również z tego miejsca miała dobry widok na otoczenie. Pies- lizusek przyklapnął obok kładąc łeb na jej udzie. Dziewczyna zamknęła oczy i rozmyślała o porannym spojrzeniu tajemniczego chłopaka spod baru. - A gdybym nie nosiła okularów i tego przeklętego aparatu, to może miałabym choć jedną przyjaciółkę. No i może faceta. Po paru godzinach wróciła do domu. Snuła się po nim niczym widmo. Od tygodnia gnębiły ja natrętne myśli: zakochała się po uszy w nieznajomym. - Niestety muszę zapomnieć o nim. Westchnęła.

Zadzwonił telefon. Z mozołem podniosła słuchawkę telefonu stojącego na nocnej szafce przy łóżku.

Słucham..

- Halo, Tatiana?

- Tak, kto mówi?

- Cześć, to ja Oliwia – twoja siostra cioteczna, pamiętasz mnie? - zaśmiała się.

- A... Cześć...

- Uhuuuuu. To naprawdę jest tak źle jak mówiła ciocia... Hej posłuchaj mam pomysł. Może przyjadę do ciebie na parę tygodni, bo mi już ten Kraków się trochę przelewa. Co ty na to?

- Naprawdę?!- krzyknęła ożywiona. - Naprawdę przyjedziesz do mnie?

- No jasne, po to dzwonię.

- Och, Oliwko. Tak się cieszę. W końcu będę miała z kim pogadać. To kiedy mogę się ciebie spodziewać?

- Jutro rano. Wsiądę do wieczornego pociągu i śniadanie zjemy razem.

- Oki, no więc czekam. - odłożyła słuchawkę.

Nazajutrz rano obudził ją łomot pukania do drzwi jej pokoju. Dziewczyna szybko otworzyła drzwi i rzuciła się w ramiona Oliwii.

- Siostrzyczko. - krzyknęła ucieszona Oliwia. - Ubieraj się mamy sporo do obgadania.

Tatiana roześmiała się. Ten dźwięk radosnych krzyków ucieszył mamę, która stała za nimi. Jej córka dawno nie była tak radosna jak dzisiaj.

- Ciociu masz jakieś ciasteczka?

- A, tak są w szafce w kuchni, ale przedtem zjedzcie śniadanie.

Oliwia szepnęła do siostry.

- To ja zrobię kawę.

Dziewczyny siedząc na łóżku zajadały słodycze plotkując na swój temat. O swoich przeżyciach miłosnych.

- Tobie to dobrze Oliwko. Zawsze miałaś powodzenie.

- Ja? No co ty, nie przesadzaj. To tylko kilku chłopców.

Spojrzała na siostrę niewinnym wzrokiem.

- Tylko kilku? Hm.. pomyślmy: Paweł, Tomek, Marcin, Tymoteusz, Rafał, Tobiasz, a ha i jeszcze Piotrek. To jest tylko „kilku”? Oj. Droga siostro nie ładnie. - Roześmiały się.

- Oliwko jak ty to robisz.. No wiesz, podrywasz facetów?

- Ależ Słonko, ja wcale ich nie podrywam. Oni sami, tak jakoś idą do mnie...Tatiano bo to jest tak, że każda z kobiet niezależnie od tego czy ma piękne zgrabne ciało, czy też nosi okulary i aparat na zęby jak ty jednak przyciągają facetów. Teraz jest taki wiek, że dziewczyny specjalnie noszą okulary, albo noszą „zębatki”, aby w niedalekim przyszłości mieć piękny zdrowy uśmiech. Dlatego musisz wyjść z tego przekonania, że jesteś nie ładna, że masz za duże to, a za małe tamto. Powiem ci szczerze, że każdą domeną kobiecości jest pewność i wiara w siebie. Jeśli chcesz, aby ktoś się tobą zainteresował, musisz okazać ludziom, że umiesz mówić. Ty jak zauważyłam jesteś nieśmiałą, cichą dziewczynką. Boisz się choćby na lekcjach zgłosić do odpowiedzi na zadane przez nauczyciela pytanie. Jesteś fajną kobietą, ale pamiętaj masz dwadzieścia lat, musisz w końcu dorosnąć i stać się piękną inteligentną osobą. W tobie jest ta magia, tylko ty nie potrafisz w siebie uwierzyć.

- Skąd ty tyle wiesz o ludziach?

- Nie mówiłam ci, ale jestem na drugim roku studiów o kierunku psychologia społeczna. Dlatego wiem na czym polegają ludzkie problemy. Bardzo się cieszę, że mogę ci pomóc, ale musisz chcieć tych zmian.

- Sama nie wiem...

- No widzisz?! Znowu jesteś nie pewna. Mówi się: Tak, jasne, oczywiście, na pewno; a nie : nie wiem, może nie. Kobieto ja chce ci pomóc, ty wiesz co chcesz osiągnąć w życiu tylko boisz się to wykrzyczeć światu. No to jak? Chcesz abym ci pomogła?

- Tak!

- I o to chodzi siostrzyczko. Najpierw zaczniemy od twojego wyglądu. Musisz o siebie troszkę zadbać.

- Ale ja przecież nie jestem brudna, jestem czysta i pachnąca.

- He, he, ale nie oto mi chodzi. Popatrz na swoje paznokcie.

- A co z nimi nie tak?

- Są nie pomalowane, koniecznie musimy zastosować hybrydy. To utrzymuje się na kilka tygodni. Później pójdziemy do makijażystki i fryzjerki. Na koniec ciuchy. Pojedziemy na zakupy!

- Co?! Na zakupy, ale po co? Przecież mam się w co ubrać.

- Tak?! Otwieraj szafę! Co my tu mamy? Bluzki z długim rękawem z dekoltem którego w ogóle nie ma. Musisz podkreślić swoje ciało. Nosić bluzki z dekoltem, na ramiączkach. Jedynym słowem ciekawe, ale nie wyzywające. Spodnie – wszystkie długie? Tatiano? A czy ty miałaś chęć zostać zakonnicą? Hm?

- Nie dlaczego?

- Kobieto! Gdzieś ty się chowała. Ta odzież, którą posiadasz to tylko w Arabii się nosi. Musisz pokazać, że posiadasz ciało. Te ciuchy zakrywają cię całkowicie. Dosyć tego! Te wszystkie ciuchy przekażemy w darze dla bezdomnych, a my droga siostro wybierzemy się na zakupy. Najpierw wstąpimy do salonu kosmetycznego „Studio Marzenie”.

Po zakupowym szaleństwie wtaszczyły pełne ciuchów torby do kuchni.

- Ciociu! Ciociu! Gdzie jesteś?

Z pokoju obok wyłoniła się mama Tatiany, lekko wystraszona krzykami Oliwii.

- A dokąd poszła moja córcia?

Dziewczyny spojrzały na siebie wybuchając śmiechem.

- Mamo to ja!

Rzekła uśmiechnięta dziewczyna stojąca przed nią.

- Tatianka?! - wykrzyknęła z zachwytem. - Och! Dziecko jakaś ty piękna. Dla mnie byłaś zawsze piękna ale dziś wyglądasz zjawiskowo! Coś ty zrobiła z moją malutką córeńką? - zwróciła się do Oliwki.

- Ja? Zupełnie nic. Pomogłam tylko pokazać jej jaka jest cudowną kobietką. - odparła dziewczyna z dumą w głosie. Przecież to ona odkryła piękno siostry.

- Ale jak?

- Zaprowadziłam ją do salonu kosmetycznego. Ja też sobie coś upiększyłam. - dodała pokazując ciotce przedłużone i pomalowane paznokcie.

Mama z niedowierzaniem patrzyła na córkę. Stałą przed nimi wysoka, szczupła młoda kobieta. Ubrana w zgrabne sandałki na wysokim obcasie, zieloną spódniczkę sięgającą do kolan, różową bluzeczkę na ramiączkach – pięknie podkreślającą to co powinna. Całość stylizacji dopełniał delikatny makijaż i modnie przycięte włosy okalające jej twarzyczkę.

- Dobra lecimy na górę. - rzekła Oliwka. - Teraz druga część przemiany – wiara w siebie. Siostro do boju! - krzyknęła i popruła biegiem po schodach.

- Poczekaj! Wolniej! Połamie sobie nogi przez te buciory.

Weszły do pokoju. Pierwsze co zrobiła Tatiana to rzuciła się na tapczan kompletnie wykończona.

- Ale dałaś mi popalić. Jestem padnięta.

- Oj, Nie przesadzaj. Teraz przynajmniej wiesz jak się ubierać, malować i czesać. To najważniejsze kryteria o które kobieta powinna zadbać po to aby dobrze się czuć i oczywiście po ty, aby podobać się płci przeciwnej. - dodała z uśmiechem. Usiądź przy toaletce. - wskazała palcem. - No siadaj. - rozkazała unosząc brwi.

Tatiana niechętnie ruszyła się z miejsca. Usiadła na wskazane miejsce i spojrzała w lustro. Oliwka stanęła tuż za nią opierając swoje dłonie na ramionach siostry.

- Oki. No to powiedz co widzisz? Tatiano co twoim zdaniem się zmieniło?

Tatiana wzruszyła ramionami.

- Noooo. Widzę siebie i ciebie.

- Och, skup na sobie uwagę. Co widzisz?

Tatiana nieco się obruszyła. Nie rozumiała czemu ma służyć ta rozmowa.

- Oliwko. O co ci chodzi? Widzę siebie swoje odbicie.

- Dobrze. Co jeszcze?

- Nie wiem...

- Posłuchaj. Ja widzę kobietę, która jest ładna, mimo że nosi aparat korekcyjny i okulary. Moim zdaniem okulary podkreślają koci kontur twoich zalotnych oczu, a co do aparatu? To za miesiąc przecież go zdejmą. Wytrzymasz.

Tatiana wstała lekko zdenerwowana.

- Wcale nie jestem ładna, kłamiesz! Mówicie tak z mamą tylko dlatego aym się nie dołowała.

- Ale ja zaraz ci przyłożę. - rzekła Oliwka sadzając siostrę na miejsce. - Ta dziewczyna w lustrze jest naprawdę ładna. Powtórz! „Jestem ładna!”

- Jestem ładna. - powtórzyła szeptem.

- Głośniej Tatiano z przekonaniem.

- Jestem ładna! - krzyknęła.

- I o to chodzi. Musisz uwierzyć w siebie. Teraz powiedz czy ktoś ci się podoba?

Tatiana odwróciła się do siostry.

- O, taaak. Jest bardzo przystojny, ale nic o nim nie wiem. Wymieniliśmy się między sobą tylko jednym długim spojrzeniem i tyle. Stał z grupą swoich przyjaciół przy barze. - Wyznała zrezygnowana.

- No, to już coś! Zainteresował się tobą, inaczej w ogóle na ciebie by nie spojrzał. A to zdarzenie zaistniało – pamiętaj – przed przemianą. To zastanów się co będzie teraz gdy się przypadkiem spotkacie? - roześmiała się.

- Och, przestań! - odrzekła rumieniąc się po koniuszki włosów.

- Zrobiło się późno. Na dzisiaj dosyć mamy wrażeń. Powinnyśmy się dobrze wyspać, a jutro pójdziemy na plażę. Co ty na to?

- Dobra, spoko.

- Tylko mi się nie wykręcaj od tego pomysłu. Zgodziłaś się. Masz kostium?

- Tak mam. Pójdziemy na pewno.


Nazajutrz wylegiwały się na kocach poddając się promieniom słonecznym. Piesek leżał obok Tatiany dysząc równomiernie- spał. Mój psiaczek – rzekła w myślach. Zerknęła na siostrę.

- Oliwko? Miałabyś ochotę na zimną lemoniadę? Bo mi się strasznie chce pić.

- Jasne. Kup i proszę mirindę. - rzekła nie spoglądając na nią.

- Dobrze.

Ruszyła w stronę namiotowego sklepiku. Stała w kolejce, sprzedawał nieznajomy jej chłopak. Gdy nadeszła jej kolej poprosiła o napoje. Nagle jej wzrok skrzyżował się ze spojrzeniem sprzedawcy. W jednej chwili zorientowała się, że to jest ten jej wymarzony facet spod baru.

- O! Cześć! - zawołał.

- E.. Cześć! Czy my się znamy?

Młody mężczyzna posłał jej leniwy uśmiech.

- Formalnie nie, ale kiedyś widziałem cię jak jechałaś rowerem mijając bar.

Przez chwilę udała, że sobie przypomina sytuację. W zasadzie cały czas miała to wspomnienie w głowie.

- Ach, tak. Przypomniałam sobie. Faktycznie wracałam do domu z zakupami.

- Zgadza się. Wybacz moją śmiałość, ale jesteś tu sama czy z chłopakiem, hm?

Uśmiechnął się rozbrajająco, aż zaparło jej dech.

- Nie. Jestem tu ze swoją siostrą cioteczną. Przyszłyśmy się poopalać.

- Wiesz mam takie pytanko do ciebie. Może wpadłybyście tu na plaże na dziewiętnastą? Robimy gilową imprezkę. Fajnie było by was zobaczyć.

Dziewczyna wyraźnie się zawstydziła, lecz nie straciła odwagi by ciągnąć rozmowę.

- Nie wiem czy będę mogła tak na wieczór wyjść.

Chłopak złożył błagalnie dłonie i skierował ku niej.

- Przyjdź, proszę.

- Dobrze, przyjdziemy, ale ja nie wiem jak ci na imię? Ja jestem Tatiana.

- O! Ciekawe imię i nie tylko imię.....

Dziewczyna rozluźniła się nieco i roześmiała swobodnie.

- Jestem Sebastian. Proszę, te napoje są na mój koszt. Będę czekał Tatiano.

- Och. Dziękuję. Będziemy na pewno.

Rzekła rzucając się biegiem w stronę siostry.

- Oliwko! Oliwko!

- Zaniepokojona dziewczyna zerknęła do tyłu.

- Spokojnie. Co się stało? Umm dobra ta cola.

- Nie uwierzysz! Widzisz tego chłopaka? - siostra spojrzała niechętnie w stronę gdzie powędrował palec Tatiany – No tego co sprzedaje napoje.

- Nooo.. Widzę i co z tego?

- To ten chłopak sprzed baru, właśnie o ni ci mówiłam.

- Aaaaa. To ten twój przystojniak? No, no! Fajny!

- Tak myślisz? No więc on wyobraź sobie zaprosił nas obie na balangę dziś na dziewiętnastą. Ma na imię Sebastian.

- O jasny gwint! - zagwizdała. - Ty flirciaro!

Stuknęła siostrę w ramię.

- Wcale nią nie jestem! - odpaliła.

Spojrzały na siebie i roześmiały serdecznie.


Zbliżała się upragniona godzina, która coraz bardziej przybliżała spotkanie Tatiany z Sebastianem. Dziewczyny były bardzo podekscytowane imprezą. Tatiana ubrała się w krótkie niebieskie spodenki, białą koszulkę na ramiączkach, zarzuciła na plecy sweter, który uwiązała na ramionach oraz zielone trampki. Stąpając po plaży piasek nasypywał się do butów, ale wrażenia jakie nimi targały sprawiały, że zupełnie się tym nie przejęły. Zauważyły unoszący się dym znad grilla, a nieopodal paliło się spokojnie ognisko. Wokół którego się działa spora grupka młodzieży. Dziewczyny podeszły i przywitały się.

- Cześć, jestem Oliwia.

- Cześć, a ja Tatiana. Wiecie może gdzie jest Sebastian? Zaprosił nas na ta imprezę.

- Tak wiemy Złotko, gdzie jest Seba, ale może zabawimy się bez niego? Co ty na to?

Dziewczyny przestraszyły się.

- Nie, ja dziękuję. To powiesz mi gdzie on jest?

Natarczywy chłopak nie odpuszczał.

- Dlaczego nie chcesz bawić się ze mną? Ja też mogę ci to dać.

Podszedł do Tatiany i objął ja władczo.

- Puszczaj ją! - wykrzyknęła Oliwia w obronie siostry.

- Hej! Tylko sobie grzecznie rozmawiamy. Prawda Złotko? - spojrzał na swą zdobycz.

Dziewczyna szamotała się. Próbowała wyrwać z uścisku. Na próżno.

- Czy mógłbyś mnie puścić? Nie przyszłam do ciebie!

- Słyszałeś – rzekł wściekły męski głos – Pani prosiła, abyś ja wypuścił! Więc zrób to o co ciebie prosi!

Przed nimi pojawił się Sebastian z dwoma kolegami ich dziewczynami.

- Uch! Jaki groźny. - zaśmiał się obcy. - Spokojnie, tylko żartowałem, przecież wiesz, że nie zrobiłbym jej krzywdy. - spojrzał na Sebastiana z szyderczym uśmieszkiem wypuszczając z objęć Tatianę.

- Powiedzmy.. Cześć dziewczyny. To jest Tomek i Maciek, a to ich dziewczyny Kornelia i Magda.

Na szczęście sytuacja nie co się rozluźniła, przy wspólnym grillowaniu Tatiana dużo rozmawiała z Sebastianem. Dowiedziała się, że studiuje prawo w jej mieście Gdańsku. Okazało się, że szuka tam mieszkania. Ma dwadzieścia cztery lata i młodszą od siebie siostrę Martynkę. Jego rodzice też są prawnikami. Ojciec prowadzi kancelarie prawniczą. Tak jak Tatiana Sebastian uwielbia spacery, wycieczki rowerowe i długie rozmowy.

Dziewczyna zaczęła powoli wierzyć w siebie. Uświadomiła sobie, że jednak potrafi znaleźć sobie przyjaciół. Parę godzin później Seba wraz z Tomkiem wybrali się po browary do pobliskiego sklepu. Oliwia była pochłonięta rozmową z nowymi przyjaciółmi więc Tatiana postanowiła poczekać na Sebe na plaży. Oddaliła się od znajomych dobrych dziesięć metrów, ale była w zasięgu wzroku więc nie bała się. Niestety spokój jaki sobie zapewniła nie trwał długo. Dołączył do niej ten łepek co wcześniej się jej czepił. Oczywiście zdrowo wypił. Ledwo trzymał się na nogach więc usiadł obok niej i objął ramieniem tak, aby mu się nie wyrwała.

- Hej, Złotko. Stęskniłem się za tobą. Wcześniej twój kochaś nie dał nam pogawędzić odpowiednio. No, ale teraz chyba mamy trochę czasu, co? - zaśmiał się z pijacką czkawką.

- Hej, posłuchaj! Ja nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Poza tym śmierdzi ci z gęby piwskiem. Może lepiej zrobisz dla społeczeństwa jeśli weźmiesz sobie chociaż z paczkę gum do buzi! Puszczaj! - próbowała się wyrwać. Niestety nie miała szans, był silniejszy.

- Ty, ty kozo! Co ty sobie wyobrażasz, że co? Masz kochasia i ci wolno robić z mężczyznami co zechcesz? Jesteś jak wszystkie inne! Może pokażesz mi jak to ty robisz, hm? Co do tych gum, to oczywiście że je mam, ale służą z pewnością do czegoś innego. Ty się o tym przekonasz!

Przewrócił Tatianę plecami na piasek.

-Zostaw mnie bydlaku!! - łkała przestraszona.

- Kotku, nie bądź taka nie dostępna.

Pocałował ją w usta. Smród z jego buzi powodował u Tatiany mdłości. Jakimś cudem wyrwała swoją rękę z jego żelaznego uścisku i uderzyła go siarczyście w twarz Wołając:

- Pomocy! Ratunku! Do cholery pomóżcie mi! Oliwia! Oliwia!

Nieznajomy chłopak jeszcze bardziej się wściekł i napalił więc uderzył ją w policzek. Z bólu zemdlała.

Chłopak przez chwile znieruchomiał- przestraszył się - , ale nie na długo. Chwilę później zaczął ja ponownie całować. Obmacywać.

- No i co dziwko? Tak się zapierałaś. Dobrze ci, co? Teraz z miłą chęcią oddasz i się. - zarechotał.

Nagle nie wiadomo skąd usłyszał świst. Oberwał szklaną butelka w tył głowy. Znalazł się na piasku obok dziewczyny.

- Wstawaj idioto!

- Co jest do jasnej cholery?! - spojrzał na napastnika. - Oooo kochaś wrócił?! - uśmiechnął się złowrogo. - Wiesz Seba.. pomyślałem, że pod twoją nie obecność zajmę się twoją lubą. No, ale nie pozwoliłeś nam dokończyć. Wiesz nawet nie protestowała za bardzo, jest...

Sebastian rzucił się na przeciwnika – zaczęła się bójka. Seba wyobraził sobie jak ten łajdak całował Tatianę, ściskał... Rozwścieczony ponownie uderzył chłopaka, bił go do nieprzytomności. Dopiero wtedy gniew mu odpuścił.


Tatiana obudziła się w nieznanym miejscu. Przestraszyła się, że tamten łajdak gdzieś ją porwał. Usłyszała pukanie do drzwi. Leżała na dużym łóżku, pokój był ładnie umeblowany. Wszystko było czyste nawet jej ubranie leżało na krześle ładnie ułożone.

- Proszę! - odezwała się nieśmiało.

Do pomieszczenia wszedł Sebastian. Uśmiech zagościł na jej twarzy, młodzieniec usiadł obok niej. Postawił tace ze śniadaniem na łóżku.

- Dzień dobry! -zawołał radośnie – Jak się czujesz?

- Ja.. Jak ja się tu znalazłam... - zapytała z zakłopotaniem.

- Jesteś u mnie w domu, możesz czuć się bezpieczna. Tamten typek już cie nie tknie. Już ja oto zadbałem.

Emocje puściły i Tatiana rozpłakała się. Sebastian przytulił ją czule, a ona przylgnęła do niego.

- Sebastian – rzekła łkając – Czy … on mnie... czy on zrobił mi coś?

- Uderzył cię, poznałem ponieważ masz rozciętą wargę. Poza tym nic się nie stało. Dzięki Bogu znalazłem się w odpowiednim momencie.

Kołysał ją w ramionach, Tatiana czuła się bezpieczna. Zdała sobie sprawę, że Sebastianowi zależy na niej. W jednej chwili zrozumiała jak bardzo go kocha. Och, jejku, co ja zrobiłam – zakochałam się- pomyślała chowając uśmiech w ramieniu swojego ukochanego. Tylko.. Tylko czy on..., ale to nie ważne. Mam swojego miłego u boku i będę z nim tak długo jak on jej na to pozwoli. Nie będę narzucać swoich uczuć. - postanowiła.

- Tatianko..?

- Uhmm.

- Wiesz zastanawiam się, czy ty.. chodzi mi oto.. że ja.. Oczywiście możesz odmówić.

- Seba .. O co chodzi?

- Bo ja.. Bo ja chciałbym się z tobą spotykać, tylko nie wiem czy ty mnie lubisz.. Bo ja ciebie bardzo...

Tatiana ucieszona przytuliła swojego ukochanego.

- Podobnie myślałam. Tak lubię cie i chcę się z tobą spotykać.

Przytaknęła.

- To super!

Chłopak z radości pocałował ja w usta, tak delikatnie i kusząco, że Tatiana oddała pocałunek.

Sebastian zdobył się na odwagę i poprosił ją, aby została jego dziewczyną. Zgodziła się. W końcu z czasem uwierzyła w siebie i w to że jest ładna.. - Sebastian o to zadbał.....



  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×