Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2018-03-03 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1640 |
WIADRO
Ja ich tego dnia spotkałem. Stachu szedł z Wieśkiem przez fabrykę, obaj nieśli po opakowaniu makaronu. Tak, widziałem ich, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, co oni szykują. I, co ważne dla tej historii, nie są to jakieś odziemki. Nie, obaj mają po jakieś metr siedemdziesiąt i raczej szczuplakami są.
Dogadali się na ten temat już wcześniej. Żona Ryśka, ich kolegi, miała biznes na bazarach. Handlowała majtkami i skarpetkami. To pewniak, tak jak spożywka. Można nie mieć pracy i dochodów, ale jeść trzeba, tak jak i mieć na nogach skarpetki, a na dupie majtki. Rysiek co rano zawoził żonę na bazar, a tego dnia przywiózł stamtąd dla Stacha i Wieśka 29 kurzych udek. Do tego były te dwie paczki makaronu. Ocynkowane wiadro było na wyposażeniu ich brygady hydraulicznej. W nim ugotowali na tych udkach rosół. Taki sobie wymyślili posiłek regeneracyjny: wiadro rosołu i 29 udek. Na dwóch.
Czy to, że w pracy zjada się wiadro rosołu, a potem wraca do domu na obiad świadczy o kulinarnym rozpasaniu? Nie wiem, czy ich żony miały świadomość ich dokonań w tym temacie, ale pewnie gdyby wiedziały, poczułyby się tak jakby ktoś podważył ich kulinarne kompetencje w temacie żywienia mężów.
oceny: bezbłędne / znakomite
W domu stara gotuje podle, to i nie dziwota
Czyli... to mężczyźni powinni mieszać w garach.
Baby niech sobie siedzą za sterami airlinnerów, przy pulpicie dyrygenckim, na sali operacyjnej czy w Sejmie.
Taki jest przekaz podprogowy tej bardzo smacznej i pouczającej historyjki