Autor | |
Gatunek | sensacja / kryminał |
Forma | proza |
Data dodania | 2018-07-05 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2304 |
Wszędzie złodziej i kurwa
Wszędzie kurwa i złodziej siedzi. Najwięcej na stołkach, ale daleko nie brak szukać. Taki naród. Robić nie chcą, ale żyć ponad stan, każden jeden. Wszystkie pany. W dzień wiśniówka i polityka, a w nocy na szaber. Kurwa jego mać – rozmyślał Szczepan. Nie ma kary na to, chyba, że boża. Ale jeśli Boga nie ma, to niech ich skurwysyn ściśnie. Choćby na wszelki wypadek. Potem przyszły żale: rower dwa razy wynieśli, a co szkód narobili przy tym – siatkę pocięli, warzywa stratowali. Dlatego teraz jest Crataegus. Głóg. Kolce ma lepsze jak igły do szycia. Wbijają się w kości i łamią się ich końce. Siedzą głęboko, ropieje, mięso gnije. Sadzone w dwóch rzędach, luźniej niż w szpalerze, co daje pozór luk. Tyle, że to by musiał fakir być, żeby się przecisnął. Głóg jest lepszy od niedozwolonego drutu kolczastego. Trzeba się narobić piłą mechaniczną, żeby sobie utorować drogę przez głóg. Byle łajza nie przejdzie. Więcej żali, to połamane i odrąbane gałęzie na czereśniach. Widać się im spieszyło, to odrąbali konary i ponieśli. Byle jakie są drzewa po czymś takim. Chorują, zgorzel się wdaje, przemarza i koniec. Po drzewie. Wichura takie rzeczy robi, ale człowiek? Żeby się nażreć czereśni? Żywotnik powyciągali. Tyle roboty było przy sadzeniu, potem kora, żeby było korekt. Napsuli krwi tylko. Dziki naród. Dlatego Szczepan stronił od przyjaciół. Żył na swoim i miał dwa ostre psy za towarzyszy niedoli. Azję i Hetmana. Ostre jak komisarz Ryba. Specjalnie im czasem po dwa dni żreć nie dawał i szczuł wtedy. Przez kurestwo i złodziejstwo wokół. Na jedną noc spuszczał Azję, na drugą Hetmana, a na trzecią obydwa sukmistrze.
Tej nocy Szczepan nie mógł zasnąć. Przewalał się z boku na bok, a psy szczekały częściej i głośniej niż zwykle. Wreszcie zerwało go głośne ujadanie. Miał ochotę spuścić psom wpierdol. Wyszedł na dwór i szybko zorientował się, że kilkadziesiąt metrów dalej, w głębi podwórza, Azja obrabia intruza, a Hetman zamknięty w zagrodzie wychodzi z siebie. Wrócił po latarkę i poszedł w kierunku jatki. – Jakżeś tu wlazł, skurwysynu? – zapytał, kiedy był już blisko. – Niech pan zabierze tego psa! - skamłał pogryziony i broniący się przed kąsającym Azją, intruz. Szczepan pomyślał chwilę, po czym spytał – A za czym jesteś? – Co? – zawołał obcy. – No, za którymi jesteś? Niestety szabrownik nie trafił. – Tak myślałem – stwierdził Szczepan, po czym dodał – I dlatego włazisz jak na swoje, co? Czekaj, skurwysynu. I poszedł spuścić Hetmana. – Bierz! Patrzył z oddali jeszcze przez chwilę i wrócił do domu. Otworzył butelkę żołądkowej i nalał do szklaneczki. Wypił duszkiem, po czym nalał ponownie. Jutro gorący dzień. Rano musi zadzwonić na policję. Koło siódmej, bo zwykle o tej porze wychodzi na podwórze. Oczywiście, że nic nie słyszał. Psy szczekały jak zwykle. Zasnąć nie mógł, przewalał się w łóżku, to wstał, wypił ćwiartkę, a potem znów się położył i natychmiast zasnął. Spał kamiennym snem. Nic mu się nie śniło, rano wstał, na podwórze wyszedł, a tam, taka tragedia. Straszne. Musi oddać te psy do uśpienia. Ale po co ten człowiek wchodził? Przecież tabliczka jest – ostre psy. Każdy wie. Każdy widzi, kiedy przechodzi. I co teraz będzie?
Może przez to, teraz mniej złodziejstwa będzie? Tabliczkę będę mógł przyczepić: TU PSY ZAGRYZŁY CZŁOWIEKA. NIE WCHODZIĆ! – rozmyślał Szczepan.
oceny: bezbłędne / znakomite
Na pociechę mamy, że tzw. stopa złodziejstwa i całego tego kurestwa wszędzie na świecie jest podobna.
oceny: bezbłędne / znakomite
Na duży plus.
Autor ma bezcenny rzadki dar pióra - co każdy Czytelnik WIDZI.
Wszędzie złodziej i kurwa - patrz nagłówek - I niech to jasny szlag trafi!
Wczoraj mi gwizdnęli z ogródka moje ostatnie dwie głupie cegły
(patrz tytuł)
Wciąż są u nas w modzie
I niech to szlag trafi
W polskiej geo/grafii
/marszałek Józef Piłsudski 1867 - 1935/
oceny: bezbłędne / znakomite
- Co robie? Szcze, panie.
"Dialog" taki. I choćbyś na głowie stanął, nigdy się z takim nie dogadasz! Żeby móc się z kimś (z komkolwiek) dogadać, musisz mówić nie w swoim, a w jego języku.