Autor | |
Gatunek | proza poetycka |
Forma | proza |
Data dodania | 2012-01-05 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2152 |
Przeciągły syk, pisk, trzask i szorstkie skwierczenie. Krucha łamliwość sążnistych dębów wydarła swą mocą ich potencjał wzrostu, gniotąc, ujarzmiając, potężnie piętnując rozwój wszelaki gorącymi językami czerwonego żaru, impulsywnością żywiołu, huraganem zniszczenia i żądzą zgliszcz popielatych. Setkami rozgrzanych igieł wystrzeliła ściółka, eksplodując nielicznymi żywicznymi szyszkami, które niczym rozpalone pociski świszczały między palisadami drzewostanu, rozniecając piekło u samych korzeni, splątanych pajęczyną powiązań rodowych, godowych i genetycznych. Pochłonięte w smoczej otchłani zostały grzyby, krzewy, paprocie i owady, dając ognisty sygnał do wzrostu, który siłą pożaru ogarniać już zaczął dendrologiczną krainę wieczności, niszcząc, dewastując i z powierzchni eliminując sosny, świerki, jodły, modrzewie, cisy i dalej, w mieszaninie pogrążone, dęby, buki, brzozy, czeremchy, jesiony, olchy, topole, klony, lipy przesłodkie i wierzby płaczące. Zajęły się korony, listowiem gęstym zabarwione, ledwie już żywe swą chwilę jeszcze temu soczystą zielenią, gasnące, niknące, skurczone boleśnie, zwinięte i zmięte ruloniki tlenowej fabryki.
I tak zniknął las a wraz z nim w niebyt życie odeszło. Uciekły zwierzęta, elfy, nimfy, skrzaty oraz duchy. Zniknęły krasnoludki, drewniane chatki, kuszące paśniki oraz wydrążone barcią drzewa bartne, zmyślnie zabezpieczone przed niedźwiedziami zbudowanymi z zawieszonych na linach samobitniami.
Ucichł cały mądry system, upadłszy pod gorącym oddechem pożogi, by pozostawiony sam sobie, odrodzić się kiedyś w autarkicznej samotności.
oceny: bezbłędne / znakomite
Aż wielki ogień wszystko (wraz z leśnymi driadami i strumykowymi rusałkami) do spodu, do cna, do korzeni wypali.
Gdyby jednak to popielisko zostawić tylko pieczy Matki-Przyrody, już w następnym sezonie zazieleniłoby się i tutaj żywym Feniksa życiem
oceny: bardzo dobre / bardzo dobre