Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2019-09-28 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 1190 |
SANKI 2
Jak wróciłem do pracy z syfu na początku lat ’90 XX w., to trafiłem na tą modę. Wszyscy spawali dla swych pociech sanki z dostępnych w fabrykach materiałów.
I w „Chemarze” też się jeden taki trafił. Ponieważ użyty materiał był własnością firmy, wyprowadzenie takich rękodzielniczych sanek za bramę zakładu było sporym wyzwaniem. Ten właśnie sankotwórca równie twórczo podszedł do tego wyzwania. Spakował do znalezionego worka tyle trocin( traktowanych jako odpad) ze stolarni, ile się dało, załadował go na wykonane przez się sanki i zaciągnął je do bramy. Straż przemyslowa ( bo nie było wtedy jeszcze wykonujących tą funkcję firm ochroniarskich) nie mogła przeoczyć takiego pracownika, który z workiem na sankach pojawił się przy bramie. O co tu chodzi? Ale myślenie strażników poszło właśnie ścieżkami - zamylamy, zamylamy – przewidzianymi przez sankotwórcę. Skłuli worek z trocinami święcie przekonani, że w nich to właśnie usiłuje on coś przemycić z zakładu, coś wykraść .Sprawdzenie worka nic nie dało – tylko trociny. Możesz iść.
Tak oto sanki wykonane przy pomocy zakładowych urządzeń, z zakładowych materiałów zostały sprywatyzowane.