Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2019-12-13 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1057 |
Czwartek, 01.10.15`
1.
ZAPIS STENOGRAFICZNY
zebrania, które odbyło się w siedzibie Oddziału Gdańskiego TVP w dniu 01.10.2015r., w celu zawarcia ugody pozasądowej.
Obecni:
MD – Małgorzata Dąbrowska – z.ca dyr. ds. adm.
SG – Stanisław Grochowski – gł. księgowy
WK – Wioletta Kolas-Czymańska – radca prawny TVP
ZT – Zenon Telesiński – adw. repr. osoby sporu
AK – Anna Kownacka – w sporze z O. Gd. TVP
JW – Jerzy Wiśniewski – jw.
AJ – Adam Jastrzębski – jw.
TP – Tadeusz Pawłowski – jw.
KF – Karol Fiszbach – jw.
WA – Wojciech Antkowiak – jw.
ZB – Zbigniew Białobrzeski – jw.
WR – Waldemar Romańczuk – jw.
NS – Natalia Suchodolska – protokolantka
ZAPIS
NS
Rozpoczęcie zebrania. Godzina 10.05. Proszę, pani dyrektor.
MD
Witam wszystkich na dzisiejszym zebraniu. Prosiliśmy o możliwość spotkania się z Państwem, ze wszystkimi zainteresowanymi, w celu przedyskutowania spornych, że tak powiem, spraw. Osiem osób tu obecnych złożyło pozew zbiorowy przeciwko naszej dyrekcji o bezprawne zwolnienie z pracy. Za cztery dni ma się odbyć posiedzenie Sądu. Ale osoba, przeciwko której złożono pozew, nie pełni już funkcji dyrektora naszego Oddziału. Dyrektor podał się do dymisji, dymisja została przyjęta. Centrala w Warszawie nie ma ochoty na ten proces i zleciła nam przygotowanie umowy pozasądowej. Naszą stronę reprezentuje pani mecenas Wioletta Kolas-Czymańska, na co dzień nasz radca prawny. Państwo macie mecenasa Zenona Telesińskiego. Tak. Chcemy jak najszybciej zamknąć tę sprawę. Zupełnie niepotrzebną. Z Warszawy dostaliśmy jasny sygnał, więc wykonujemy ich polecenie. Osobiście uważam, że to był błąd naszego do niedawna szefa. Nie jedyny zresztą.
ZT
Krótko, pani dyrektor. Co proponujecie?
WK
Tak od razu do meritum, panie mecenasie?
ZT
A czemu nie? Wszyscy wiedzą, o co chodzi. Tu jest kilka spraw. Finansowa, to wiadomo. Także zadośćuczynienie moralne. No i przywrócenie do pracy, na poprzednio zajmowane stanowiska, na co najmniej takich samych zasadach. Co najmniej.
WK
Podwyżka?
ZT
Oczywiście.
WK
A czy w czasie tej „przerwy” w pracy ktoś podniósł swoje kwalifikacje zawodowe?
ZT
Pani mecenas. Myśli pani, że te osiem osób siedziało sobie cały czas w domu z założonymi rękami i czekało na wynik sprawy sądowej?
MD
Dobrze, dobrze. Przedyskutujemy te wszystkie kwestie, oczywiście. Nam zależy na zawarciu ugody, proszę państwa.
AK
Jeśli można, pani dyrektor. Podjęłam w omawianym czasie pracę, teraz musiałabym się zwolnić, żeby tu wrócić. Pomijając sprawy finansowe, muszę złożyć tam wypowiedzenie. To potrwa. Mam też zaległy urlop. Czy możliwe jest przejście za porozumieniem stron? Chciałabym tu wrócić możliwie szybko, bo, o ile się orientuję, moje stanowisko pracy jest nieobsadzone, dziewczyny od prawie roku harują przez to jak woły.
MD
Właśnie, pani Aniu. Ja się bardzo cieszę, że pani do nas wraca. Pomimo starań byłego dyrektora, zatrudniliśmy dwie osoby na próbę, ale się nie sprawdziły, pani etat czeka na panią od zaraz. Inaczej jest z panem Tadeuszem. Czy pan będzie chciał wrócić na swoje stanowisko, czy też niekoniecznie?
TP
Szczerze mówiąc, jeszcze sam nie wiem.
MD
No właśnie. To dosyć skomplikowane... Może zadowoliłby się pan jakąś odprawą? Bo mamy pełną obsadę w pańskim dziale. Ale najlepiej będzie, jak najpierw omówimy sprawę zasadniczą, czyli ugodę. Zacznijmy od finansów.
SG
Dokładnie, pani dyrektor. Formalnie rzecz biorąc, trzy osoby zostały zwolnione w sposób zgodny z Prawem Pracy...
ZT
No, powiedzmy...
SG
...a pięć z naruszeniem zasad. Chodzi mi o Związki Zawodowe. Moglibyśmy rozmawiać jedynie z tak pokrzywdzonymi, ale założyliście sprawę wspólnie. A proces sądowy ciągnąłby się jak... No. Ugoda, kompromis, to wyciągnięcie ręki na zgodę. Dlatego, żeby zakończyć tę całą historię, proponujemy rekompensatę finansową. I wypłatę utraconych zarobków od momentu zwolnienia do, powiedzmy, końca października bieżącego roku.
ZT
Chcemy pięćdziesiąt procent więcej, rekompensaty, za straty moralne.
WK
Chyba dziesięć, panie mecenasie.
ZT
Nie, dlaczego? Mówiłem już, że moi klienci podnieśli w omawianym czasie swoje kwalifikacje, to też kosztuje, prawda? Podnieśli, bo musieli. Przez was.
SG
To jest kilka, kilkanaście pensji, tak czy siak. W tym czasie i tak wszyscy gdzieś pracowali, zarabiali...
AK
A co ze stażem pracy i wysługą?
JW
Właśnie. To też są pieniądze.
WK
To nie jest nowa umowa o pracę, a jej wznowienie po przerwie, z przyczyn niezależnych od obu stron, powiedzmy i oczywiście, będzie tak traktowana. Jak poprzednia umowa.
ZT
Z aneksem o podwyżce uposażenia, jak sądzę?
MD
Panie mecenasie, każda sprawa będzie omawiana indywidualnie, na razie postarajmy się wypracować jakiś konsensus, bazę.
WK
Tak jest. Czy zgadzamy się wszyscy na zawarcie ugody? Słucham?... Widzę, że wszyscy kiwają głowami na znak zgody, nie słyszę żadnego sprzeciwu. Panie mecenasie?
ZT
Tak. Potwierdzam. Nasza strona chce ugody. Wy także?
WK
Tak. Potwierdzam.
MD
To znaczy, co do meritum, mamy zgodę. Teraz możemy przedyskutować szczegóły.
WK
Czy wspomniana już rekompensata finansowa was zadowala? Wypłacenie zaległych pensji zasadniczych, od momentu zwolnienia do końca tego miesiąca?
ZT
Właśnie. Pensja zasadnicza. A co z dodatkami? Funkcyjnymi i innymi? Bo nikt z tu obecnych nie dostawał przecież gołej pensji.
WK
Panie mecenasie. My tu omawiamy pewną stałą bazową. Pensja zasadnicza jest tu najlepsza. Przecież nie będziemy liczyć ewentualnych nadgodzin, prawda?
ZT
Ale zasadnicza jest poniżej średnich zarobków wszystkich zainteresowanych.
MD
Dobrze. A więc zgódźmy się na dziesięć procent więcej. Trzeba to uśrednić.
ZT
Dwadzieścia. To jest przecież praca na trzy zmiany, świątek, piątek. Doskonale o tym wiecie.
SG
Pani dyrektor?
MD
Zgoda. Sto dwadzieścia procent pensji zasadniczej jako rekompensata utraconych zarobków.
ZT
Jest jeszcze kwestia strat moralnych moich klientów.
WK
Którą zawsze trudno oszacować.
ZT
Ale trzeba to jakoś zrobić.
WK
Proponujemy dwadzieścia procent pensji zasadniczej.
ZT
Czterdzieści.
WK
Trzydzieści.
ZT
Zgoda?... Tak, zgadzamy się na trzydzieści procent pensji zasadniczej przez okres od zwolnienia do końca października.
WK
Jednej pensji zasadniczej.
ZT
Nie, nie. Cofam zgodę. Nie zrozumieliśmy się, pani mecenas. Straty moralne trwały od momentu wypowiedzenia umowy o pracę do teraz. Przez cały ten okres, a nie „jednorazowo”.
WK
Jednorazowa wypłata w wysokości jednej pensji zasadniczej.
ZT
Co daje średnio dziesięć procent za cały okres. A my zgodziliśmy się na trzydzieści.
WK
No dobrze. To licząc w ten sposób, za wspomniany okres, proponujemy piętnaście procent pensji zasadniczej.
ZT
Nie. Trzydzieści. Bo jest jeszcze i sprawa podatku od wynagrodzeń. Moi klienci przekroczą pewnie jakiś próg podatkowy, co także należy uwzględnić.
WK
Trzeba by to dokładnie wyliczyć...
ZT
Pani mecenas. Darujmy sobie zaglądanie do czyichś kieszeni. Moi klienci z waszej winy zostali zmuszeni do podjęcia innej pracy zarobkowej, więc to wy powinniście ponieść także koszty związane z ewentualnym wyższym opodatkowaniem. Moi klienci nie mogą ponosić za to odpowiedzialności finansowej. To oni są ofiarami, zgadzamy się chyba co do tego, prawda?
SG
Hm... Dwadzieścia?
ZT
Twardo obstaję przy trzydziestu.
MD
A więc zgódźmy się na dwadzieścia pięć. To razem daje sto czterdzieści pięć procent.
ZT
Czy jest na to zgoda?... A więc tak. Zgadzamy się na sto czterdzieści pięć procent.
WK
Podsumujmy. Strony zgadzają się na sto czterdzieści pięć procent pensji zasadniczej, liczonej od momentu zwolnienia z pracy...
ZT
Nieuzasadnionego lub nielegalnego.
WK
...nieuzasadnionego lub nielegalnego, do końca października bieżącego roku. Tytułem utraconych zarobków i poniesionych strat moralnych.
ZT
Tak. Potwierdzam.
WK
Tak. Potwierdzam.
MD
A więc jedna sprawa załatwiona.
WK
Tak. Razem z mecenasem Telesińskim złożymy umowę ugody razem z protokołem z dzisiejszego zebrania piątego października bieżącego roku, na posiedzeniu Sądu i zamkniemy w ten sposób całą sprawę. Z podpisami wszystkich obecnych, oczywiście.
ZT
Tak. Potwierdzam. Na kiedy będzie gotowa umowa i protokół?
NS
Protokół zajmie mi ze dwie godziny, umowę mam już wstępnie opracowaną. Muszę ją tylko uzupełnić. Razem dwie i pół godziny, może trzy, od momentu zakończenia zebrania.
ZT
Aha. Świetnie. Nasze zebranie potrwa jeszcze, powiedzmy... do jedenastej, to o czternastej moglibyśmy złożyć podpisy... Czy zrobimy sobie teraz małą przerwę, czy też przejdziemy do omawiania spraw indywidualnych?
WK
Nie wiem. Co Państwo proponujecie?
MD
To może zróbmy sobie pięciominutową przerwę, faktycznie.
ZT.
Zgoda. Przerwa pięć minut... Nie, równo do dziesiątej trzydzieści, dobrze?
WK
Zgoda. Przerwa do dziesiątej trzydzieści.
NS
Godzina dziesiąta dwadzieścia jeden. Przerwa. Wznowienie zebrania o dziesiątej trzydzieści.
KONIEC ZAPISU
2.
Anna, Jurek i Adam wyłonili się z korytarza i przeszli obok portierni, gdzie dyżurował dzisiaj Mietek, jak zauważyła. Usłyszeli brzęk elektronicznie sterowanej bramki, Jurek ją pchnął i wyszli na zewnątrz.
– Jak mi dadzą czterdzieści procent podwyżki, to wracam. Inaczej mi się nie opłaca. Trochę czasu i energii straciłem na szukanie innej roboty, nie? Takie małe studio nagraniowe, w Gdyni. To teraz muszą mi coś zaproponować, co to przebije. Proste. No i zaliczenie do wysługi tych czterech lat tutaj, jasne.
– No, to bezwzględnie. Zawsze to kilka procent więcej, a łaski żadnej nie robią. – Anna przeszła przez drzwi, które otworzył jej Adam. – Dzięki. W ogóle, nie ma o czym mówić. Na tym, między innymi, polega właśnie ta ugoda.
– A ty, Anka, przechodzisz tu z powrotem, nie?
– Jasne.
– Z podwyżką?
– Przeszłabym i bez, ale... No nie można być frajerem, nie, chłopaki? Jak dają? Tylko nie wiem, ile... Ty chcesz aż czterdzieści?
– No, tak mówię, żeby było z czego zbijać, jak przyjdzie się targować. Teraz zarabiam trochę mniej, niż miałem tutaj, szczerze mówiąc, ale co mi szkodzi, nie?
Zapalili papierosy. Byli podekscytowani tym całym zebraniem. No, doczekali się wreszcie. Nawet nie zauważyli, że trochę mżyło.
– No, to ja też zażądam podwyżki. – Adam wzruszył ramionami z niepewnym uśmiechem.
– A jak powiedzą, że to nie jest żadna rekompensata, bo już ją dostaliśmy? – spytała Anna.
– Bo i tak tu mamy niezłe pensje, nadgodziny i tak dalej?
– No.
– Nasz mecenas mówił coś o podnoszeniu kwalifikacji.
– Dobra „papuga”, nie?
– No, niezły jest.
– Bo ma ich jak na tacy. Sami mu się ustawili pod murem.
– Fakt.
– Dokładnie.
Zamilkli na chwilę.
– A kto go właściwie opłaca? – spytał Jurek.
– My. „Solidarność”. To nasz adwokat. Broni trzech naszych związkowców, łącznie ze mną. Adaś, ty jesteś z małego Związku, was nie byłoby stać na niego, tak samo Wojtek i Zbyszek. Reszta, razem z Jurkiem, na „doczepkę”. W ramach solidarności pracowniczej, nie? To jest pozew zbiorowy przecież.
– Super, że to załatwiłaś, Anka. Jesteśmy twoimi dłużnikami.
– Dobrze wiedzieć, Jurecki, może kiedyś ci to przypomnę – zaśmiała się Anna. – Grunt, że wygraliśmy. Bez naszego mecenasa też byś to ugrał, może trochę mniej, ale co? Stworzył się taki właśnie układ i tyle.
– Wychodzi na to, że dobra „papuga” to skarb.
– Pewnie, że tak – poparł go Adam. – Dzięki, Anka.
– Proszę bardzo. Musimy się trzymać razem, nie? Solidarnie.
– Ehe... No... To na ile ich naciskamy? Anka? – Jurek spojrzał na nią pytająco.
– Akurat nasza trójka może naciskać. I Karol. Bo są wakaty, albo można rozszerzyć etaty. Ale reszta?
– Tadek mówił mi, że raczej nie wróci. Dostanie kasę, ma nową robotę...
– Wojtek i Zbyszek też.
– A Waldek? Może zawalczymy o niego, co? – spytała Anna.
– A gadałaś już z nim?
– Nie, jakoś nie było kiedy.
– No, nie wiem, szczerze mówiąc...
– To kończymy palenie i trzeba będzie go poszukać, spytać. Jeszcze przed zebraniem, nie? Ale... Ja wiem?...
– No?
– On właściwie został, tak między nami, słusznie wywalony.
– Właśnie. Zbyszek tak samo.
– No to co robimy?
– Ja wiem?...
– No dobra... Jedna sprawa, to podwyżki. Ewentualne, przypominam. – Spojrzała na nich z lekko groźną miną. – To co? Ile? Dziesięć procent? Jurecki?
– Dobra. Dziesięć procent gra.
– Adaś?
– Gra. Ale razem o to walczymy? Co?
– Tak.
– Jasne.
– A co z Waldkiem?
– Phy...
– No...
– No?
– Hm... Możemy go spytać. Czy w ogóle chce wracać. Ale czy my mamy o niego walczyć, co? No?
– Diabli wiedzą... Zawsze był „trefny” jakiś...
– No właśnie, Anka.
– No wiem, wiem...
– No to?...
– Ja wiem?...
– Trzeba się zorientować najpierw, co i jak, chłopaki. Kasę dostanie tak, czy siak, nie?
– No pewnie.
– Jasne.
– No.
oceny: bezbłędne / znakomite