Przejdź do komentarzyLiść 6
Tekst 12 z 26 ze zbioru: Liście
Autor
Gatunekproza poetycka
Formaproza
Data dodania2020-01-03
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń883

Nadszedł październik, a wraz z nim definitywny koniec lata. Z miasteczka wyjeżdżali objuczeni torbami studenci. Poszłam Cię odprowadzić, wiedząc, że na szczęście nie będzie Twojej rodziny. Siedziałeś w autobusie, szyba zaczynała potnieć od środka. Zdałem sobie sprawę z nierealności sytuacji. Każde z nas, chociaż byliśmy od siebie oddzieleni jedynie oknem, był już w innym miejscu i czasie. Podniosłaś rękę w pożegnalnym geście, więc mogłam się oddalić, ciągnąc za sobą rozwiewający się uśmiech.

W mojej duszy pojawiały się obrazy opustoszałych domków letniskowych, ogołoconych z liści krzaków malin, błota na ścieżkach.

Twoja nieobecność była czymś realnym zarówno w tych trzech wymiarach , jak i w przestrzeni wewnętrznej.

Wiedziałem, że nasze spotkania teraz będą coraz rzadsze, a Ty skupisz się na nauce. Wrośniesz w krwioobieg miasta, jego ścieżki, ludzi i działania, pozostawiając mało czasu na wspomnienia.

Poczułam, jak robi mi się zimno. Gdzieś wyparowała cała energia i entuzjazm przejawiające się w Twojej obecności.

Trudno, będzie trzeba ogrzewać się prawdziwym ogniem z kominka.

Na szczęście kupiłem kilka nowych książek.

Siądę w moim ulubionym fotelu.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×