Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2020-09-23 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1078 |
Tak, zdarza mi się z przyjemnością uczestniczyć w koncertach punk/ metal/ hard core/ grind, gdzie – cytując Ramzesa „gitary jęczą jak kute żelazo/ perkusja dudni jak młot” – i, po paru piwach drzeć mordę, a nawet wleźć w pogo. Tak, robię to od prawie 40 lat. To silne, wyraziste doznania – wiem, że niewielu to kręci, bo widzę ile osób przychodzi na koncerty.
Ale równie silne i wyraziste doznania, choć innego rodzaju, dostarcza flaneur. W połowie lat 20 XX w. jeden z berlińskich pisarzy tak nazwał uważne spacerowanie. Nie pokonywanie pokaźnych odległości na rowerze. Nie rajdy piesze, w czasie których pokonuje się góry i doliny – te też są fajne ( tak jak wymarsze do rejonu alarmowego, co zdarzało mi się w syfie) – i dystanse kilkunastu, kilkudziesięciu kilometrów w jednej porcji. Te formy aktywności też są fajne, ale mnie chodzi o coś innego. Tego rodzaju formy aktywności, które uprawiałem od wielu lat i dopiero niedawno dowiedziałem się, że taki uważny spacer to flaneur. Mam fizyczność w pracy i kiedy zdarza mi się wolna sobota, niedziela, nie oddaję się leżeniu na kanapie przed telewizorem, ale nie popadam też w ekstremum w drugą stronę i nie przejeżdżam 50 kilometrów rowerem, ani nie łażę po 15 kilosów po lasach i górach. Wyłażę na kilkugodzinny spacer po najbliższej okolicy – to też jakieś 10 kilometrów, ale spokojnie, bez napinki. To najczęściej spacer połączony z polish walking, co zwiększa natężenie przyjemności z tej formy aktywności.
Ludzi kręcą ekstrema i wolą te 50 kilometrów na rowerze, albo 15 pieszo przez góry i doliny. Tak, ja to rozumiem – to lubicie? No to tak róbcie. Mnie jest trudno usiedzieć w miejscu, kiedy mam wolne, ale nie muszę być wyczynowcem. Spacer, to jest to, co mnie kręci. On jest oczywiście przyjemniejszy, gdy ma się drugiego do siebie, albo odbywa się w większej grupie. Bo jeżeli do flaneur dołączyć polish walking we dwie albo trzy twarze jest jeszcze ciekawiej.
Z wysokości roweru, w gnającym pieszo rajdzie nie dostrzega się wielu rzeczy, wielu detali. Tych ciekawych detali, w codziennym pędzie niezauważanych. Gdzie rosną dostępne dla wszystkich owoce? Morwy, jabłka i orzechy. Idąc znajduję pieniądze i inne przedmioty pogubione przez tych nieuważnych i pędzących – groszy znaleźć można wiele, ale trafiały mi się i banknoty ( ostatnio stówa). Jadąc samochodem nie znajdziesz na ulicy pieniędzy. Idąc – tak.
Wszystkie ciekawe ścieżki poznałem w czasie takich niespiesznych spacerów. A ponieważ jako flaneur nie mam napinki, by gdzieś tam dotrzeć, to zwracam także uwagę na mijanych ludzi, bo oni mnie nie spowalniają. Tu, w ogóle coś takiego niemal nie istnieje. Są za to ciekawi ludzie spotykani w nie mniej ciekawych sytuacjach. I kiedy pachną kwiaty, falują pochylane wiatrem trawy, spotykam ciekawe, charakterne drzewo, nie ma żadnego problemu by się zatrzymać i poczuć tą chwilę w pełni. Jeże, pełno jeży. Sarna, z którą patrzymy na siebie pięć minut. Jaki to ma smak! Ten widok, gdy gałęzie drzew prześwietlają promienie słońca! Falujące morze traw! Ciekawe i twórcze rozwiązania architektoniczne! Tyle detali, tyle ciekawych widoków! Pędząc tam albo tam ileż rzeczy umyka naszej uwadze. Nie, źle to powiedziałem – one nie mają w ogóle szansy dla nas zaistnieć.
oceny: bezbłędne / znakomite
Szkoda, że mieszkamy tak daleko od siebie. Z pewnością nie raz i nie dwa dałabym się porwać takiej pasji. :)
oceny: bezbłędne / znakomite
Dzisiaj w pandemii jeżeli masz kupę wolnego czasu, massmedia ciebie nie kręcą /a masz naturę chodziarza i społecznika/, i siedzenie w zamkniętych 4 ścianach przyprawia cię o fiksację, powrót do takich form kontaktowania się ze światem jest ostatnią dla twojej głowy deską ratunku
Jak zamkniesz oczy?!
oceny: bezbłędne / znakomite