Przejdź do komentarzyKonstantin Simonow - Przypadek Połynina /18
Tekst 255 z 252 ze zbioru: Tłumaczenia na nasze
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2020-01-27
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń1279

Galina Pietrowna została sama. Nie wiedziała, co ją czeka i jakie polecenia zostaną wydane: czy pułkownik każe jej nocować w ziemiance z innymi kobietami - w czasie koncertu widziała kilka z nich; wszystkie pracowały u niego w pułku - czy razem z przyjacielem na ten jeden nocleg wyprowadzi się, zostawiając ją tu samą, czy też może - o czym zaraz pomyślała, usłyszawszy jego ochrypły głos - poprosi Gricko, żeby ten zostawił ich sam na sam i zechce nocować razem z nią? Nie wiedziała, co zarządzi, lecz dobrze znała siebie i to, czego chce sama. Wydawało się jej, że Połynin może ją pokochać, i tego właśnie pragnęła. Chciała też opowiedzieć mu o swoim życiu. Przy tym wszystkim rozumiała, że nie powinien dowiedzieć się o niczym takim, co mogło mu w miłości do niej przeszkodzić. Skłamała, mówiąc, że cały czas wozi ze sobą te swoje fotografie - wzięła je dzisiaj specjalnie, żeby mu je pokazać. Skłamała też, powiedziawszy, że przyjechała tutaj dla samej siebie nieoczekiwanie - już w południe zdecydowała się na to i nawet wcześniej wyobraziła sobie, że zostanie z nim na noc. Nie chciała jednak, żeby dzisiaj było między nimi coś więcej, niż już było. Nie dlatego, żeby tego nie pragnęła, a dlatego, że potrzebowała, by ją pokochał. Myślała o tym już wówczas, kiedy tutaj jechała. Wyobrażała sobie, że jeśli sama zostanie u niego i jeśli nawet do niczego między nimi nie dojdzie, to ta noc zwiąże ich ze sobą mocniej niż cokolwiek innego.


Kiedy dzisiaj na koncercie w lesie, w przerwie między dwoma występami, powiedziała swojej koleżance Maszy Makarownej, że nie tylko do niego na lotnisko pojedzie, ale i być może zostanie z nim na noc, ta aż chwyciła się za głowę i powiedziała: *Uważaj, kobieto, co robisz.*


- Do niczego nie dojdzie, - z przekonaniem na to odparła.

- Uważaj, ci mówię, - nie wierząc jej słowom, jeszcze raz powtórzyła Masza i ze strachem spojrzała na nią swymi okrągłymi oczami.

- Do niczego, zobaczysz, - z uporem mówiła Galina Pietrowna.


Jednak teraz, kiedy została sama w ziemiance, nagle przeraziła się samej siebie.


*Jeżeli pozwolę jemu tu zostać, czego tak sama chciałabym, to wszystko przepadło! Za nic nie mogę tego robić. Tacy ludzie jak on nigdy potem tego nie wybaczają. Nie, nigdy! za nic w świecie!*


Rzadko była wyrachowana; dużo częściej w swoim życiu robiła nie tak, jak dyktowało to jej serce, a tak, jak tego chcieli inni, bardziej niż ona silni duchowo ludzie. Przeżyła nie tyle nieszczęśliwe, co chaotyczne życie aktorki, której nie wiodło się na scenie, która - przy całej swojej miłości do teatru - to coś nie tak zagrała, to rola nie tak wyszła; ona sama myśli, że raczej nie ma szczęścia, a inni - że nic nie udaje się przez to, że zwyczajnie nie ma do tego talentu.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×