Autor | |
Gatunek | biografia / pamiętnik |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-02-21 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 874 |
Pozwolę sobię na krótkie wyjaśnienie tytułem wstępu. To opowiadanie piszę dla siebie, aby przypomnieć, utrwalić i wyzwolić wspomnienia, które szczelnie blokuję przed swoją świadomością. Gdybym miała jakoś zdefiniować treść, którą zacznę poniżej tworzyć, to zdecydowałabym się na słowo `wskrzeszenie`. Dookreślając, `melancholijne i wyidealizowane z biegiem czasu wspomnienie`, przywrócenie do życia osoby, którą kochałam. Tyle słowem wstępu, cofnijmy się do przeszłości.
Pokuszę się o stwierdzenie, że chyba każda przekorna osoba w swoim życiu miewała momenty, w których wbrew podszeptom wewnętrznym i wbrew znacznie głośniejszym wyrazom protestów zewnętrznych postanowiła popłynąć w zakazanym kierunku, czy to ze zwykłego niedojrzałego buntu, czy też z potrzeby serca. Jak owe przekraczanie granic w danych przypadkach sie kończyło już pomińmy. Skupmy się na tej irracjonalnej potrzebie wyzwolenia i, jak to mówią, `niespokojnym duchu`.
Mój duch był zazwyczaj spokojny, kanapowy wręcz, a zdanie moich bliskich było świętością, której przestrzegałam bardziej niż dekalogu. Jednak nawet moją spokojną duszyczkę w końcu ogarnęło zakochanie (zauroczenie, zaślepienie, urok, zwykła głupota? Liczę, że stworzenie tego tekstu rozjaśni mi w głowie i umożliwi zdiagnozowanie).
Po licznych wzlotach i upadkach w relacji z mężczyzną, którego kochałam, po zdradach i po łamaniu abstynencji postanowiłam dać sobie spokój, odciąć się od niego i zacząć nowe życie. Gdybym w decyzji tej wytrwała to nic więcej by nie nastąpiło. Byłabym wolna, tak czy inaczej zraniona, ale nie tak poraniona jak teraz. Tydzień po mocnym postanowieniu rozstania stałam z walizkami na peronie w drodze do Niego, (skoro jednak tajemniczy On nie zniknął z mojego życia, to zasłużył chyba na imię, całkiem nowe, nadaję Ci imię Bartek a cel mojej podróży nazwę Końcem).
Gdy wreszcie przyjechał długo wypatrywany przeze mnie pociąg do Końca poczułam pierwszy przebłysk rozsądku i nagły impuls by uciec i zaszyć się w domu i nie pakować się z powrotem w jego ramiona. Rzecz oczywista zdrowy rozum batalię przegrał i wesoło wsiadłam do pociągu. Wyłączyłam telefon i włączyłam tryb rozmyślań. Każda godzina zbliżała mnie do wydarzeń dnia następnego.