Autor | |
Gatunek | satyra / groteska |
Forma | proza |
Data dodania | 2020-04-05 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1148 |
Któregoś dnia zaproszono mnie na wyścigi konne. Ponieważ propozycja ta padła ze strony osób, którym nic złego nie zrobiłem, wcale nie wyglądało to na z góry ukartowaną próbę wciągnięcia mnie w jakiś niekorzystny interes. Znawcy przedmiotu powiadają, że za pierwszym razem zawsze na to wygląda.
Jeden z gorących orędowników tego hazardu twierdził, że doskonale zna się na koniach. Kiedy o nich opowiadał, miałem wrażenie, że całe swoje dzieciństwo spędził w stajni wyścigowej i że potrafi dogadać się z każdym nawet najbardziej skrytym, nieufnym koniem - i od niego wyciągnąć całą tajemnicę jutrzejszych wyścigów. Słuchając go, chwilami dziwiłem się, czemu jeszcze nie wyrósł mu ogon.
- Rozumiesz: przychodzisz na wyścigi, stawiasz na wierzchowca 10 rubli, i wyobraź sobie swoje zdziwienie, kiedy wydadzą ci potem 140.
- To będzie nie tyle zdziwienie, co czysta radość, - zgodziłem się z nim, - tym bardziej, jeżeli będzie można postawić jeszcze więcej...
- No, tak, oczywiście, można... Jak więcej postawisz - więcej też dostaniesz...
Przyznaję, że nawet przeleciała mi wtedy przez głowę myśl o zadawnionych zastojach naszego przemysłu, skoro jest taka dziedzina, gdzie każde 10 rubli ochoczo wycenia się na kwotę 14 razy większą, tym bardziej, że dzieje się to bez żadnych nakładów ni fizycznej, ni umysłowej pracy.
- Będziesz sobie siedział i tylko patrzył, a tu ci pieniądze...
- Rozumiem, że samemu biegać nie trzeba... Nie na tyle jestem chciwy, żeby swój zarobek powiększać, osobiście ścigając się na trasie 3 kilometrów z okładem. Tylko czy to w ogóle możliwe?..
- Ależ tak, tylko musimy tam pojechać... Sam to zobaczysz... Mam pewne wierzchowce.
- To znaczy jak pewne?
- A tak, pewne - i już. Nie sprawią zawodu.
Miałem dziwne podejrzenia, że to nie do końca czysty interes, skoro wierne koniki obiecały nie sprawić mu zawodu. Dawało to bogatą pożywkę dla mojego zamiłowania do niezwykłych wyzwań, lecz mało mówiło o jego praktycznej stronie.
- Mimo wszystko może mi to bliżej wyjaśnisz...
- No, przyczepiłeś się, naprawdę... Dżokej mi mówił...
- Aha, dżokej... Ale co, dżokeje też się ścigają?
- Ironizujesz. Nie dżokeje, a konie.
- Wiesz co, gdyby to ci powiedział sam wierzchowiec, byłbym dużo spokojniejszy.
Mimo wszystko jednak pojechałem na te wyścigi.
.....................................................
Arkadij Buchow (1989 - 1944) - słynny rosyjski satyryk, autor humoresek, ostrych artykułów prasowych i satyrycznych felietonów. Opowiadanie *Pierwsze konie za płoty* napisał jako 23-latek
oceny: bezbłędne / znakomite
Widzę, że Buchow później się urodził niż umarł. A to kawalarz! :D
Korekta: miało być
Arkadij Buchow urodził się w 1889 r.