Przejdź do komentarzyRozdział 28. Dziesiąte poty natchnienia /4
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2022-02-18
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń601

Kiedy Pogorszański zaznajomił się z treścią tego dokumentu, oczy jego, dotychczas mętne i bez wyrazu, ożywiły się. Przed tym jak do tej pory tylko zwykłym sprawozdawcą nasiadówek i posiedzeń raptem zostały otwarte wprost niebywałe olśniewające stylistyczne perspektywy twórcze.


- I za to wszystko - jedyne 25 tugryków, czyli 25 mongolskich rubli. - niecierpliwie rzekł głodny jak wilk Wielki Kombinator.

- Nie mam mongolskich rubli, - odpowiedział pracownik gazety związkowej, kurczowo trzymając w rękach samouczek Bendera.


Ostap łaskawie zgodził się wziąć należność w rosyjskich rublach, po czym zaprosił Gargantuę, którego nazywał już *kumem i dobroczyńcą*, i wraz z nim skierował się do wagonu restauracyjnego, gdzie przyniesiono im karafkę wódki z kostkami lodu, sałatkę jarzynową oraz wielki i ciężki jak podkowa kotlet. Po wódce, która spowodowała w ich głowach lekki zamęt, nasz bohater przekazał swemu kumowi i dobroczyńcy tajemniczą wiadomość, że w Północnym Miasteczku ma nadzieję odnaleźć człowieka, który jest mu winien niewielką sumkę. Kiedy tylko tak się stanie, zaprosi wszystkich korespondentów na wielką ucztę. W odpowiedzi Gargantua zrewanżował się długą przekonywującą przemową, w której jak zwykle nie można było niczego zrozumieć. Bender wezwał bufetowego, spytał go, czy mają tu szampana oraz ile mianowicie butelek, co jeszcze jest w menu delikatesów i w jakich ilościach, po czym wyjaśnił, że za dwa dni zamierza wydać bankiet na cześć swoich kolegów po piórze. Bufetowy zapewnił, że zrobi wszystko, co tylko w jego mocy: - Zgodnie z zasadami gościnności, - nie wiadomo dlaczego dodając uwagę na końcu.


W miarę jak pociąg zbliżał się do miejsca, w którym miały się spotkać oba odcinki budowanej magistrali, dzikich koczowników pojawiało się coraz więcej. W czapach podobnych do chińskiej pagody zjeżdżali ze wzgórz prosto na skróty do linii kolejowej. Pociąg specjalny z łoskotem chował się w skalnych porfirowych wyrobiskach, minął nowy, z trzema przelotami most, którego ostatnie przęsło postawiono zaledwie wczoraj, i zaczął pokonywać słynną Kryształową Przełęcz. Jej imię rozsławili budowniczowie magistrali, którzy wszystkie te roboty - tak związane z drążeniem tuneli, jak i z układaniem podwójnych torów - wykonali w ciągu trzech - zamiast zaplanowanych ośmiu - miesięcy.


Wagony stopniowo zaczęły przypominać zwykły dom - tyle że na kółkach. Obcokrajowcy, którzy z Moskwy wyjechali w twardych jak z aptekarskiego fajansu kołnierzykach, w ciężkich jedwabnych krawatach oraz w garniturach z sukna, poluzowali pasy i szelki. Dzień w dzień panował straszny skwar. Jako pierwszy zmienił swoją garderobę Amerykanin, który z zawstydzeniem pośmiewając się wyszedł z wagonu w dziwacznym stroju. Miał na nogach żółte grube trzewiki, pończochy oraz spodnie do golfa; na jego nosie były rogowe okulary, a całości dopełniała rosyjska zapinana z boku, ludowa wyszywana haftem krzyżykowym koszula. I im bardziej robiło się gorąco, tym mniej nasi goście pozostawali wierni idei europejskiego stroju. Koszule rosyjskie, apaszki, gejsze, fantazyjne bezrękawniki, tołstojki, podrabiane tołstojki i półtołstojki, odesskie sandały i klapki kompletnie przeobraziły wygląd tych przedstawicieli prasy świata kapitalistycznego.


Tymczasem pracowita *owieczka*, obwieszona flagami i girlandami, późną nocą przytaszczyła nasz międzynarodowy pociąg na stację Grzmiący Klucz - miejsce spotkania obu budowanych odcinków magistrali. Kinooperatorzy pozapalali rzymskie świece; w ich ostrym białym świetle stał naczelny dyrektor budowy, w nerwach wpatrując się w pociąg. W wagonach było ciemno. Wszyscy spali. Jedynie rządowa salonka jaśniała wielkimi kwadratowymi oknami. Jej drzwi szybko otwarły się, i na podest peronu zeskoczył przedstawiciel rządu.



1931

  Spis treści zbioru
Komentarze (4)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Honoraria zawsze były przedmiotem zawiści w różnych środowiskach twórczych. Pamiętam, że pierwsze moje honorarium za publikację w prasie wynosiło 14 zł.
A jak to jest obecnie? Różnie. Niektóre czasopisma za przyjecie tekstu do druku żądają zapłaty.
avatar
Tak, święta to prawda. W 3. tysiącleciu po Chrystusie w niepodległej bogato dotowanej Polsce nie jest z tym nic lepiej.

Za sprzedaż wspomnień wojennych mojego Taty ich wydawca - Warszawska Firma Wydawnicza - zapłaciła

w 2013 roku

ustanowione przez samą siebie w umowie honorarium

tylko za 1. półrocze, chociaż Czytelnicy dosłownie rozchwytywali tę książkę.

Od tego czasu do dnia dzisiejszego nie nadeszła ani jedna złotówka
avatar
Tato zmarł w 1994 r., więc nikt z podłym złodziejem nie będzie się po sądach włóczył
avatar
Diogenes mieszkał w beczce, wielki Gogol umarł z głodu, a Bukowsky spał na kartonach w Central Parku
© 2010-2016 by Creative Media
×