Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2020-07-31 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1043 |
tak wielu mijam. rozczapierzeni, wygięci
w pałąk
suche patyki. kostropaci
węgle i niedopalone szczapy
jest w nich coś brzydkiego
miękka i naiwna wiara-wiskozowa chmurka
wata cukrowa o smaku różanym
(nie do zjedzenia!)
nadzieja na mniej złe jutro
(myśląc o tym wyobrażam sobie kamień
nadziany gęstym farszem
- istny rarytas dla prostaczków
snobujących się na koneserów)
tak wielu zbywam milczeniem, innych
- próbuję nie dopuścić do głosu
palę ich archiwa, czyszczę pamięci laptopów
niektórym objawiam białą i czystą prawdę
- momentalnie umierają na ciężkie rozczarowanie
słyszycie? ciągle krzyczą
że zbawienie, że Pan Bozia chce mnie poznać
zakolegować się
puka do serduszka, szuka kontaktu
uśmiecham się. codziennie ich głos jest cichszy
(teraz - jakby zza gór)
mieszkam tam, gdzie zawsze
w zasadzie nie ruszam się z miejsca
jednak czuję, że dom się przesuwa
dzień, po dniu, milimetr, za milimetrem
(zaraz któryś powie
że pewnie w przepaść!)
oceny: bezbłędne / znakomite
A czym defideizm?
Czymś z gruntu przeciwnym?
Wiara /jak nadzieja/ prowadzi tych, którzy nie mają nic poza nią
Tak, jakby grunt spod nóg ci się usuwał?
(vide ostatnie wersy)