Tekst 48 z 89 ze zbioru: ŻYCIE W NIEBYCIE
Autor | |
Gatunek | publicystyka i reportaż |
Forma | artykuł / esej |
Data dodania | 2020-11-08 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1120 |
Pewnego dnia obywatel Koleś przestał uprawiać filozofię, ustąpił więc z uniwersytetu i przerzucił się na zarządzanie własnym pomyślunkiem. A że własnego pomyślunku nie miał za grosz, bo wierzył tylko w to, co mu podpowiedziano, to i zarządzanie też mu oklapło. I byłoby padło na amen, gdyby nie wuj Zenon. Obywatel Koleś uczęszczał do szkoły lewackiej, bo pomalowanej na czerwono, lecz uczelni tej nie ukończył. Zaczął, ale wtedy nie było mody na wykształcenie. W każdym razie po jej przyspieszonym zakończeniu, otrzymał talon upoważniający do pobierania nauk u wuja Zenona. Wuj Zenon prowadził gospodarstwo rolne i nieobce mu były obyczaje z gumna. To on, jako pierwszy odkrył przed nim tajne zalety puszczania bąków. To on zaraził go miłością do gry w salonowca. To nie kto inny, tylko wuj przyuczył go do subordynacji: strzelania kopytami przed zwierzchnością. Po opisanych tu gehennach wieku ząbkowania, został przez wuja zapisany do Partii Ludzi Prawdziwych i Słusznych. Ściślej mówiąc, został wytypowany na ochotnika. Tu wyjaśnienie dla niekumatych: by stać się jej fizycznym działaczem, należało przez rok opłacać składki i cierpliwie czekać na Godota. Przy czym nikt nie dawał gwarancji, że po roku nastąpi przyjęcie członka w poczet. ODWROTNIE: przed kandydatem otwierały się duże szanse na pozostawanie w cieniu przewodniczącego. Tym niemniej uważał się za personę o wybitnej zacności. Za osobę tak wyrazistą w głoszeniu wazeliniarskich poglądów, iż z powodzeniem mógł kandydować w konkursie na najlepszą mordę tysiąclecia. Toteż gdy doszlusował do grona zacietrzewionych pieniaczy, wziął się za pieprzenie trzy po trzy. W owym ugrupowaniu wykształciła się tradycja nominowania i kierowania do zaszczytów tych tylko, co mogli wylegitymować się odpowiednio szerokimi pleckami: ten, kto miał poparcie Pierwszego Skrzypka Prawdziwych i Słusznych, lądował na ławce dla wyeksponowanych z klucza i wleczony był na pokoje inkrustowane słomą. Cieszył się wówczas nieludzko, a jako genialna fujara stanu i niemal główny obywatel REPUBLIKI, czuł się okrutnie dobrze. Przymiarki do objęcia partyjnego zydla przyniosły efekt: został zauważony i oddelegowany do zasiadania i piastowania. Skierowany do pełnienia wymarzonego stanowiska, zgadzał się na udawanie zapracowanego i pobieranie pensji, natomiast nie wyrażał ochoty na jakąkolwiek rozmowę sugerującą mu, że nie ma racji, że powinien zmienić zdanie. Wszystkie takie rozmowy traktował jako oburzający atak i chamską ingerencję w wewnętrzne sprawy swojej partii. Atak w dodatku nieuprawniony, bo poparty dowodami. Już widział się obryzganym atencjami i upaćkanym nagrodami; już dostrzegał się na wszelkich możebnych i niemożebnych piedestałach, i patrzył, jak się na nich rozpościera, wierci, nadyma; już zobaczył, że wataha domokrążnych poetów zmawia się, by ułożyć o nim szaszłykową piosenkę do wycia przy grillu, a on odbiera należne ordery, aplauzy i dostojeństwa; już rozbieganym okiem imaginacji dostrzegał, że jest uhonorowany estymą i nominowany na człowieka millenium; już niemal tak było, gdy przyturlała się do niego nad wyraz upierdliwa myśl, że czego by nie dokonał, i tak nie doigra się uznania od Pierwszego Skrzypka, potulny więc i rozgoryczony, do cna wyczerpany swoimi niewczesnymi ekstazami, zdezorientowany i przerażony, postanawia rzucić dotychczasowe techniki przetrwania, spakować manatki i wyjechać w nieznane, tam, gdzie można być sobą, a na upartego, gdzie można być nikim. Toteż schodzi z obłoków. A kiedy wraca na ziemię, nie mówiąc za dużo wkłada do kufra swoje zgrywne miny, łzy i cierpienia, nostalgie i laurowe wieńce, za ciasne aureole i złachany tupecik, po czym krokiem nad wyraz dostojnym udaje się w stronę dworca, by osobowym z przesiadką pojechać do diabła.
;-)
1. Twój teskst to ściana bez akapitów. Dlatego trudno się go czeka.
2. "... przerażony, postanawia rzucić dotychczasowe techniki przetrwania, spakować manatki i wyjechać w nieznane, tam, gdzie można być sobą, a na upartego, gdzie można być nikim. Toteż schodzi z obłoków." -> Takie coś jest nierealne. Żadem polityk tak nigdy nie zrobi.
oceny: bezbłędne / znakomite
jedna ta nasza pociecha,że na całym ziemskim globie wszędzie odróżniamy takiego człowieka niepoczciwego (patrz nagłówek) - i to z daleka.
Szkoda, że zwykle, niestety, post factum :(