Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2020-11-17 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 988 |
`— Jak nazwisko, znaczy familia?
— Czort.
— Ładnie! I podobny że ty do czorta, sobacza duszo! — mówi grzecznie starszy, ani wiedząc, że to czort prawdziwy. — A imię jak?
— Imię też czort! — odpowiada wróg rodzaju ludzkiego.`
Wacław Kostek-Biernacki `Twarda proswirka`
z tomu `Straszny gość`.
niebo nad kasetonami zaczyna sprężynować.
gwiezdne świruety (zdecydowanie za długo
patrzyłem w żarówkę — i zaatakował mnie
przestawiuch, dostałem kręćka, w myśli
wbortało się za dużo światła).
zaciągam się mroźnym powietrzem
wyjątkowo paskudny lipiec. przerośnięciul.
ma zaburzone proporcje, jest monumentalny
jakby projektował go Albert Speer
(co za porównanie. istna nietafora.)
wtańcowuję, wkręcam się w górę czerni.
noc — tak wielka, że aż sufit się w niej rozpłynął
i patrzę z niskości, z poziomu łóżka w gwiazdy,
na ich koliste ruchy (rączki - grzecznie na kołderce)
uderzam, czy raczej zostaję zderzony
rokwaszam się o przejrzystą ścianę
taflidło zamarzniętej wody (kranówa!)
rześko i pusto obok mnie. nikogo w promieniu...
aż wstyd przyznać, jak wielkim
(krzykniesz - może doleci za paręnaście wieków,
jakiś poczciwy diabeł wyjrzy z dziupli
drzewa, które, gdy rozdzierałeś gębę
było ledwie ziarenkiem. a może i to nie.)
tyle piekła wokół: Księżyc i wszystkie jego odmiany
drżące, niepewne. te zwitki monet
przyrośnięte do czerni
rulony papierowych pięćdziesięciogroszówek
(niby jestem odporny
gdzież: ja i pazerność, merkantylizm!
- ale nigdy nic nie wiadomo; tak łatwo się złamać)
połyskliwa otoczka wokół większości
cielsk niebieskich (wielkie mi halo!).
próbuję doszukać się w tym ukrytego sensu.
czekam. puls w górze, kołowate gwiazdosploty
i ty — ukryta, przepisana kolejny raz, mniej
wyraźnie, może —przez zużytą kalkę,
domyślna, ty — na gigancie, uciekła z realu
(klatka o wyjątkowo cienkich szczeblach)
wspominana. wspomnieniowa. ty — mająca pewność,
że pewne obrazy (zdjęcia?) nie płoną
że ich miejscem przeznaczenia jest lód,
dno kieliszka rozpuszczającego się od gorąca
(pierwszy i ostatni raz wlałem ogniste wino)
że dobrze jest się zerwać. choć raz. w dzicz.
jeszcze lepiej —nie przetrwać próby czasu
oceny: bezbłędne / znakomite