Tekst 12 z 35 ze zbioru: opowiadania
Autor | |
Gatunek | satyra / groteska |
Forma | proza |
Data dodania | 2017-08-31 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2503 |
- Jak skończysz czterdziestkę, to cię uśpię!- Halo, kto mówi?- Przyjaciel.- Przyjaciel? - powtórzyło coś w mojej głowie.- Głuchaś? - zapytało coś.- No raczej! - powiedziałam. - Po czterdziestce, to chyba normalne.- Słuchaj Elu...- Halo, kto mówi?- Twój głos wewnętrzny, Eluuuuu – ten epizodzik rozpoczął moją przygodę czytającego w myślach.- Słuuuuchajjjj – hulało we łbie.- Czy to wiatr, kurwa? – rozejrzałam się, bo jak nie wiesz, że to głos to myślisz, że wiatr między uszami.- Eluuuu, kurwa – powtórzyło echo w głowie brzydkie słowo na K – Słuuuuchajjjj – i całą resztę, powtórzyło.Nigdy do tej pory nie używałam brzydkich słów. Może tylko dupa, więc nie spodziewałam się, że to ja zwracam się do siebie w jakimś celu.- Speeee …- Co spe? – szybciej trochę, bo aż tak wolno nie myślę.- Speeeełnięęęe twoje jedno życzenie.- Dlaczego nie trzy? – zapytałam myśli, która znajdowała się po prawej stronie zwojów, albo bardziej w środku – Dobra jedno, na próbę.- Móóóówwww.- Hmmm, daj mi chwilę, niech pomyślę. – Leżałam w łóżku, więc miałam czas. – Może pokaż mi jazdę próbną z moim nowym facetem. Wiesz, chcę zobaczyć seks, przyszłość, i całą resztę.Zamknęłam oczy i się zaczęło.Najpierw ukazały się usta tak wielkie, że nie mieściły mi się w głowie. Potem pieszczoty. Hmmm – na jakiej dziumdzi uczyłeś się tego? – wyrwało mi się gardłowo, ale głos krzyknął – Teraz szaaaa. Współpracuj! Ujjjj!- Uj – wyrwało mi się, kiedy zdjął koszulkę i zobaczyłam tatuaż z wyrytym napisem „Kocham Elkę, bo ma wielkie serce”. Zrozumiałam, że wyszłam za niego za mąż.- A gdzie niespodzianki? – zapytałam głosu, który pominął moją sugestię myślową milczeniem.- W swoiiiimmmm czaaaasie.No i jak się spierać ze sobą. Wizja przesunęła się w czasie, tak jak obiecał głos. Zobaczyłam domy, samochody, uśmiech sprzedawcy ubezpieczeń , szczery ale wymuszony, i samotność na końcu drogi.- I jak? – zapytał głos.- A gdzie niespodzianki? – powtórzyłam zniecierpliwiona.Zawiało, zahulało, zabrzęczało i głos wewnętrzny upadł na podłogę.- Kuuurrrwaaa w tooobieeee.Głos wewnętrzny leżał tak jakiś czas cichy i przestraszony.- Przepraszam – podniosłam go do delikatnie i wepchnęłam z powrotem przez lewe ucho.- Hulaj, ale czasami zapytaj czy tego właśnie chcę.- Nieeeeeeeee, nie, nie i jeszcze raz nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee.Wkurzył się niebanalnie.- Chyba, że będę w pobliżuuuu… - Halo, jesteś tam?Zahulało, zabrzęczało i ucichło.
oceny: bezbłędne / znakomite
Najgorsze, że ten wewnętrzny mentor nie ma już nic do gadania; niczego nas nie uczy, przed niczym nie ostrzega, nic w naszym życiu nie poprawia :(