Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2021-07-25 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 779 |
już od najmłodszych lat, ponadnormatywnie
często, choć nie mam zielonego pojęcia,
ile powinna wynosić norma, myślę o klimacie
opuszczonych miejsc, zwłaszcza - domów
(pegeery, hale fabryczne, zamknięte szkoły
- też ujdą, ale jednak to nie to samo)
i wnętrzach porzuconych aut. o chaosie,
popękanej dermie, zardzewiałych sprężynach
przebijających resztki tapicerki, popielniczkach pełnych
skamieniałych petów, o lusterkach,
w których widać jedynie martwe pola. nieurodzajność.
przeistoczony w dziecko zwiduję, zwiedzam,
całe dnie schodzą mi na eksplorowaniu wymarzonego
złomu warszaw, dużych fiatów,
łażeniu po strychach i zimnych pokojach,
deptaniu podbutwiałych łachów,
resztek zabawek, sztućców, barachliska wszelakiego.
znajduje całe skrzynie, schowki, skrytki,
piwnice pełne złotych monet. nurzam się
w żółtych blaszkach, taplam, jak komiksowy,
kreskówkowy Sknerus. ostrzegają, marszcząc brwi,
sycząc, to znów dudniąc groźnie, prezenterki
i prezenterzy, na każdym kanale pojawiają się
komunikaty kierowane wyłącznie i bezpośrednio
do mnie.
że to fałszywe pieniądze, piryt, że miał miejsce
nieudany eksperyment, nieważne, na czym polegał,
za mały jesteś, by to objąć rozumkiem, to nie na
twoją świecowo-pastelową główkę, to IDEA, ZAMYSŁ,
nieplakatówkowy, ponadszkolny.
nie dla ciebie i już, zostaw, nie rusz, nie dotykaj,
won, gówniarzu, wracaj do swoich wraczysk, zrozum:
znów są lata 90., cena złomu jest tak śmiesznie
niska, że nikt nie rozbiera sam, ani tym
bardziej nie sprzedaje w całości, bo i jakoś wstyd,
za tak żałosne grosze, wyeksploatowanych aut,
wuesek, rometów; na wsi za co drugą stodołą
kwitnie jakiś szrot; tam idź, udawaj, że jeździsz,
kręć kierownicami eshaelek i maluchów. nawet nie
waż się kitrać w kieszonce, przynosić do domu
choć jednej zatrutej monetki.
wyłączam pudło marki unitra.
kilkulatek jestem za mądry, nie daje wiary
bzdurzycielom. napełniam plecak jednocentówkami,
wciskam je do uszu, nozdrzy, pod powieki.
zjadam jedną za drugą, bez popity.
niech spada, klątwa. nawet i trzy. czego się bać?
oceny: bezbłędne / znakomite