Autor | |
Gatunek | obyczajowe |
Forma | proza |
Data dodania | 2022-02-27 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 585 |
Od czasu, kiedy rozstał się z Alieksandrem Iwanowiczem przy przechowalni ręcznego bagażu, gdzie nielegalny milioner zdał swoją walizeczkę, minął cały miesiąc.
W pierwszym miasteczku, do którego zajechał Ostap w nastroju wielkiego zdobywcy, nie mógł wynająć pokoju w hotelu.
- Zapłacę każdą sumę! - z wyższością w głosie zapewniał Wielki Kombinator.
- Nic z tego nie będzie, obywatelu. - odparł portier. - Mamy tutaj komplet uczestników kongresu agronomów, którzy zjechali oglądać naszą nową stację doświadczalną, i wszystkie miejsca dla przedstawicieli nauki już zajęte.
I jego ugrzeczniona twarz wyraziła wielki szacunek dla całego tego ichniego kongresu. Ostap miał ochotę zawrzasnąć, że to on tutaj jest najważniejszy, i to jego trzeba szanować i okazywać mu swoją czołobitność, bo to on ma w swoim worku cały milion, ale uznał, że lepiej będzie nic już więcej nie mówić - i w skrajnym rozdrażnieniu wyszedł na ulicę.
Przez cały dzień jeździł potem powozem po mieście. W najlepszej restauracji przez męczące półtorej godziny czekał, aż agronomowie-uczestnicy kongresu skończą swój obiad. W teatrze tego dnia szedł spektakl, oczywiście, tylko dla agronomów, i biletów dla ludzi z zewnątrz nie sprzedawano. Poza tym tak czy owak by go nie wpuszczono na widownię z workiem w ręku, a zostawiać go w szatni nie chciał. Żeby na rzecz przedstawicieli nauk rolnych nie nocować na ulicy, tego samego wieczoru nasz milioner wyjechał, odespawszy swoją frustrację na kuszetce kolejnego międzynarodowego pociągu.
Rano wysiadł w wielkim mieście nad Wołgą. Z drzew, wirując w powietrzu, spadały żółte liście. Bezbrzeżna Wołga oddychała silnym wiatrem. Pokojów do wynajęcia nie było w żadnym z hoteli.
- No, chyba, że za miesiąc, - z powątpiewaniem kręcili głową niektórzy z hotelowych administratorów z bródkami i bez bródek, wąsaci i wygoleni, - o ile na elektrocentrali zamontują trzeci agregat, bo wcześniej nawet nie ma co marzyć. Wszystkie nasze numery wynajmujemy wyłącznie specjalistom. A potem mamy zjazd okręgowy komsomołu.*) Nie możemy panu w niczym pomóc.
W tym czasie, kiedy Wielki Kombinator tak sterczał na podwyższeniu przy recepcji kolejnego już portiera, po hotelowych schodach śpieszyli inżynierowie, technicy, obcokrajowi specjaliści i komsomolcy - delegaci zjazdu.
I znowu Ostap dzień boży spędził w dorożce, z niecierpliwością oczekując przyjazdu ekspresu, w którym nareszcie można się należycie umyć, wypocząć i w spokoju poczytać gazetę.
15 nocy w ten sposób spędził nasz milioner, przejeżdżając z miasta do miasta, bo po prostu nigdzie nie było wolnych pokoi. W jednym miejscu wznoszono piec metalurgiczny, w drugim budowano chłodnię, w trzecim hutę cyny. Wszędzie przewalały się istne tłumy ludzi pracy. W czwartym odbywał się zlot pionierów, i w każdym numerze, w którym Ostap mógłby sobie pogruchać z koleżanką, wrzeszczały dzieci. W tym czasie zaopatrzył się już w porządną walizę na swoje wielkie pieniądze, kupił też niezbędne w drodze przybory oraz potrzebny ekwipunek. Planował nawet długą i spokojną podróż do Władywostoku, licząc na to, że jazda tam i z powrotem zajmie dobre trzy tygodnie, gdy raptem poczuł, że jeśli natychmiast gdzieś nie osiądzie na stałe i nie zapuści korzeni, to po prostu umrze na jakąś nieznaną jeszcze chorobę lokomocyjną - i będzie po nim. Zrobił więc to, co robił zawsze wtedy, kiedy był szczęśliwym posiadaczem dziurawych kieszeni: uprzedzając telegramem swój przyjazd wcześniej, zaczął podawać się za inżyniera, lekarza-społecznika, tenora albo innego jeszcze pisarza. Ku jego zdziwieniu, dla wszystkich tych przyjezdnych wolne pokoje były zawsze, i dzięki temu jakoś odzyskał formę po całej tej nieustannej wielodobowej pociągowej kołysance. Któregoś razu nawet przyszło mu udawać syna leutenanta Szmidta. Wszystko to sprawiło, że Wielki Kombinator w końcu musiał oddać się bardzo niewesołym przemyśleniom.
1931
............................................................................
*) kom/so/moł - związek młodzieży komunistycznej; jego odpowiednikiem za czasów PRL był utworzony w latach 70-tych ub.w. ZSMP
oceny: bezbłędne / znakomite