Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2023-07-22 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 303 |
tu trzeba ucieczki, wmuszenia w siebie potrzeby wolności!
panie o wyjątkowo fellatronicznym charakterze
biorą mnie do ust. zostaję rozprogramowany, umyty
z nieznośnych wspomnień (do końca życia nie
wypłacę się za pobyt w swego rodzaju izbie otrzeźwień!).
nie wolno mi statycznieć, przyzwyczajać się do spokoju.
mam pamiętać, że to przecież ławka dla miłośników
sportów ekstremalnych (siedzisz wyłącznie na własną
odpowiedzialność!), brak ruchu i idylliczność są jest pozorne.
że pełznie w moją stronę, niczym Maszyna Boiraulta,
żelazny drapieżnik, gadzina wywieszczona przed wiekami,
że podrywa się z błota, poskładany ze szczątków,
narodowy gryf-tupolew z zakrzywionym dziobem
(tu nawet potwory są zabawne, co nie?).
zdaję sobie sprawę, że mam się ruszyć, pozarzynać wszystkie
rozłażące się wokoło kreatury prątkujące wilkołactwem,
wampirstwem, paskudnymi ekstremizmami
(myśl przeciw toksynie — to dopiero wojna!),
zdążyć przed zachodem słońca,
nim niebo stanie się całkiem bure.
ale jak? nadaję się do celów dekoracyjnych
albo jako antywzór. słabość krzepnie, moc strucleje,
granice wiążą mi nadgarstki.
zostaję tam, gdzie byłem. pocieszny mizerak,
ludzik do bicia,
kłoda leżąca przed salonem Husqvarny,
drewno, na którym testuje się moc blach,
uśmiecha się bez powodu. łańcuch pruje w głąb.