Przejdź do komentarzyGardziele
Tekst 255 z 255 ze zbioru: Mioklonie
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2024-11-08
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń70

brnie się przez te tunelidła w coraz większą 

bezdźwięczność. tracą się imiona, blakną listy zakupów, 

na pierwszokomunijnych obrazkach w kielichach 

wyrastają czapy pleśni. w liszajach jest I, H, nawet S. 


całe ogromy odchodzą od nas bezpowrotnie, niczym 

większość mirafiori, granad, golfów `jedynek`. 


jesteśmy przytulani przez niewidzialnego olbrzyma 

o skórze z papieru ściernego. zdrapują się wady, zalety, 

pogłębiają zmarszczki. 


jednocześnie mamy uczucie, jakby zresetowało się Boga, 

życie zmieniło się w fabułę filmu, który mogą oglądać 

jedynie obdarci ze skóry (ech, siedzą przed bezdennym 

ekranem różnolite mordy, tracą wzrok obserwując 

nasze niezborne uczucia,  mało udolne zmagania 

z problemiwem wszelakim). 


nastało w nas nowe, bez wątpienia: gorsze. 

miłość, ale z popsutym silnikiem. nie sposób jej 

wykrzyczeć, bo bardziej się schrzani, 

korba wyjdzie bokiem. 


więc pełzniemy nie mówiąc ani słowa, 

żmudnie i po tłustym. bezecnik i Karmicielka 

pogrążają się w ciemnych zakamarkach. 


`faktycznie, była taka subkultura, 

ale nie pamiętam, co nosili - agrafki w nosach, 

tatuaże na ramoneskach, 

czy latali z bejsbolami` - ktoś kiedyś powie o nas. 

albo tylko uśmiechnie się na samo wspomnienie.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×