Autor | |
Gatunek | filozofia |
Forma | proza |
Data dodania | 2025-03-30 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 94 |

Cierpienie
Dlaczego cierpienie wpisane jest w człowieczą egzystencję? Niektórzy, dawni miłośnicy mądrości mówili, że brak cierpienia (bólu) jest już pełnią szczęścia. Współcześni poeci śpiewają: „Po to by radość móc docenić; po to cierpienie; po to by dostrzec piękno Ziemi; po to cierpienie; po to by siebie w sobie zmienić; po to cierpienie; po to by w jasność wstąpić z cienia; po to cierpienie; po to by pojąć i docenić; po to cierpienie; po to by krzyż mógł świat odmienić; po to cierpienie”.
Pewien myśliciel powiedział: „Zło składa się na różnorodność, a więc i bogactwo świata; ponadto pozwala nam docenić wartość dobra; cierpienie jest niezbędne, żeby zaznać pełnego smaku radości.”. Inny filozof mówił: „Opatrzność Boża ma całościowy obraz naszego dobra i właśnie w imię naszego dobra całościowego dopuszcza na nas cierpienie”. Jeszcze inny filozof rzekł: „Źródłem większości cierpień jest nasze oddalenie się od natury.”. Był też i taki myśliciel, który postawił tezę: „Nawet głęboki ból (…) owiany jest specyficzną słodyczą.”. Dzięki cierpieniu można się czegoś nauczyć. Kto raz się sparzy ten na zimne dmucha. Kto doznał cierpienia w relacjach interpersonalnych, w uczuciach, ten będzie wiedział czego w przyszłości unikać. Wielki poeta niemiecki pisał w swoim opowiadaniu o cierpieniach młodego człowieka (patrz. „Cierpienia młodego Wertera”) spowodowanych konwenansami i układami towarzyskimi. Nie mógł zrealizować w całej pełni swoich szlachetnych uczuć względem wybranki swego serca, ponieważ był niskiego stanu urodzenia, w przeciwieństwie do obiektu swoich uczuć. Czy i w dzisiejszych czasach takie cierpienie nie ma racji bytu? „Nie wyjdziesz za mąż za tego człowieka, ponieważ on jest pozbawiony jakiegokolwiek majątku...” - mawiają zatroskani rodzice panny na wydaniu. „Ale ja go kocham!” - protestuje córka. „A z czego będziecie żyli?” - pada riposta - „Gdzie będziecie mieszkać?”.
Cierpienie „niewinnych” dzieci często bywa argumentem w dialogu tzw. „ateizmu cierpiącego” z chrześcijanami. Skoro Bóg jest dobry, to dlaczego dopuszcza cierpienie „Bogu ducha winnych” dzieciaków? Argumentacja, że to odziedziczona konsekwencja „grzechu pierworodnego” (a więc szatana) jakoś nie trafia do przekonania. Ale cierpienie nienarodzonych dzieci podczas „zabiegu aborcji”, jak go eufemistycznie nazywają współcześni bojownicy złej sprawy, nie stanowi żadnego problemu.
Inną formą cierpienia było cierpienie ludzi w obozach koncentracyjnych, w czasie drugiej wojny światowej. „Po Auschwitz nie ma już Boga!” - krzyczą oponenci. A tymczasem Bóg cierpiał wraz z więźniami tych obozów zagłady. Ten Bóg miał niejedno imię i nazwisko! Na przykład ojciec Maksymilian Maria Kolbe. Zginął w bunkrze skazany na śmierć głodową. Ponieważ przeżył, dobito go zastrzykiem trucizny. Oddał życie za Franciszka Gajowniczka, głowy wielodzietnej rodziny. Dobrowolnie zgłosił się za niego na apelu obozowym.
W najważniejszej księdze ludzkości zwanej Biblią, jedną z sztandarowych postaci cierpiętniczych jest Hiob. To człowiek „prawy”, pobożny i taki, któremu dobrze się w życiu wiedzie. Miał żonę, dzieci, przyjaciół, liczne stada bydła. Jak mówi natchniony pisarz, Szatan nie mógł znieść Hioba i postanowił go zniszczyć. Zasugerował Bogu, że na pewno nie będzie czcił Stwórcy, jeśli ten pozbawi go rodziny, majątku, a wtedy ten będzie złorzeczył Omnipotentowi. Nie wiadomo dlaczego Bóg dopuścił cierpienie względem Hioba. Zginęła jego rodzina (dzieci), zginęło stado bydła. Hiob jednak przyjął cierpienie z pokorą i nie złorzeczył Absolutowi tak, jak spodziewał się tego Szatan. Wtedy diabeł zwrócił się do Boga i zaproponował dopuszczenie dalszego doświadczenia względem Hioba. Tym razem ciężką chorobą. Tą chorobą był trąd. I tak się stało, Hiob został dotknięty trądem. Żona Hioba była bliska obłędu: „Składałeś ofiary swemu Bogu, wielbiłeś go, a ten dobry Bóg doprowadził ciebie do takiego stanu”. Nawet wtedy biblijny bohater nie złorzeczył Bogu. Przeklinał jedynie dzień swoich narodzin. Jego cierpienie stało się cierpieniem ponad ludzką miarę, a wtedy człowiek ma prawo do takiego przekleństwa. Gdy jego przyjaciele dowiedzieli się o tym co spotkało Hioba, przybyli do miejsca jego odosobnienia i … zapłakali z bezsilności.
Najbardziej gorzką kartą literatury sakralnej przedstawiającą cierpienie, moim zdaniem, jest mord sądowy, jakiego dopuścili się ludzie na Jezusie z Nazaretu, zwanego Mesjaszem. Całe swoje dojrzałe życie głosił ludziom doskonałe nauki etyczne poprzez przypowieści, proste (ale niełatwe) analogie. Głosił miłość, pokój, braterstwo, szczęście możliwe do osiągnięcia jeszcze na tym świecie. Wskazywał na drogę, jaką musi przejść każdy mieszkaniec tej ziemi aby dojść do „niebieskiej ojczyzny”. Dokonywał cudów (rozmnażał chleby, wskrzeszał umarłych, uzdrawiał chromych). Okrzyknięto go nawet królem! I nagle nastąpiła zmiana nastrojów społecznych. Tego spokojnego i niewinnego człowieka pojmano, jak pospolitego przestępcę. Nauczyciela, mistrza, króla... . Jak bardzo musiał cierpieć z powodu utraty dobrego imienia? Został fałszywie oskarżony o niesubordynacje względem rzymskiego cesarza i bluźnierstwo. Uznano go za wichrzyciela społecznego, naruszającego ład społeczny. Zmanipulowane nastroje społeczne doprowadzono do zenitu. Toteż kara za rzekome zbrodnie Chrystusa była niewspółmierna do rzeczywistych czynów. Rzymski namiestnik, prokurator, Poncjusz Piłat nakazał wychłostać „samozwańczego” króla i chciał go puścić wolno, jako nieszkodliwego szaleńca. Chłostano jego wedle rzymskiej tradycji katowskiej specjalnymi biczami zwanymi „flagellum”. Wyrok wykonano tak skrupulatnie, że skazany ledwie uszedł z życiem. I było tak, że cierpienie niewinnego Boga-Człowieka sprawiało tłumowi ogromną przyjemność. Kiedy Poncjusz Piłat, zgodnie z niepisanym prawem, chciał uwolnić jednego ze skazańców, ludzie wybrali Barabasza, znanego wszem i wobec złoczyńcę, dobrego Człowieka posłali na okrutną śmierć krzyżową. Piłat umył ręce z krwi tego niewinnego, jak sam go określił. Rozochocony tłum zawył: „Krew jego na nas i na syny nasze!”. Ubrano skazanego na śmierć krzyżową w odpowiednią do tej tortury szatę. Włożono poprzeczną belkę krzyża na jego ramiona i rozpoczęto kaźń drogą wiodącą przez miasto, aż na wzgórze położone opodal zwane Golgotą. Pośród szyderstw i złorzeczenia szedł ten, który sam był Miłością, który tak ukochał ludzi, iż z rozkoszą podjął się nieść „krzyż”, dając tym samym miłości naukę. Upadał pod ciężarem „krzyża” aż trzykrotnie, zanim dotarł na miejsce męczeńskiej śmierci. Tam przybito jego do krzyża, a krzyż postawiono do pionu, aby konał w męczarniach. Szyderstwom i kpinom nie było końca, gdy umierał: „Jeśli jesteś Synem Bożym zejdź z krzyża, a uwierzymy w ciebie!”. Gdy wreszcie skonał, żołnierz rzymski przebił jego bok, z którego natychmiast wypłynęła krew i woda, wymowny znak śmierci „skazańca”.
oceny: słabe / słabe
Jak już o Rusi i Hiobie. Był sobie ruski naukowiec, który po kolei wyrywał muchom kończyny i oceniał ich sprawność po amputacjach. Gdy doszło do skrzydeł, wywnioskował, że po utracie jednego mucha nie potrafi już latać nie dlatego, że jest do tego niezdolna, ale że przestała słuchać jego poleceń. Dla muchy był bogiem i od dziecka kochał muchy, dlatego w dorosłym życiu poświęcił się ich badaniom.
Szanowny Autorze. Cierpienie nie uszlachetnia, tylko upadla.
oceny: bezbłędne / znakomite
i to już w okresie kołyskowym
;)
W tym samym już okresie kołyskowym R O Z R Ó Ż N I A dobry
i
zły
dotyk
_______
czy maluśkie dziecko
po-trze-bu-je,
by je
/od tysiącleci - co przecież i w XXI w. każdego dnia widzimy!/
czy potrzebuje, by je krzywdzono,
żeby się dowiedzieć,
kim jest bandzior
??
Historyczne potwierdzenia biblijnych zapisów (w dużej części brak) to oddzielny temat. Wierzysz, w porządku, nie mam nic przeciwko, ale może nie nie mieszaj własnej prawdy z prawdą historyczną. W to, że leniwce, ślimaki i zwierzęta z Australii nie spóźniły się na arkę Noego, albo że Jonasz ocalał w brzuchu ryby też możesz wierzyć, nie moja sprawa, ale przed ogłaszaniem tego, jako prawdy, buntuje się inteligencja.
Co do kliniki "Budzik". W tle za szczytnym celem stoją pieniądze. Im cel bardziej szczytny, tym cień więcej zasłania.
Tyberiusz Juliusz Abdes Pantera. Czy Autor coś o nim słyszał?
Warto dawać pieniądze na szczytne cele. Tyle się wydaje pieniędzy na cele pozbawione jakiejkolwiek wartości. I to stanowi ten "cień".
my obłąkani=odrzuceni przez Boga - Autor
NIGDY nie dojdziemy do żadnego porozumienia
/mimo tak finezyjnej gry słownej/
BO/PONIEWAŻ/GDYŻ
nie ma zgody
na czy-je-kol-wiek
cierpienie
- cierpienie Hioba
- cierpienie żydów na pustyni,
- cierpienie Chrystusa,
- cierpienie mieszkańców Pompei i Herculanum,
- cierpienie zadżumionych, trędowatych, chorych na cholerę et cetera, et cetera,
- cierpienie o. Maksymiliana oraz wszystkich innych jemu podobnych - tych np., co sami poszli na obozowe druty /pod napięciem 400 woltów/ albo pod kule wartowników na wieżach strażniczych,
- cierpienie rodzin zabitych i potrąconych na jezdni
- cierpienie matek, które poroniły /często kolejne/ cudem wymodlone dziecko,
- cierpienie .............,
- cierpienie .............,
itd.,
itd.
Trzeba być w radosnym spectrum sado-maso, żeby NIE ROZUMIEĆ,
jak straszliwie niszczące mentalnie
J E S T
/nawet czyjeś, czyjekolwiek, nie moje!/
nie-za-wini-one cierpienie
BO TO NIE BÓG,
LECZ
LUDZIE
SAMI SOBIE
LUB
CO GORSZA
LUDZIE LUDZIOM
GOTUJĄ
NIELUDZKI LOS
mieszkający od zawsze/i do dzisiaj/ pod Wezuwiuszem,
gdzieś mieszkać musi,
bo to nie wielbłąd,
który przetrwa
nawet na Księżycu