Text 4 of 5 from volume: Motyle umierają we mgle
Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2014-07-12 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2471 |
zmierzch zdaje się mruczeć zwinięty pod stopą
cień czyjś wsparty ciężko o cichą modlitwę
zdarza mi się czasem nie pamiętać twarzy
choć imię wciąż bólem pulsuje - to przykre
odpływa w nirwanę wspomnienie dotyku
choć palce wciąż grzeje ciepły płomień znicza
czas nieubłaganie ściera twoje ślady
odejmuje blizny i ze snów rozlicza
wyciszył pospieszne uderzenia serca
łzy osuszył krnąbrne i noce wydłużył
na powierzchni źrenic rozmywa się postać
zmącone odbicie obrazu w kałuży
trawy się podniosły po nacisku dłoni
i wiatr rozwiał szepty ostatniej jesieni
odchodzisz na zawsze pora pożegnania
niech cię słońce wiedzie ścieżką wśród promieni
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Publixo straciło temperament i dostało zadyszki niestety.
"... Zakłada czapeczki żołędziom pękatym
i jeże nakłania do nocnych wędrówek..."
To fragment Twojego "Na cóż jesieni wiersze..." Tu jego nie ma. Szkoda, że takiej poezji nie można tu czytać więcej.
:)
ratings: perfect / excellent
Ten wiersz jest kolejnym jej przykładem. Tytuł oraz ciąg następnych strof - to zapowiedź ostatecznego - nie ostatniego, a OSTATECZNEGO - pożegnania
pora pożegnania
(patrz końcówka)
Nic nie ukoi bólu związanego z żałobą, ale - czyś rozpaczał, czy siwiał z tęsknoty - nastaje taki czas, kiedy, jak u Asnyka, "trzeba z żywymi naprzód iść, po życie sięgać nowe"...