Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2015-09-26 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 2128 |
Pustka się wokół panoszy, patrzy mi w oczy,
na żadne prośby nie zważa, ciszą przeraża,
rano się budzi po nocy, żeby się droczyć,
zmusza na siebie uważać strach o stu twarzach.
Tętno się wzmaga na skroni, aż w uszach dzwoni,
jak dzwony z wieży kościelnej rano w niedzielę.
Dreszcz się po ciele rozchodzi, aby mnie zwodzić,
myśli upiorne zwołuje – to już za wiele.
Czasem do siebie się żalę, siedząc wytrwale.
Aura mnie wroga otacza, póki sił starcza,
muszę przebywać tu stale, żeby odnaleźć,
kto mi za życia odpłaca – myśli zatracam.
Kłębią się wokół demony nienasycone,
klejąc się sprytnie do duszy, może się skusi,
lepszych warunków spełnienie już nie zamienię,
mroczny cyrograf spisany wiarę naruszył.
Nikt nie przybywa z odsieczą – godziny lecą,
ciągle te głosy i twarze w końcu się zrażę.
Ściany gąbkowe – gdzie drzwi są? Bez klamek łyso.
Niech mnie wypuszczą lekarze! Tak sobie marzę...
foto net
ratings: perfect / excellent
ratings: perfect / excellent
Kłębią się wokół demony,
Tańczą wciąż wokół głowy -
Jużem na poły skończony,
Martwym już do połowy :(