Go to commentsKartka 15. Na Łączce lub wszędzie (Bartymeuszowi dedykuję)
Author
Genrebiography & memoirs
Formpoem / poetic tale
Date added2017-03-02
Linguistic correctness
Text quality
Views2414

2.03.


Nie mam już siły, aby się użerać o pamięć Niezłomnych - Wyklętych, czy zdaniem aktora Stuhra M.: Przeklętych.


Prawdą jest dowiedzioną, iż to Oni, jakże często pozostający w kolizji z prawem okazywali się największymi Bohaterami niczym te lwowskie batiary podczas obrony Lwowa, warszawskie andrusy z Powstania Warszawskiego lub nawet teraz, gdyby zaszła określona potrzeba owe osławione kibole, ponieważ żaden z jasnogrodzian nie podniósłby swojej ciężkiej oraz lepkiej ze strachu dupy, żeby stanąć przed wrogiem nos w nos. A kibole nikogo oraz niczego się nie boją; co najwyżej - Pana Boga. Lecz i to nie zawsze ;-)


Równy rok temu napisałam wiersz, który przeklejam poniżej:


… na Łączce lub wszędzie…


Guzik - medalik – orzełek – obrączka. Srebrna

bo biedny. Złotą i tak by mu kacap odciął z palcem

Jak sito czaszka bezzębna. Próżnia w oczodołach

przestrzelona kość. Potylica bądź skroń - ewentualnie


A tak w ogóle to miało go nigdy nie być. Więcej miał

nie (za)istnieć.  Przegryzać się z wapnem zmuszony

mimo że bliskie panie cień jego zaklinały jak ducha

swą niewieścią rozpaczą matki kochanki czy żony


Zagrały fanfary drgnęły świetlne trąbki

sfrunęły nad kościół wszelkie możliwe modły

zaseplenił senator minister zakaszlał -


gdy tymczasem gdzie indziej niesie się upiornie

błazeński rechot durniów chichot hien cmentarnych

elit wilcze wycie z wyszczerzonych paszczęk


21.03. - 6.04.2016


  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Tak, tak, gdzieniegdzie skowytu zawodu, daje się odczuć, pomruki pomroczne.
avatar
Wiersz napisałam po obejrzeniu "spektaklu" w wydaniu Stuhra Macieja, który mówił o... przeklętych.
Ale nie to wprawiło mnie w stan osłupienia. Zobaczyłam bowiem tłustą jak domowa mysz panią Dymnę uśmiechniętą równie głupie niczym księżyc w pełni; obok niej wyszczerzonego jak czaszka na dawnym cmentarzu - babsztura. Tak się ta krótko ostrzyżona kobiecina zanosiła rżeniem, iż omal nie wypadła jej górna szczęka :(.
Napisałam do "Pani Ani", że za ten jej ostatni tragiczny występ, to już jej Fundacja nie otrzyma ode mnie ani grosza...
avatar
Nawet nie chce mi się oglądać tego programu... z ojcem Stuhra spotkałem się przypadkowo na lotnisku w Warszawie, ale jego polityczne przekonania i upór syna w lansowaniu bredni... odciągnęły mnie skutecznie, od tego kiedyś uwielbianego przez mnie aktora, dlatego spojrzałem się na niego z widocznym politowaniem... które chyba odczytał, bo zmienił kierunek patrzenia. U mnie najpierw liczy się człowiek, a dopiero potem słowo, które wychodzi mu spod pióra, albo z ust.
Bardzo zgrabny tekst, a prawda chce wykrzyknikami oczy powybijać.
Bohaterowie leżą na cmentarzach, hieny się uśmiechają, a my nieśmiało przypominamy etos tych, którzy budowali naszą narodową tożsamość.
Bravo, befana i dziękuję za taki dobry tekst... mądrej Polki, której pamięci nie przesłaniają poszczególne opcje polityczne, czy nowomodne kabarety z hienami w tle i na widowni.
Pozdrawiam :)
© 2010-2016 by Creative Media