Text 6 of 14 from volume: SONETY
Author | |
Genre | poetry |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2017-12-10 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1922 |
Symfonia Tartaru
5. Matka głupców
Już szklanymi oczami Tartar omiatają
w poszukiwaniu matki, która łzę uroni
nad cierpiącymi dziećmi. Przed wszystkim obroni,
o miłości zapewni, kiedy omdlewają.
Poda palec matczyny, żeby potrzymali,
kołysankę zanuci, kocykiem okryje.
Usta krzyczą, złorzeczą, duch za matką wyje.
Gdzieś się matko podziała? Któż głupców ocali?
Gdy im Słońce dopieka, gdy mróz skuwa lodem
gdy od ognia dom płonie, gdy woda zalewa,
matka zawsze się do nich z czułością uśmiecha.
Między piekłem i niebem czas przeczołga głodem,
wykpi, wyszydzi, zrani od prawa do lewa.
Zawsze do piersi matki przyklejony klecha.
Czatyrdah
ratings: perfect / excellent
Nie wiem, czy pisząc o klesze tulącym się do piersi matki, myślałeś o tym samym co ja.
Natomiast zastanawiam się, czy "Słońce" należało pisać wielką literą. Jeżeli używane jest w znaczeniu potocznym, np. świeci słońce, to piszemy małą. Natomiast jeżeli z kontekstu wynika, że piszemy o planecie, to na pewno wielką.
ratings: perfect / excellent
Hiperbolizacja tu i tam, u ciebie jak zawsze i wszędzie.
Już miałam nadzieję, że może z matką nie będzie tak źle, ale jednak się nie udało.
Podziwiam pracowitość, Legionie. Forma bez zarzutu.