Go to commentsostatni taki taniec
Text 151 of 213 from volume: międzyczas
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2018-09-01
Linguistic correctness
Text quality
Views1605

nazywam się ostatnia noc

tym bardziej że pierwszej nigdy nie będzie

i to jest  najważniejsze


dzień wstaje ostatni i noc się nie kończy

albo jej właściwie nie ma


niekoniecznie mam imię

wszystkiego się nie zapamięta


nie przychodzę tu dla siebie

nie czekam na słowa

przyjdą po mnie w tysiącach

milionach

ubrane w małe czapeczki

natrętnych myśli


każde miejsce opowie o mnie

najbardziej które czekają


będą wychodzić z ukrycia

niewyspane i niewydotykane

i wtedy zrozumiesz

dlaczego ostatnia noc

nie pozwoli nigdy o sobie zapomieć



https://youtu.be/jIMKidYql94







  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
W pewnym momencie mam przesyt zaimków osobowych.
Nie wiem też, czy celowy jest rym w pierwszej strofoidzie,bo nie bardzo pasuje.
Inaczej też skonstruowałbym wersyfikacyjnie końcówkę.
A poza tym, to mądry i dobry wiersz.
avatar
Jeśli są ważne dla treści te zamki (a pewnie są), to je wyróżnij kursywą, czy pogrubieniem.
Wskażesz kierunek, a ich ilość stanie się zrozumiała.
To moje zdanie.
avatar
Ostatnia noc - tym bardziej, kiedy pierwszej nigdy nie będzie (patrz pierwsze wersy) - czyli tak naprawdę nie będzie żadnych (łącznie z tą ostatnią) nocy, ergo NIE BĘDZIE TEŻ ŻADNEGO DNIA - taki fenomen może zrodzić tylko głowa Poety, który żonglerką wytartych, ogranych romansowych damsko-męskich zaklęć i wyznań nas tutaj ostatnim tańcem swym (vide tytuł) "śmieszy, tumani, przestrasza".

Jakie to wyznania? Prześledźmy je wers po wersie. Poza już wymienionymi to:

dzień wstaje ostatni i noc się nie kończy;
wszystkiego się nie zapamięta;
nie przychodzę tu dla siebie;
nie czekam na słowa;
przyjdą po mnie w tysiącach
milionach (...) natrętnych myśli;
każde miejsce opowie o mnie;
będą wychodzić (...)
niewyspane i niewydotykane
i wtedy zrozumiesz
dlaczego ostatnia noc
nie pozwoli nigdy o sobie zapomnieć

Język chemii odwiecznych /nieskonsumowanych/ kochanków jest jak beton: zastygł w synapsach na amen, a my to od zawsze na zawsze kupujemy na pniu i łykamy jak głodny pelikan.

Jeśli masz świadomość, że to tylko stylizacja, zabawa starą jak świat konwencją, wszystko ok. Gorzej, kiedy śpisz z otwartymi oczami i włączył ci się syndrom śpiewanej Mieczysława Fogga przedwojennej "tej ostatniej niedzieli" (zwłaszcza kiedy nigdy nie było tej pierwszej).

Całość komentarza - jak zwykle - odnosi się wy-łącz-nie do tekstu wiersza
© 2010-2016 by Creative Media