Author | |
Genre | common life |
Form | prose |
Date added | 2020-04-07 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1376 |
Paweł Miesiąc wybrał życie w megapolis. Czy był to jednak naprawdę życiowo trafny wybór? Zwłaszcza z perspektywy TERAZ, kiedy jest na amen uziemiony w tej swojej Operze, i czeka go długa kwarantanna, a na całej kuli ziemskiej wszystkie epicentra zachorowań na koronawirusa - to właśnie wielkie tzw. bogate miasta?
To prawda, że G. - to od 30 lat dziura, istna czarna dziura, która wszystkich zasysa, jeśli tylko w porę się z niej nie wyrwiesz. Poza markeciarnią i nowozbudowanym na kapuście blokowiskiem, w nic tutaj w ciągu tych trzech dekad niepodległości i unijnych standardów nie zainwestowano; stare średniowieczne kwitnące ongiś miasto, kiedyś za komuny liczące w porywach ponad 120 tysięcy mieszkańców, wyludniło się, bo młodzi nie chcieli tu żyć bez żadnych perspektyw i dlatego wybrali niepewne ścieżki zatrudnienia het! gdzieś na Zachodzie: a to w potężnych aglomeracjach Niemiec, Francji, Hiszpanii, to znowu w Wielkiej Brytanii czy jeszcze dalej od swojego rodzinnego domu, np. w Nowym Jorku, gdzie na Long Island ludzie TERAZ pochowali się po swoich domach - kropka w kropkę tak samo jak my tutaj u nas w tych naszych pipidówkach - w strachu o swe bezcenne, kruche jak szkło życie, tak samo jak wszyscy mieszkańcy Ziemi: w Wuhan, w Tokio, w Sydney, Moskwie, Hamburgu, Paryżu, w Madrycie, Londynie, Rzymie... i w Lombardii.
Spójrzmy na przykład na taką jej nieśmiertelną stolicę - Mediolan... dzisiaj. Ofiary pandemii każdego dnia są tam wywożone kolumnami wojskowych ciężarówek na lodowiska, bo ni cmentarze, ni krematoria nie są w stanie przyjąć takiej fali Rzeki Umarłych. W ciągu ostatnich tygodni w walce z koronawirusem poległo w samych Włoszech już 94 lekarzy. Ile pielęgniarek, sanitariuszy, kierowców karetek, salowych - media wymownie milczą.
Jest jednak w tej straszliwej Lombardii mieścina głucha o pięknej nazwie Ferrera Erbognone, miejscowość licząca prawie 1000 mieszkańców... gdzie jak dotąd NIKT jeszcze nie zachorował!! Burmistrzem tej Cud Ferrery jest stary już dzisiaj lekarz-położnik, który za młodu asystował przy narodzinach naszej dzielnej Cinderelli. Jej matka, będąc już w zaawansowanej ciąży, pracowała tam wówczas jako niania *na czarno* w polsko-włoskiej rodzinie znajomych - i tam w tej lombardzkiej dziurze, podźwignąwszy się, przed czasem powiła dziewczynkę. Kiedy powróciła z niemowlęciem do G., wszyscy sąsiedzi nazwali maleństwo Kopciuszkiem.
Cinderella - jak pamiętamy - mieszka obecnie wraz z córeczką na wiosze pod G. daleko od szosy i noszy. Przędzie cienkie życie, co miesiąc w swojej fryzjerni użera się o należne wypłaty, od 5 lat choruje na...
- Ale skąd to jej tak dziwaczne imię? - przerwie zirytowany Czytelnik, bo ile można gadać o koronawirusie i jakichś cholernych chorobach!
Ach, Boże mój wielki i miłosierny! Toż Cinderella - to po włosku Kopciuszek!
Co to ja chciałam powiedzieć...
ratings: perfect / excellent
Cinderella nie inaczej po angielsku... Ojej, czyżby Ci się wątek urwał? ;)
ratings: very good / excellent
:p
ratings: very good / very good