Go to commentsZAMEK WULZBURG 42
Text 107 of 167 from volume: Jurij Klimiencienko. Okręt płynie dalej
Author
Genrehistory
Formprose
Date added2020-07-04
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views1133

...............................................................................................................................................................................



Marynarze nasi często odmawiają wykonania tej lub innej roboty. Z tego powodu bunkier naszego więzienia zawsze jest przez kogoś zajęty. Siedzieli już w nim chyba wszyscy, w tym kilka razy Agamow, Budik, Babicienko, Wasia Tarasow. Tego ostatniego tak kiedyś skatowali, że potem prawie dwa miesiące leżał w lazarecie. Hitlerowcy się nie certolą i wciąż pastwią nad internowanymi. W korytarzu któregoś dnia wywiesili tablicę z planem naszych dyżurów w obozie, a jako odpowiedzialnych za nie wyznaczyli dowódców statków, co się jeszcze tego samego dnia skończyło ich kolejnym pisemnym protestem, złożonym na ręce komendanta. Oto jego fragment:


*...wbrew naszej woli awansowano nas do rangi policji obozowej. Historia międzynarodowych stosunków nie zna takiego przykładu, by kulturalne narody w tak rażący sposób łamały zasady traktowania internowanych, jak to się dzieje tutaj w IŁAG-13. (...)


My-kapitanowie okrętów CCCP protestujemy przeciwko:


1. nakładaniu na dowódców obowiązków, nie licujących z honorem marynarza;

2. biciu i przemocy wobec wszystkich członków naszych załóg;

3. katastrofalnie niskiej ilości i jakości żywienia, co skutkuje wśród więźniów lawinowym wzrostem zachorowań na gruźlicę.


Żądamy natychmiastowego zdjęcia naszych nazwisk z tablicy. Odmawiamy swojej zgody na pełnienie podobnych funkcji.


Domagamy się rozpatrzenia wszystkich przypadków pobicia radzieckich internowanych i pociągnięcia do odpowiedzialności tych, którzy fizycznie i psychicznie znęcają się każdego dnia nad marynarzami.


Żądamy zwiększenia racji żywnościowych.


Oczekujemy przekazania kopii niniejszego protestu na adres konsulatu szwedzkiego w Berlinie.



Podpisali:  kpt. Balicki, kpt. Bogdanow i in.*


Efekt: w komendanturze zawrzało, ale później i tak wszystko pozostaje jak dawniej po staremu, jedynie z korytarza znika tablica z nazwiskami naszych dowódców. Stary wyleniały komendant zrozumiał, że żadna siła tych ludzi do podobnych dyżurów nie zmusi.


........................................................................................................................................................................


Zbliża się Nowy Rok. Już kilka tygodni wcześniej zaczynają się przygotowania do obozowego sylwestra. Od każdej kromki chleba odcinamy codziennie cieniuśki jak papier plastereczek i gromadzimy 10-gramowe kosteczki margaryny. Bez względu na okoliczności postanowiliśmy przywitać Nowy Rok tak, żeby chociaż w tym dniu poczuć się sytymi. Wymaga to niezwykłej siły woli, i niektórzy pozjadali wszystkie swoje zapasy grubo wcześniej.


Wreszcie nadchodzi upragniona chwila. Obozowe naczalstwo wyraziło zgodę na niegaszenie świateł aż do 23:00 w nocy. Witaliśmy Nowy Rok według czasu moskiewskiego. Za stolikami zastawionymi improwizowanymi *tortami* z rozmoczonego w wodzie suchego chleba i margaryny, z kubkami herbaty z szałwi siedzieliśmy wystrojeni w swoje najlepsze wyjściowe mundury - chudzi, bladzi, z zapadniętymi oczami wszyscy wyglądamy jak jakieś upiorne szkielety. Pośrodku każdej celi stoją malutkie, przyniesione z lasu wokół zamku choineczki. Ozdobiliśmy je spiralkami blachy, różnokolorowymi szmatkami, na ich szczycie lśnią pięcioramienne, wycięte z kartonu i ozdobione staniolem gwiazdki.


Punktualnie o północy wznieśliśmy nasze kubki i zaczęliśmy składać sobie noworoczne gratulacje i wzajem się obejmować. Cóż to były za życzenia!


- Wypijmy za zwycięstwo nad Germanią w tym roku! Za wyzwolenie Ojczyzny! Za Armię Czerwoną!

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media