Tekst 111 z 134 ze zbioru: tęsknoty
Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz biały |
Data dodania | 2020-10-16 |
Poprawność językowa | - brak ocen - |
Poziom literacki | - brak ocen - |
Wyświetleń | 849 |
mglisty poranek tętniący melancholią
wywabił mnie z domu
jeszcze jeden krok i jeszcze jeden
i las natchniony ciszą
wyciąga po mnie ramiona
brnę wśród wilgotnych miękkich traw
chłonąc z rozkoszą zapach grzybów roślin błota
promienie złotowłosego słońca
wskazują mi drogę
tu sosna zachwyca orzeźwieniem
tam majestatyczny dąb kusi szkarłatem i muzyką liści
tu wiewiórka tam dzięcioł
tam świerk sypie szyszkami
tam jeżyny usiłują mnie zatrzymać
kosztuję kilka owoców spragniona słodyczy
po chwili
oczarowana wszechobecnym pięknem
uśmiecham się do siebie i wracam
zabierając z sobą moc wrażeń
srebrne nitki babiego lata
i parę podgrzybków