Go to commentsDyptyk o nieśmiertelności
Text 139 of 255 from volume: Mioklonie
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2020-10-26
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views960

Lizanie ran


wybrzmiewa powoli. obraz stabilizuje się.

wreszcie — drgania ustają.


utrata ciepła (rozchodzi się, rozwiewa

leci pod niebiosa, zderza z zimnymi jak lód gwiazdami

i niknie, zapada się tam w kamienne kłęby

w paskudne wręcz, skostniałe światło)


wytrzeszczone oczy tych, którzy doświadczyli.

(tyle blasku w nich,

tyle chmur pełnych złoconej wody

— jakby każdy dojrzał majestat jaki

doświadczył miktroobjawienia, zwidział mu się

choć włosek z tęczowej brody któregokolwiek boga)


— Cudo! — zsuwają się czapki z czerepów.

— Mateńko panachrystusowa… — wypada spomiędzy

smolistych pniaków, spod wędzonych wąsisk


cześć niemal nabożna. oto stało się, niewypowiedziane

(lickophilia - termin nieznany

prawie wszystkim podręcznikom)

i trwa, rośnie na językach. wypuszcza pędy.


odchodzą, kiwając się na boki

po drodze stygną do cna

w brzuchach gęstnieje im własna krew



Autotyza


jakiej marki jest twoja wiara? czytaj z etykiet

dolepionych papierków, formułuj myśli, oby czarne

i mętne (znaczy - dojrzałe, pełne swoistej filozofii!)


dowiaduj się ze zgliszcz, zamglonych twarzy

bóstw wyrzeźbionych w oleju i parafinie,

pancernych posągów bez oczu

pokaleczonych książek (mało kto wie, że Kamasutra

i Bhagawadgita mają jednego autora

- w ciągu godziny napisał je

milionletni Hindus, tuż po tym

jak zamienił się w drzewo)


czytaj, aż do rozpuku


(patrz- teatrzyk: tańczą figurynki z żaru

a te znowu - ulotne, niczym ślina psycząca

na rozgrzanej płycie pieca

no, szybciej wódź wzrokiem


zaraz zanikną, co do jednej; otworzą się

niewidzialne drzwiczki i każdą wchłonie cień

szponiaste, kosmate łapsko wciągnie

w niebyt, szparę pomiędzy belkami)

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media